Skupiamy się na potrzebach, nie na kosztach

Data publikacji: 30.07.2014
Średni czas czytania 14 minut
drukuj
Z Justyną Markiewicz, Zastępcą Dyrektora Zachęty — Narodowej Galerii Sztuki, o współpracy sztuki i biznesu rozmawia Kamila Lewandowska.

Spotykamy się przy okazji otwarcia wspólnej wystawy Zachęty — Narodowej Galerii Sztuki i Deutsche Banku –Zephir, rumuńskiego artysty Victora Mana. Wspólna wystawa, na którą obrazy wypożycza bank, to chyba nadal w Polsce unikalna formuła współpracy kultury i biznesu?

Nasza współpraca z Fundacją Deutsche Bank i Deutsche Bankiem ma długą tradycję. Wspólnie wypracowaliśmy formułę konkursu Spojrzenia, dla najzdolniejszych młodych polskich artystów. Jest to dla Zachęty bardzo ważny konkurs, dobrze wpisujący się w naszą misję. To, co szczególnie cenimy, zwłaszcza obserwując los innych tego typu konkursów w Polsce, jest możliwość jego kontynuacji i poczucie obowiązku społecznego ze strony Deutsche Banku. Ta instytucja finansowa działa na całym świecie, budując własną kolekcję i edukując, zapewniając swoim pracownikom kontakt ze sztuką współczesną. Konkurs jest inicjatywą stabilną, dającą podstawy do dalszego rozwoju, co jest wyjątkowe. Już sześć razy przyznaliśmy nagrody Spojrzenia i bardzo sobie cenimy zaufanie, którymi darzy nas nasz partner. To nie jest jednak jedyna firma, z którą współpracujemy w wymiarze długoterminowym. Marka Narodowej Galerii Sztuki sprawia, że partnerzy z nami zostają i nie boją się z nami iść w czasem trudny świat sztuki współczesnej.

A więc Zachęta ma więcej partnerów strategicznych, tzn. długoterminowych?

Tak, mamy kilku partnerów. Świadomie używam tu słowa partnerstwo. Sponsoring jest w Polsce raczej terminem używanym w promocji, niż rzeczywistą i prawną formą współpracy. Świadczy o tym choćby fakt, że nadal jest on podatkowo niezdefiniowany, m.in. nie określono, czym jest umowa sponsorska. Nam zaś szczególnie chodzi o współpracę długoterminową, jaką jest partnerstwo. Staramy się dotrzeć do osób decyzyjnych na tyle wcześnie, by móc zainteresować je współpracą. Wszystko zależy od projektu, który podejmujemy oraz aktualnych potrzeb. Zwykle znajdujemy satysfakcjonującą obie strony formę współdziałania.

Jaka jest w związku z tym rola parterów, tzn. czy mają oni wpływ na sprawy merytoryczne, kształt artystyczny przedsięwzięć?

Udając się do partnera, mamy już pomysł merytoryczny wystawy lub innego przedsięwzięcia artystycznego. Szczerze mówiąc, do tej pory nie spotkałam się z próbą ingerencji w stronę merytoryczną projektu. Dzieje się tak również dlatego, że od początku jasno stawiamy sprawę — mamy interesujący pomysł i chcemy zaprosić do współpracy, oferując konkretne warunki uczestniczenia w projekcie.  Dla partnera oferta musi być atrakcyjna, warto więc wykazać jak wspólne działania wpłyną na kreowanie wizerunku, czy inne potrzeby sygnalizowane przez partnerów. Zaobserwowaliśmy, że firmy coraz bardziej są zainteresowane kulturą, także częściej sięgają po kulturę w zakresie świadczeń dla swoich pracowników. Zamiast wyjazdów integracyjnych menadżerowie coraz chętniej proponują dostęp do wydarzeń kulturalnych. Cieszymy się, gdy wybierają nas.

Zdarza się również, że druga strona odmawia współpracy ponieważ uznaje, że przedstawiony pomysł nie przystaje do profilu jej działalności. Wówczas nie podejmujemy współpracy, ale daje nam to szansę poznać oczekiwania partnera. Uczymy się.

Współpraca merytoryczna miała jednak miejsce z Deutsche Bankiem, który wypożyczył obrazy na wystawę Victora Mana.

W tym przypadku mamy do czynienia z przeniesieniem całej wystawy Victora Mana, artysty roku Deutsche Bank, z KunstHalle w Berlinie do Zachęty. A jednak przedsięwzięcie to jest oparte na współpracy kuratorów (po naszej stronie była to Katarzyna Kołodziej), a nie instytucji finansowej. Artysta do końca pracował nad wystawą i dopasował ją do warunków, w których jest obecnie pokazywana.

Czego zwykle oczekują partnerzy biznesowi?

Mamy pakiet świadczeń, według którego odpowiednie formy świadczeń odpowiadają konkretnym poziomom zaangażowania. A jednak, jest to wyłącznie punkt wyjścia i zawsze deklarujemy, że chętnie będziemy rozmawiać o tym, co partnera najbardziej interesuje. Czasem partnerzy są zainteresowani umieszczeniem logo na outdoorach, innym razem pragną podjąć z nami inicjatywy w mediach społecznościowych lub wspólnie podejmować działania edukacyjne. Oczekiwania są bardzo różne, a warunki współpracy za każdym razem indywidualnie wypracowywane.

Czy zdarzały się oferty współpracy, których nie chcieliście podjąć? Na przykład sponsor oczekiwał, że umieścicie jego logo na fasadzie galerii?

Jak wspomniałam, od początku jasno dajemy do zrozumienia, jakich zasad się trzymamy. Jedną z nich jest to, że nie ingerujemy w piękne zabytkowe wnętrza galerii. Posiadamy specjalne nośniki dla komunikatów promocyjnych i tylko taką formę promocji możemy zaproponować. Z powodów estetycznych i etycznych unikamy bannerów i roll-up’ów, nie możemy również niczego wieszać na fasadzie budynku ze względów konserwatorskich. To są kwestie, które nie podlegają negocjacjom. Możemy jednak szukać innych satysfakcjonujących rozwiązań. Nie przypominam sobie sytuacji, w której nie doszlibyśmy z partnerem do porozumienia w tej kwestii.

Jak ważna dla Zachęty jest współpraca z biznesem? Czy oznacza ona duże wpływy do budżetu, a może podejmowanie projektów, których realizacja byłaby niemożliwa w inny sposób?

Jesteśmy instytucją finansowaną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i to dzięki dotacji ministerstwa realizujemy nasze projekty. Współpraca z biznesem pozwala nam podejmować dodatkowe działania, np. szerzej zakrojoną promocję, jeszcze bogatszy program edukacyjny czy zaprezentowanie wystawy, na którą nie byłoby nas stać. Wsparcie biznesu jest więc dopełnieniem tego, co robimy, i uważam, że jest nam ono absolutnie potrzebne. Pozwala nam realizować projekty na taką skalę, o której marzymy.

Czy są partnerzy, z którymi nigdy byście nie współpracowali, np. ze względu na ich profil działalności?

Wiele w tej kwestii reguluje prawo. Przepisy wskazują, z kim, jako Narodowa Galeria Sztuki, nie możemy współpracować.  Nasza oferta jest kierowana do bardzo szerokiego grona odbiorców, także dzieci i seniorów, dlatego nie możemy w ten sam sposób eksponować współpracy z każdą firmą. Zresztą firmy, z którymi nie moglibyśmy współpracować, z reguły nie przychodzą do nas z ofertą.

Kto zwykle pierwszy podejmuje inicjatywę współpracy? Wiem, że w przypadku Spojrzeń to Deutsche Bank pierwszy wyszedł z propozycją.

Tak, to prawda. Jednak Deutsche Bank jest jedną z zaledwie kilku instytucji, które tak świadomie podchodzą do współpracy z instytucjami kultury. Wspieranie kultury jest wpisane w misję tej firmy, bank ma zarezerwowany budżet na ten cel. W obecnym momencie niewiele instytucji tak głęboko rozumie potrzeby galerii sztuki współczesnej. Zazwyczaj to my robimy pierwszy krok i przekonujemy do współpracy, a partnerzy, widząc nasze zaangażowanie, proponują nam swoje usługi.

Obserwuję w Polsce firmy, które angażują się w sposób świadomy we wspieranie kultury. Mam wrażenie, że taki sposób myślenia przychodzi do nas z Zachodu.

Tak, rzeczywiście tak jest. Współpracujemy z zachodnimi, dużymi kancelariami prawnymi, w których misję jest wpisane wspieranie kultury. Są także i polskie kancelarie, które oferują nam swoje usługi. Często rezygnują oni z własnego zysku. Bardzo chętnie korzystamy z takich ofert, które są bardziej korzystne dla obu stron niż proste przekazanie gotówki.

Często współpraca zostaje podjęta, bo mamy do czynienia z pasjonatami sztuki współczesnej. Kontakty czysto ludzkie są w tym przypadku nie do przecenienia.

Wspominam o firmach zachodnich, bo zastanawiam się, czy coś się w Polsce w ostatnich latach zmieniło, jeśli chodzi o współpracę kultury i biznesu. Czy myśli Pani, że może mieć ona obecnie bardziej partnerski charakter?

Mam doświadczenie w pracy po „drugiej stronie”, czyli w korporacji. Myślę, że zarówno firmy, jak i instytucje kultury dużo się ostatnio nauczyły. Współpraca kultury i biznesu nie polega już na proszeniu o pieniądze, ale szukaniu wzajemnych powiązań i korzyści, które można wspólnie osiągać. System prawny w Polsce jest wciąż niekorzystny dla takiej współpracy, bo wymusza on stereotypowe myślenie na zasadzie ekwiwalentnej wymiany usług. Kiedyś każda usługa była przeliczana na pieniądze i rozmawiano głównie o kwotach, które zostaną przekazane. Obecnie obie strony koncentrują się na potrzebach. Po stronie biznesu coraz rzadziej mamy do czynienia z oczekiwaniem jak największego pakietu świadczeń za jak najmniejsze pieniądze. Jednakże wymóg ekwiwalentności usług, który narzuca nam prawo, jest dla nas niekorzystny, bo choć chcemy umożliwiać partnerom budowanie swego wizerunku, nasza działalność nie polega na świadczeniach reklamowych.

Kryzys, który dotknął Europę oczywiście odbija się na współpracy, trudniej jest negocjować. Jednak nie jest tak źle, jak się obawiałam. Dobre przygotowanie i poznanie partnera pozwalają przełamać bariery, nawet w trudnych czasach. Kluczowy jest również wysoki stopień zaangażowania, pasja i profesjonalizm zespołu Zachęty.

Gdyby miała Pani wyobrazić sobie idealny model współpracy kultury i biznesu…

…z pewnością wskazałabym na obecność działań na rzecz kultury w długoterminowych strategiach i misjach firm. Podstawowym elementem udanej współpracy jest stabilność. Źródłem sukcesu partnerstwa z Deutsche Bankiem jest dokładne planowanie. Jeśli firma z wyprzedzeniem czasowym wie, na co przeznaczy pieniądze i jak będzie działać, jest to najlepsze dla obu stron. Gdyby udało nam się pozyskać dwóch lub trzech tego typu partnerów, byłoby nam dużo łatwiej funkcjonować. Nasze potrzeby dostrzegamy zwłaszcza w obszarze promocji i chcielibyśmy uzyskać partnera, dzięki któremu moglibyśmy docierać do jeszcze szerszej publiczności.

Idealny partner to taki, który wspiera kulturę z poczucia misji i ma ją wpisaną w strategię działania. Obecnie niewiele jest w Polsce firm, które podchodzą do wspierania kultury w sposób strategiczny, ale patrzę w przyszłość optymistycznie. Jest wiele pozytywnych przykładów jak współpraca z ING czy PGNiG. Wspólne inicjatywy się udają, choć są owocem długiej i wytrwałej pracy całego zespołu.

Kultura potrzebuje biznesu, czy biznes kultury?

Kultury nie sposób oddzielić od życia, ani od biznesu. Mówi się o kulturze korporacyjnej, kulturze pracy… Nie jesteśmy w stanie żyć bez  kierunków i tradycji, które nam kultura wskazuje.

To bardzo dobrze, że coraz częściej biznesowi i kulturze udaje się żyć w symbiozie. Szczególnie, gdy wspieranie sztuki współczesnej stanowi działalność strategiczną, wypracowaną i misyjną, tak jak w przypadku Deutsche Banku. Współistnienie kultury i biznesu jest oczywiste, te obszary są nierozłączne.

Zdjęcia z wystawy „Zephir” Victora Mana dzięki uprzejmości Marty Miś-Michalskiej, rzeczniczki prasowej Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki.