Nowa Ziemia Obiecana.

Data publikacji: 13.01.2011
Średni czas czytania 3 minuty
drukuj
Stało się. Ogłoszono strategię dla miasta Łodzi pod hasłem „Łódź centrum przemysłów kreatywnych”. Mówiąc inaczej 3T. Technologia. Talent. Tolerancja. Richard Florida by się wzruszył. Reszta będzie liczyć kasę. Dokument strategiczny przygotowała krakowska agencja reklamowa Demo Effective Launching. Z czystej ciekawości zajrzałam na ich stronę. No po prostu, chciałam wiedzieć, jak siłą artystycznej wrażliwości, pracowitości i pomysłowości tworzy się miasta kreatywne. I się dowiedziałam. Siły te nazywają się: audyt kreatywny, repozycjonowanie marki, planowanie strategiczne, sprzedaż reklamowanych produktów.

Otóż pracownik, wspomnianej już przeze mnie agencji, prezentując projekt, mówił o Łodzi (muszę zacytować, nie mogę sobie odmówić tej przyjemności): „Tu człowiek spotkał się z surową maszyną, mieszkał w fabrycznej scenerii. W oczywisty sposób w tym mieście powstała wyjątkowa jakość. Trzeba ją pokazać światu”. Fakt. Ta wyjątkowa łódzka jakość z końca XIX wieku, która tak zainspirowała krakowską agencję, miała twarz Kesslera z „Ziemi Obiecanej” Reymonta/Wajdy. Twarz łódzkiego robotnika, nosiła znamię wyzysku i wyczerpania, szybkich fortun i spektakularnych upadków.

Nie chodzi o to, że jakoś szczególnie doskwiera mi idea miast czy klas kreatywnych. Nie chodzi też o to, że historia Łodzi zatrzymała się w XIX wieku. Chodzi o sam rodzaj argumentacji, który w szybki i celny sposób odkrywa faktyczne założenia projektu miasta kreatywnego. Projektu, który powstaje w swoistym oderwaniu od rzeczywistości (niemal jak poezja surrealistyczna), w aurze przyzwolenia na pewne rozwiązania radykalne. W czasie wspominanej prezentacji strategii jeden z entuzjastów projektu, Jacek Kłak, organizator Fashion Week, wyrażając zachwyt dla tego, co słyszy i widzi zauważył również: „Jestem za tym, by każdy poczuł się w Łodzi kreatywny, wolny. Ale jak mam przekonać do tego moich gości z Fashion Week, którym po wyjściu wieczorem z klubu w centrum miasta muszę zapewnić ochronę?” Czy znaczy to, że Łódź przypomina dziś Chicago z lat 30. za czasów Al. Capone? Strach się bać. A może faktyczny przekaz idei miasta kreatywnego polega na segregacji przestrzeni miejskiej, może chodzi w istocie o enklawy kreatywne dostępne dla nielicznych? Co jest najpierw? Klasa kreatywna? Miasto kreatywne? A może kreatywna agencja reklamowa?

Co by nie było, efekt jest przewidywalny, powstanie nowy towar na rynku, zwany marką „Łódź”.