Jak nie przyjąć 10 milionów?

Data publikacji: 05.01.2012
Średni czas czytania 4 minuty
drukuj
Skutki tragicznego wycieku ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej z roku 2010 dotykają brytyjskie instytucje kultury i budzą konflikty do dziś.  Głośny już od dawna dylemat, czy sprawca katastrofy ekologicznej – koncern paliwowy BP powinien być sponsorem kultury, nie przycicha. Cztery największe brytyjskie instytucje kultury: British Museum, National Portrait Gallery, Royal Opera House i Tate ogłosiły kontynuację współpracy z BP. Środowiska kultury, organizacje ekologiczne oraz krytycy zjawiska protestują, ale czy można odmówić wsparcia sponsora, który hojną ręką wykłada 10 milionów funtów?

Dla dyrektorów brytyjskich instytucji to czas publicznych usprawiedliwień. Sir Nicholas Serota (dyrektor Tate) po deklaracji, że Tate będzie kontynuowało współpracę z BP otrzymał petycję protestacyjną z 8000 podpisami bywalców galerii. Dla organizacji, która kładzie tak duży nacisk na dobre relacje z odbiorcami i rozwój widowni, to z pewnością mocny cios.  Zarówno Serota, jak i Sandy Nairne, dyrektor National Portrait Gallery zapewniają, że decyzja o przyjęciu środków od koncernu paliwowego była „długo dyskutowana przez ostatnie dwa lata i starannie przemyślana przez rady nadzorcze” oraz  „komisje etyczne”. Decyzja ta jest podyktowana długoletnim partnerstwem z BP i „niebagatelnym wkładem”, jaki firma ta wniosła w rozwój instytucji.

Na łamach The Guardian trwa wymiana argumentów. Artykuł Roberta Newmana atakujący instytucje kultury odbił się szerokim echem w środowisku. Newman pisze: “Nikt zdaje się nie zastanawiać nad tym, w co sponsoring korporacyjny zmienia te pałace sztuki. Szczególnie British Museum i National Portrait Gallery powinny wypełniać rolę świątyń demokracji. A korporacje nie są organizacjami demokratycznymi (…), im większe znaczenie będą odgrywać w życiu publicznym, tym bardziej zdeprawują sposób w jaki mówimy i myślimy o naszym miejscu na ziemi.” W odpowiedzi The Guradian publikuje reakcje przedstawicieli kultury i biznesu. Colin Tweedy, dyrektor zarządzający Arts&Business, które przez ostatnie 30 lat otrzymywało wsparcie od BP, komentuje: „Jeśli Newman nie chce pieniędzy od korporacji, powinien zakwestionować przyjmowanie przez instytucje kultury pieniędzy publicznych. Skąd bowiem pochodzą publiczne pieniądze? Od tysięcy dużych prywatnych firm oraz ludzi, którzy w nich pracują. Newman mówi o destrukcyjnym wpływie sponsorów na kulturę. Naprawdę? Gdzie dowody? Sektor prywatny przekazuje na kulturę ponad 600 milionów funtów każdego roku. Kultura właśnie bez tego uległaby znacznej destrukcji.”

Problem przekonania biznesu o słuszności wspierania sztuki nie jest więc jedynym poważnym dylematem związanym ze sponsoringiem kultury. Jest nim także kwestia etyki. Colin Tweedy w swoim komentarzu do artykułu Newmana mówi: „Arnold Godman, były dyrektor Arts Council powiedział mi 25 lat temu: skądkolwiek przychodzą pieniądze – nawet jeśli z rąk mafii – jeśli idą na kulturę, staja się dobrymi pieniędzmi.” Ale protestujący pod muzeami i galeriami nie podzielają tego punktu widzenia.