Dla dyrektorów brytyjskich instytucji to czas publicznych usprawiedliwień. Sir Nicholas Serota (dyrektor Tate) po deklaracji, że Tate będzie kontynuowało współpracę z BP otrzymał petycję protestacyjną z 8000 podpisami bywalców galerii. Dla organizacji, która kładzie tak duży nacisk na dobre relacje z odbiorcami i rozwój widowni, to z pewnością mocny cios. Zarówno Serota, jak i Sandy Nairne, dyrektor National Portrait Gallery zapewniają, że decyzja o przyjęciu środków od koncernu paliwowego była „długo dyskutowana przez ostatnie dwa lata i starannie przemyślana przez rady nadzorcze” oraz „komisje etyczne”. Decyzja ta jest podyktowana długoletnim partnerstwem z BP i „niebagatelnym wkładem”, jaki firma ta wniosła w rozwój instytucji.
Na łamach The Guardian trwa wymiana argumentów. Artykuł Roberta Newmana atakujący instytucje kultury odbił się szerokim echem w środowisku. Newman pisze: “Nikt zdaje się nie zastanawiać nad tym, w co sponsoring korporacyjny zmienia te pałace sztuki. Szczególnie British Museum i National Portrait Gallery powinny wypełniać rolę świątyń demokracji. A korporacje nie są organizacjami demokratycznymi (…), im większe znaczenie będą odgrywać w życiu publicznym, tym bardziej zdeprawują sposób w jaki mówimy i myślimy o naszym miejscu na ziemi.” W odpowiedzi The Guradian publikuje reakcje przedstawicieli kultury i biznesu. Colin Tweedy, dyrektor zarządzający Arts&Business, które przez ostatnie 30 lat otrzymywało wsparcie od BP, komentuje: „Jeśli Newman nie chce pieniędzy od korporacji, powinien zakwestionować przyjmowanie przez instytucje kultury pieniędzy publicznych. Skąd bowiem pochodzą publiczne pieniądze? Od tysięcy dużych prywatnych firm oraz ludzi, którzy w nich pracują. Newman mówi o destrukcyjnym wpływie sponsorów na kulturę. Naprawdę? Gdzie dowody? Sektor prywatny przekazuje na kulturę ponad 600 milionów funtów każdego roku. Kultura właśnie bez tego uległaby znacznej destrukcji.”
Problem przekonania biznesu o słuszności wspierania sztuki nie jest więc jedynym poważnym dylematem związanym ze sponsoringiem kultury. Jest nim także kwestia etyki. Colin Tweedy w swoim komentarzu do artykułu Newmana mówi: „Arnold Godman, były dyrektor Arts Council powiedział mi 25 lat temu: skądkolwiek przychodzą pieniądze – nawet jeśli z rąk mafii – jeśli idą na kulturę, staja się dobrymi pieniędzmi.” Ale protestujący pod muzeami i galeriami nie podzielają tego punktu widzenia.