Brzydkie słowo na „ l”, czyli o lobbingu słów kilka …

Data publikacji: 05.09.2011
Średni czas czytania 13 minut
drukuj
W Polsce, jeśli już dyskutujemy o  lobbingu, to zazwyczaj w bardzo jednoznacznym i negatywnym kontekście skojarzeń z korupcją, łamaniem prawa, nepotyzmem itp. niecnymi praktykami w tle. Kiedyś, podczas debaty o lobbingu, w której brałam udział, jeden z ekspertów PKPP Lewiatan  powiedział, że w języku polskim istnieją dwa brzydkie słowa na literę „l”: liberalizm i lobbing. Oba funkcjonują w debacie publicznej jako negatywne etykiety, a nawet jako zwykłej obelgi. Dlaczego?

dr Małgorzata Molęda-Zdziech, ISM KES SGH

Lobbysta w Polsce czyli…. advocatus diaboli

W 2005 roku Sejm przyjął ustawę o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa[1].  Pomimo niewątpliwych wad i niedociągnięć  tego aktu, bezwzględnie możemy stwierdzić, że od wejścia w życie ustawy, czyli marca 2006 roku – lobbing  (na warunkach określonych w ustawie) stał się w Polsce w końcu działalnością legalną, a bycie lobbystą – zawodem.

Rzeczywistość nie po raz pierwszy jednak pokazała, że prawo (teoria) nie zmienia automatycznie ludzkich przyzwyczajeń, wyobrażeń, a przede wszystkim zachowań (praktyka). Jak zauważył lobbysta Marek Matraszek z jednej z najdłużej działających na polskim rynku firm lobbingowych CEC Government Relations, „słowo lobby zostało (…)  zadżumione. Na wizerunek naszego zawodu miały wpływ wielkie afery biznesowo-polityczne”.[2] Stąd też lobbystę – polska opinia publiczna kojarzy  z «obrońcą niesłusznej lub złej sprawy».[3]

Negatywny wizerunek medialny lobbingu i lobbystów w Polsce wpływa nawet na prowadzone badania w tym zakresie. Przykładem tego są sondaże CBOS, który od 2003 roku wprowadził zagadnienie lobbingu do swoich badań. Ale…czyni to zawsze w kontekście badań nad korupcją, nepotyzmem. Odwołuję się do tych właśnie badań, gdyż komunikaty CBOS, często są cytowane w mediach, a uzyskanymi wynikami dziennikarze argumentują swoje tezy. Wejście w życie wspomnianej ustawy, nie zmieniło podejścia badawczego. Ostatni sondaż  CBOS z maja 2010 roku zatytułowany jest „Opinia publiczna o korupcji i lobbingu w Polsce”[4], przypadł na czas tzw. afery hazardowej.  Pytanie badawcze odnoszące się do lobbingu brzmiało: Czy, Pana(i) zdaniem, w Polsce przekupując parlamentarzystów lub innych polityków można spowodować uchwalenie ustawy, zmianę prawa czy też nie?[5] Na tak postawione pytanie (w gruncie rzeczy dotyczące korupcji, a nie lobbingu), ponad połowa badanych  (59%) potwierdziła, „że w Polsce przekupując parlamentarzystów lub innych polityków można wpływać na stanowienie prawa”. Co piąty (20%) nie zgodził się z taką tezą. Podobna liczebnie grupa (21%) udzieliła odpowiedzi tzw. ucieczkowych (trudno powiedzieć, bądź nie wiem).[6] Opinie badanych nie zmieniły się zatem od lutego 2003 roku, czyli początku działalności sejmowej komisji śledczej wyjaśniającej tzw. aferę Rywina. Apogeum negatywnych opinii w badaniach CBOS przypada na przełom 2003[7] i 2004[8], kiedy to sprawa Rywina nabrała największego rozgłosu. Wtedy to prawie ¾ respondentów (odpowiednio 69% w 2003 i 71% w 2004)  zgadzało się z tezą, że w Polsce można „kupować” ustawy.  Afera hazardowa nie odbiła się więc na opiniach w tej kwestii równie negatywnie jak afera Rywina.

Na początku był chaos…pojęciowy

Zacznijmy od przeglądu pojęć. Na określenie działań lobbingowych używamy  w Polsce tłumaczeń dwóch anglosaskich pojęć: lobbying – tłumaczonego po prostu jako lobbing[9]advocacy – tłumaczonego jako rzecznictwo interesów. Do tej pory, przyjęło się stosować lobbing – najkrócej definiując – w odniesieniu do grup interesu o charakterze gospodarczym, politycznym, a rzecznictwo do sektora organizacji pozarządowych nie nastawionych na zysk.[10] Ale, ustalenia teoretyczne zazwyczaj weryfikuje praktyka. Z pewnym zdziwieniem odkryłam w programie Europejskiego Kongresu Kultury, planowanego na wrzesień 2011, propozycję tłumaczenia advocacy jako orędownictwo.[11] Organizatorzy tłumaczą, że „ termin <<advocacy>> oznacza orędownictwo/rzecznictwo interesów. Używamy go tutaj świadomie, unikając innego zwrotu obcojęzycznego – lobbing, które pejoratywnie kojarzy się w niektórych krajach, zwłaszcza byłego bloku wschodniego. Z rzecznictwem interesów wiąże się działanie wspólnotowe, obranie tych samych celów dla dobra ogółu. Pojęcia znane Starej Europie, stanowią zupełnie nowe wyzwanie dla Nowej Europy. Jako reprezentanci Nowej Europy uczymy się na nowo tego, co stanowi dobro publiczne. Jako działacze kultury musimy się nauczyć mówić jednym głosem. Czym jest więc lobbing kulturalny? Jak się go osiąga? Jakie przynosi efekty?”[12]

Rozumiem powody, zgadzam się z diagnozą i potrzebą lobbingu kultiuralnego, ale sprzeciwiam wprowadzaniu chaosu pojęciowego. Słownik Języka Polskiego definiuje pojęcie orędownik jako tego, „kto  wstawia się za kimś lub za czymś”.[13] Nie wiemy nic o intencjach tej osoby, o pobudkach, którymi się kieruje, o jej interesach. Niepokoi mnie tłumaczenie sięgnięcia po termin orędownictwo –  tłumaczone niechęcią do „zwrotu obcojęzycznego – lobbing”. Przecież na tej samej zasadzie mamy już w polszczyźnie zakorzeniony, a obcojęzyczny marketing, wciąż mówimy o potrzebie narodowego brandingu. Za pomocą słów, chcemy zmienić, a często nagiąć społeczną rzeczywistość do naszych oczekiwać. Z reguły takie wysiłki skazane są na porażkę. Niepokoi mnie również twierdzenie, że „pojęcia znane Starej Europie, stanowią zupełnie nowe wyzwanie dla Nowej Europy.” Oczywiście, że różnice między Starą i Nową Europą są[14], ale konserwowanie podziałów, zamiast ich niwelowania, przyczyni się raczej – w dłuższej perspektywie – jedynie do ich wzmocnienia, co z kolei spowoduje odgradzanie się od siebie części Europy. A przecież potrzebne jest raczej wzajemne poznanie, wymiana doświadczeń i edukacja. Skoro działamy w ramach jednej Unii Europejskiej, w ramach tych samych regulacji prawnych (przypominam, że zgodnie z szacunkami ekspertów prawie 80% prawodawstwa rodzi się w UE), korzystamy z tych samych narzędzi w ramach prowadzenia działalności lobbingowej (wykorzystanie ekspertów, udział w procesach konsultacji, wysłuchaniach publicznych w instytucjach europejskich) nie powinniśmy tworzyć równoległej czy konkurencyjnej wobec „starej”- „nowej” europejskiej rzeczywistości.

Zaklinanie rzeczywistości, odgradzanie się od pewnych terminów, zaowocuje jedynie, moim zdaniem, wspomnianym chaosem pojęciowym, co w rezultacie może prowadzić nas – reprezentantów „Nowej Europy” do wykluczenia. Tylko dlaczego sami siebie chcemy wykluczyć, choćby rezygnując z możliwości lobbowania na unijnym forum?

O lobbingu (w kulturze i dla kultury) kulturalnie, proszę!

Może właśnie spojrzenie na lobbing w perspektywie i z perspektywy kultury: ułatwi zerwanie z jednoznacznym, negatywnym, a przez to zamykającym debatę, wizerunkiem lobbingu?

Kultura jest czymś, co łączy. Łączy i to paradoksalnie dzięki swojej różnorodności. Kultura jest dialogiem. Różnorodność aktorów w tej dziedzinie, ich kreatywność i pomysłowość, zróżnicowanie reprezentowanych interesów może przyczynić się do zmiany wizerunku lobbingu.

Lobbing jest formą komunikacji społecznej, dialogiem decydentów z interesariuszami pewnym zestawem technik i narzędzi. Sam w sobie jest neutralny, ani dobry, ani zły. Skoro aktorzy gospodarczy, polityczni potrafią, dzięki strategiom lobbingowym realizować swoje interesy, to również aktorzy z sektora kultury mogą to osiągnąć.

Kamieniem milowym w tym zakresie było doprowadzenie do polityki tzw. wyłączności w zakresie kultury (fr. exception culturelle) w Brukseli w 1993 roku. Chodziło o przyjęcie zasady traktowania w sposób uprzywilejowany  kultury i komunikowania. Dyskuję w tej kwestii zapoczątkowano  podczas 8 rundy wielostronnych rokowań i negocjacji handlowych w ramach GATT w 1986 roku, kiedy to te sfery zakwalifikowano jako usługi. Fakt ten, stał się okazją do negocjacji między Stanami a Unią Europejską w sprawie stosowania polityki wolnego handlu do  przemysłów kultury.  Kilka lat później, określenie „exception culturelle” uznano za zbyt silnie kojarzone ze stanowiskiem francuskim i zastąpiono je przez „kulturalne zróżnicowanie” (fr. diversité culturelle). [15]

Spróbujmy zatem – zgodnie z wizją architekta wspólnej Europy, Jean Monnet przybliżać problematykę lobbingu,  zaczynając od kultury właśnie.[16] Może kwestie kultury spowodują, że w debacie publicznej wyłoni się – zamiast gombrowiczowskiej gęby – inna twarz lobbingu?

dr Małgorzata Molęda-Zdziech – mmoled@sgh.waw.pl, socjolożka, doktor nauk humanistycznych UW; adiunkt w Instytucie Studiów Międzynarodowych w SGH; stypendystka Rządu Francuskiego; członek Obywatelskiego Forum Legislacji; wiceprezeska międzynarodowej organizacji EUROPA (z siedzibą Limoges, Francja); autorka „Obecna nieobecność – aktorski bojkot radia i telewizji w stanie wojennym”, Oficyna Naukowa Warszawa 1998;  współautorka „Lobbing w Unii Europejskiej”, w Instytucie Spraw Publicznych, Warszawa 2002 (www.isp.org.pl); redaktorka naukowa “Lobbing i jego sekrety”, Michel Clamen, Felberg SJA, Warszawa 2005; wraz z Krzysztofem Jasieckim i Urszulą Kurczewską „Lobbing. Sztuka skutecznego wywierania wpływu”, Oficyna Ekonomiczna, Kraków 2000 oraz II wydanie rozszerzone 2006 (www.oe.com.pl); współpracuje z Collegium Civitas


[1] Pełny tekst ustawy dostępny jest pod linkiem: http://www.sejm.gov.pl/prawo/lobbing/lobbing.htm, data dostępu 9.07.2011

[2] C. Łazarewicz, Zadżumieni, polityka.pl, 19.05.2010, http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,97659,7905792,Zadzumieni.html, data dostępu 10.07.2011

[3] czyli advocatus diaboli, za: Słownik Języka Polskiego PWN, http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2438714, data dostępu 10.07.2011

[4] „ Opinia społeczna o korupcji i lobbingu w Polsce”, CBOS , Warszawa, maj 2010, BS/63/2010 http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2010/K_063_10.PDF, data dostępu 9.07.2011

[5] Nie ma wątpliwości, że tak sformułowane pytanie dotyczy zwykłej korupcji, a nie lobbingu.

[6] Takie odpowiedzi są wyrazem braku wiedzy lub niechęci do udzielenia odpowiedzi, spowodowanej pytaniem o kwestie drażliwe, uznawane przez respondentów za niebezpieczne.

[7] „Polacy o korupcji, lobbingu i „kupowaniu” ustaw”, opr. Macieja Falkowska, CBOS , Warszawa, luty 2003, BS/37/2003, http://badanie.cbos.pl/details.asp?q=a1&id=2882, data dostępu 9.07.2011

[8] „Korupcja, nepotyzm, nieuczciwy lobbing”, opr. Michał Wenzel, CBOS , Warszawa, styczeń 2004, BS/2/2004 http://badanie.cbos.pl/details.asp?q=a1&id=3049, data dostępu 9.07.2011

[9] Taka pisownia jest uznana za poprawną w języku polskim

[10] por. K. Jasiecki, M. Molęda-Zdziech, U. Kurczewska, Lobbing. Sztuka skutecznego wywierania wpływu, OE Kraków 2006

[13] http://sjp.pwn.pl/szukaj/orędownictwo, data dostępu 10.07.2011

[14] Swoją drogą ciekawe jest ile może trwać przywilej nowości. Po kolejnych rozszerzeniach, wciąż jesteśmy ”nowi”.

[15] por. A. Mattelart, Histoire de la societe de l’information, La Decouverte, Paris, 2003, s. 85

[16] Jean Monet „Jeśli mielibyśmy zaczynać od nowa, to zaczęlibyśmy od kultury” , cyt za.