Recenzja: Od narzędzia do designu, czyli o dwoistej przemianie przedmiotów użytkowych

Data publikacji: 29.03.2011
Średni czas czytania 9 minut
drukuj
http://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/2.0/deed.en

Od dłuższego czasu zastanawiam się jaka jest rola designu we współczesnym społeczeństwie. Dwie warszawskie wystawy Design za 1 euro (IWP) oraz Chcemy być nowocześni (MNW) oddają dialektykę, która może stanowić punkt wyjścia do refleksji nad rolą współczesnego designu.  Tekst Mateusza Selera*.

Obie zajmując się przedmiotami codziennego użytku proponują dwie różne koncepcje ich percepcji. Pierwsza skupia się na ich dostępności i  funkcjonalności. Druga stara się nas przekonać, że w designie sprzed 60 lat możemy odnaleźć sztukę i wyjątkowość polskich artystów. Dwie misje współgrają ze statusami wystawców. Funkcjonalną stronę podkreśla Instytut Wzornictwa Przemysłowego, artystyczną zaś Muzeum Narodowe w  Warszawie.Mam wrażenie, że kluczem do określenia miejsca designu we współczesnej percepcji jest podwójna przemiana, którą przeszły przedmioty codziennego użytku. Podstawową funkcją przedmiotów jest ułatwianie życia człowiekowi. „Łatwo godzimy się bowiem ze swą rolą wytwórcy narzędzi, który za ich pomocą poznaje świat i czyni znośniejszym swe życie.” (Falkiewicz 2005 s.602) Mówiąc o podwójnej przemianie mam na myśli z jednej strony nadanie przedmiotom codziennego użytku nowego statusu. Z drugiej redefinicję sztuki poprzez włączenie ich w jej obieg.

„Człowiek natychmiast ustanowiony zostaje jako właściciel prywatny, to znaczy jako wyłączny właściciel afirmujący swoją osobowość, wyróżniający się od innych i odnoszący się do innych poprzez tę swoją własność wyłączną: własność prywatna stanowi jego osobisty model egzystencji, wyróżniający, a zatem jego żywot zasadniczy.” (Marks 1844) Narzędzia przestają być jedynie środkiem przynoszącym ulgę. Stają się częścią osobowości. Jej zewnętrzną częścią, a zarazem formą komunikacji z innymi. Jednak doświadczenie, na które wskazuje Marks, staje się jedynie fundamentem tego, co zdaje się być fenomenem współczesnego postrzegania przedmiotów użyteczności codziennej.

Człowiek od dawna nadaje niektórym dobrom wartość nieproporcjonalną do bezpośrednich korzyści płynących z ich posiadania. „Jest pewna liczba przedmiotów, które nie tylko są ściśle nieużytkowe, ale z racji swojej unikalności nie są wymienialne, a zatem opierają się sprowadzeniu do wspólnego mianownika, (…) jeśli wychodzą na rynek wymiany,  mogą zostać wycenione tylko arbitralnie.” (Arendt 2000 s.185) Oczywistym jest, że jedynie jednostki znajdujące się na szczycie hierarchii społecznej mają dostęp do dóbr luksusowych. „Z jednej strony wolność, bezinteresowność, „czystość” wysublimowanych gustów, zbawienie w innym świecie itd., z drugiej – konieczność, interes, małostkowość płynąca z materialnych satysfakcji, zbawienie na tym świecie.” (Bourdieu 2005 s.316) Za pośrednictwem przedmiotów materialnych oraz sposobu ich konsumpcji jednostki mogą wyrazić swój status społeczny. Łatwo zrozumieć, że sposób korzystania z dóbr symbolicznych i – przede wszystkim – z tych, które uchodzą za atrybuty doskonałości, stanowi zarówno jeden z uprzywilejowanych wyznaczników „klasy”, jak i instancję par excellence różnych strategii dystynkcji, czyli, w języku Prousta, „nieskończenie rozmaitą sztukę podkreślania dystansu”.” (Bourdieu 2005 s.86)

Za sprawą designu zostaje przekroczona granica, która wcześniej określała konstytucję przedmiotów ekskluzywnych. Co więcej, zostaje ona przekroczona w trzech punktach. Po pierwsze, przestają one być drogie. Idea designu za 1 euro ilustruje obniżenie wymaganego pułapu kapitału ekonomicznego potrzebnego do nabycia designerskich przedmiotów. Po drugie, dobrem luksusowym stają się przedmioty użyteczności codziennej. Zostaje załamana zasada, o której mówi Bourdieu w Dystynkcji. Konsumpcja dobra luksusowego nie jest już aktem bezinteresownym[1]. „Wykluczające przyswajanie sobie dzieł bezcennych nie pozostaje bez analogii z ostentacyjną destrukcją bogactw: nienaganne wykazywanie się bogactwem, które ono umożliwia, stanowi nierozłącznie wyzwanie rzucone tym wszystkim, którzy nie potrafią oddzielić swego bytu od swego mienia, nie potrafią wznieść się do poziomu bezinteresowności, będącej ostateczną afirmacją wzorowości osoby.” (Bourdieu 2005 s.349) Bezinteresowność konsumpcji dobra luksusowego jest opisywalna przez bezcelowość aktu, który przeczy logice potrzeb, konieczności, rentowności. Wiąże się jedynie z manifestacją własnego statusu społecznego, którego podstawą jest kapitał ekonomiczny. Po trzecie, zbędna jest kompetencja kulturowa. Analogicznym aktem do nierentownego w sensie ekonomicznym zakupu dóbr luksusowych jest poświęcenie czasu na wypracowanie kompetencji potrzebnych do konsumpcji dzieł sztuki. „Posiadacze tego, co mieni się „kulturą wysoką”, nie czynią inaczej, kiedy inwestują w potlacz spotkań społecznych czas, który zużyli, nie troszcząc się o bezpośredni zysk w ćwiczeniach tym bardziej prestiżowych, im bardziejniepotrzebnych.” (Bourdieu 2005 s.349)

Równolegle do ekspansji tego, co codzienne, ulec przemianie musiała również sztuka. Sztuka była niejako wyjęta z codzienności. Stanowiła odrębny porządek. Pojawienie się wystawy prezentującej design jako przejaw sztuki ukazuje wchłonięcie przestrzeni artystycznej przez to, co codzienne i funkcjonalne. Bourdieu pisał: „Muzeum, będąc miejscem obrzędowym, wystawiającym obiekty wykluczone z prywatnego przyswajania i predestynowane z powodu ekonomicznej neutralizacji do stania się przedmiotem „neutralizacji”. (Bourdieu 2005 s.304) Muzeum traci swoją rytualność. Drugim torem przemian związanych z designem jest zatem jego ekspansja do sfery, która niegdyś wiązała się z wykluczeniem.

Mówiąc zatem o dwoistości przemiany przedmiotów użytkowej mam na myśli z jednej strony podniesienie statusu narzędzi, z drugiej zaś rozszerzenie pola obiektów luksusowych oraz postrzeganych jako dzieła sztuki. W tym kontekście ciekawe jest pytanie o to, jak rozumieć do designu, którego tworem jest narzędzie, które nie jest narzędziem, i sztuka, która nie jest sztuką? „W grze jest osobowość, to znaczy jakość osoby, która afirmuje się w umiejętności przyswajania sobie rzeczy wartościowych.” (Bourdieu 2005 s.348) Design degradując sztukę do poziomu codzienności sprawia, że ludzie niegdyś jej niegodni mogą konsumować materialność nie ograniczając się do jej funkcjonalności. Wraz z ucodzieńnieniem pozbawia sztukę jej – fundamentalnej niegdyś – bezinteresowności. W efekcie design staje się językiem masowym.

*Mateusz Seler (1986) – student socjologii w Instytucie Socjologii UW, zajmuje się tworzeniem stron i projektów poligraficznych,w wolnym czasie wspinaczką, interesuje się filmem.

LITERATURA CYTOWANA

Arendt, Hanna (2000). Kondycja ludzka. Warszawa: Fundacja Aletheia.

Bourdieu, Pierre (2005). Dystynkcja. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR.

Falkiewicz, Andrzej (2005). Człowiek teatralny w Antropologia widowisk, w: A. Chałupnik, W. Dudzik, M. Kanabrodzi, L. Kolankiewicz (wybór i opracowanie), Antropologia widowisk, Warszawa: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego.

Marks, Karol (1844). Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne.

 


[1] Kwestia bezinteresowność pojawia się u Bourdieu w różnych kontekstach i stoją za nią wielorakie znaczenia. Np.: Rozum praktyczny Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego Kraków 2009 s.114-130 oraz Medytacje pascaliańskie Oficyna Naukowa Warszawa 2006 s.273-287.