Raport z kraju barbarzyńców

Data publikacji: 16.02.2011
Średni czas czytania 4 minuty
drukuj

W dzisiejsze wydaniu tygodnika „Polityka”  znajduje się tekst Edwina Bendyka „Kraj Koziołka Matołka”. I choć ironiczne przywoływanie durnego Koziołka sprawia mi przykrość (względy sentymentalne), to niestety w tym przypadku pole do polemik nie otwiera się zbyt szeroko.

W omawianym artykule prof. Przemysła Czapliński stawia pytanie: „Co oznacza rosnąca nieobecność książki dla demokracji, kultury, szans dalszego rozwoju? (…) Czy przyszłością będzie zarządzać 5% mniejszość najbardziej aktywnych i najbardziej kompetentnych?” Zważywszy, że 56% Polaków w ubiegłym roku nie zajrzało do żadnej książki, brzmi to jak proroctwo, a nie pytanie.

Lamenty profesora i samego Bendyka nie są bezzasadne wobec niskiego stanu czytelnictwa, któremu poświęcony jest tekst i opublikowany na stronach Biblioteki Narodowej raport z badań społecznego zasięgu książki w Polsce. Zasadniczy wniosek z nich płynący jest taki, że epidemia nie czytania zatacza coraz szersze kręgi i atakuje te grupy, które z jakimkolwiek nawykiem czytelniczym zwykliśmy kojarzyć. Według danych zgromadzonych przez TNS OBOP i BN 20% osób z wyższym wykształceniem nie czyta w ogóle (25% nie przeczytało żadnej książki), do tego można doliczyć również 27% uczniów i studentów.

Jakikolwiek kontakt z jakąkolwiek książką deklaruje 44% badanych osób powyżej 15 roku życia, w grę wchodzą tu również poradniki, podręczniki, e-booki, słowniki. Kolejna konstatacja jest jeszcze bardziej niepokojąca, zważywszy na czasy kapitalizmu kognitywnego w jakich podobno przyszło nam żyć, otóż 46% badanych nie przeczytało w ciągu poprzedzającego badania miesiąca tekstu dłuższego niż 3 strony maszynopisu.

W miarę optymistycznymi wnioskami płynącymi z badań jest zatrzymanie spadku poziomu czytelnictwa w roku ubiegłym w porównaniu do poprzednich edycji badań oraz fakt rozwoju, wspieranych przez państwo i fundacje, małych bibliotek.

Kiedyś w jakiejś gorącej dyskusji ktoś rzucił mi wyzywające pytanie: po co czytać? Niewyartykułowanym założeniem pytania było to, że Polacy ciężko pracują i nie mają czasu na piękonoduchowskie rozrywki lekturowe. Otóż bardzo dobrej odpowiedzi na to pytanie udziela dr Roman Chymkowski z Pracowni Badań Czytelnictwa BN, dykutujący jednocześnie z poglądem, że książki powinny swym wyglądem zachęcać do czytania a biblioteki stać się miejscami, gdzie mimochodem wciska nam się książkę do ręki. W komentarzu do badań pisze on:” … czytanie jest źródłem wiedzy, a zdobywanie wiedzy nie musi być przedłużeniem zabawy; rzecz w tym, żeby ludzie mieli potrzebę ciągłego rozwoju poprzez wzbogacanie swoich narzędzi rozumienia świata, a nie żeby znajdowali rozkosz w unikaniu telewizji czy kina.”

A zatem, czy grozi nam zmierzch humanistyki i nastanie nowej barbarii, czego obawia się w swoim tekście Bendyk?

Opracowania Biblioteki Narodowej (pochodzą ze strony www.bn.org.pl):

Tabele danych

http://www.bn.org.pl/download/document/1297852803.pdf

Komentarz dr Romana Chymkowskiego

http://www.bn.org.pl/download/document/1297852774.pdf

Prezentacja wyników badań

http://www.bn.org.pl/download/document/1297852787.pdf

Warto również zapoznać się z tekstami:

– Beaty Stasińskiej przygotowanym na Kongres Kultury Polskiej
http://www.kongreskultury.pl/title,Wykluczeni_z_kultury_-_Beata_Stasinska,pid,23,oid,21,cid,53.html

– Piotra Nowaka esejem „O nieczytaniu”
http://publica.pl/teksty/o-nieczytaniu/