W najnowszym numerze „Kultury współczesnej” znajdziecie państwo m.in. ciekawy artykuł profesor Ewy Rewers z Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Autorka omawia własność nowoczesnego społeczeństwa polegającą na nieskrępowanym pozornie niczym pościgu za wolnością, szczęściem, samorealizacją. Dążność ta jest w naturalny sposób właściwa człowiekowi, problem pojawia się wtedy, kiedy społeczeństwo pragnie te cele przedstawić, jako niezbywalne, naturalne prawa człowieka. Uroszczenie to nie tylko zmusza państwo do dźwigania na barkach brzemienia, do którego system demokracji liberalnej nie był wcale stworzony, lecz także na swój sposób zaklina rzeczywistość, zastępując twarde fakty życia mirażami.
Obietnice szczęścia dla każdego, jakie dają politycy i które są skutecznie podtrzymywane przez dynamiczny rozwój techniki nie uwalniają człowieka od konieczności konfrontacji z trudami dnia codziennego, codziennym znojem, cierpieniem. Ta nieatrakcyjna, mroczniejsza, natrętnie nieusuwalna, jakby niestosowna bo nie dająca się sprzedać sfera życia.
W celu ponownego uznania przez „publikę” tego co niewygodne powstają kultury oporu, będące czymś więcej niż spontanicznym i nietrwałym ruchem społecznym. Czerpią one energię z dyskursu ideologicznego, merytorycznego i aksjologicznego z istniejącym porządkiem. Jak pisze autorka:
Nie każdy opór w kulturze znajduje wystarczające środki, by przekształcić się w kulturę oporu, nie wszystkie strategie wywrotowe mają szansę stać się alternatywną praktyką polityczną, naukową, artystyczną. Kultury oporu mogą istnieć tylko wtedy, gdy rozwija się myśl krytyczna. Tym różnią się od społecznych ruchów oporu oraz tożsamości oporu.
O kulturach oporu i ich problemach przeczytacie Państwo w najnowszym numerze „Kultury współczesnej” dostępnej już do nabycia w salonach EMPiK.