Czy ktoś jeszcze pójdzie do muzeum?

Data publikacji: 07.02.2011
Średni czas czytania 3 minuty
drukuj
Nie jest to myśl szczególnie oryginalna ani zaskakująca, że muzea w potocznej opinii nie cieszą się zainteresowaniem młodzieży. Wyjątkiem są może takie miejsca jak Muzeum Powstania Warszawskiego. Zwolenników zabawy „opatrz łapkę zranionemu misiowi” jest jednak sporo, w końcu nalot bombowy, to taka budująca opowieść, niemal jak Pomnik Małego Powstańca. Nie o MPW jednak chodzi, które w zasadzie przypomina trochę wielopoziomową grę komputerową, ale o nowy projekt Google’a http://www.googleartproject.com/

Dzięki tej aplikacji najciekawsze muzea i galerie świata staną się dostępne za pomocą laptopów, netbooków etc. Stara kpina, że po muzeum chodzi się w kapciach nigdy nie była tak aktualna.

Oczywiście, projekt Google’a można rozpatrywać z wielu punktów widzenia.

Z jednej strony dzięki korporacji możemy w każdej chwili zajrzeć do The Metropolitan Museum the Art w Nowym Jorku, Museo Reino Sofia, Uffizi Galery i kilku innych.

Druga rzecz jest następująca i przychodzi do głowy w pierwszej kolejności czytelnikom Czapskiego czy Jeleńskiego. Chodzi o zmieniające się wzory i sposoby odbioru. Nie da się zapomnieć esejów wyżej wymienionych autorów o wizytach w galeriach i muzeach, kiedy ilość obecnych przy obrazie osób, promień światła, nastrój przyniesiony z miasta zmieniają sposób postrzegania obrazu.  Często dochodzi w nich również do głosu irytacja lub zadowolenie ze współdzielenia chwili kontemplacji i odbioru. Wydaje się, że taka postawa odchodzi już do lamusa. Było minęło. Symptomy zmian dostrzegał już Jeleński pisząc o tym, że wizyta w muzeum czy galerii staje się „wycieczkowym obowiązkiem”.

Wracam teraz do głównego nurtu moich rozważań. Pytanie brzmi, czy taka inicjatywa jak ta Google’a utrzyma tendencję, że muzea, galerie roją się masami turystów w kolorowych szortach, z aparatami fotograficznymi i w klapkach? Czy ten, kto naprawdę chce obejrzeć obraz, odbiorca nie tyle odbębniający intelektualny obowiązek, co poszukujący czegoś więcej, zasiądzie przed swoim komputerem, nad ludzkie rojowisko przedłoży spokojne śledzenie pociągnięć pędzla na obrazach największych mistrzów w zaciszu swojego pokoju?

Czy nie nastąpi kolejna polaryzacja gustów i stylów uczestnictwa w kulturze? Jaką faktycznie zmianę niosą takie inicjatywy? I jak zmieni się przestrzeń publiczna, którą galeria i muzea niechybnie są?