Smok Zaproś Siódmy i Zmiana [Zaproś nas do siebie! 2021]

Data publikacji: 23.11.2021
Średni czas czytania 15 minut
drukuj

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, daleko na zachód od głównego królestwa znajdował się nieduży gród o romantycznej nazwie Goleniów. W miejscu tym wszystkim żyło się dobrze, stabilnie, a jedyne, czego bali się mieszkańcy to… Zmiany – słyszeli od posłańców z innych grodzisk, że to straszna choroba zataczająca coraz szersze kręgi. Na szczęście w ich krainie wszyscy wydawali się być zaszczepieni na to straszne choróbsko i żyli sobie stabilnie otuleni kocykami utkanymi z przyzwyczajeń i tradycji.

Do czasu.

W grodzie znajdował się nietypowy budynek jak na to miasto. Ktoś by powiedział, że stary grzmot, a złośliwiec dodałby, że waląca się rudera... Jednak najważniejsze było to, co w owym budynku się wydarzało! Wydarzały się wspaniałe pokazy sztukmistrzów, występowały najznamienitsze głosy z całego królestwa, a młode dziatki uczyły się rzemiosł, sztuki, tańca… Wszyscy opiekunowie czuwający nad rozwojem mieszkańców, kochali swoją pracę i byli w nią bardzo zaangażowani. Na co dzień byli bardzo pochłonięci swoimi obowiązkami i nie mieli czasu na refleksję.

Do czasu.

Główny zarządzający domem kultury – dyrektor Maciej Ratajczyk miał pewien pomysł. Z głównego królestwa przyleciał gołąb z ważnymi wieściami, które przekazała dyrektorowi niejaka Aleksandra. Oto, Goleniowski Dom Kultury mógł wziąć udział we wspólnych znojach razem z innymi grodami rozsianymi wśród rzek, pól i gór królestwa. Zapytał więc pracowników, czy oto chcą wspólnie wyjść naprzeciw przygodom? To był trudny czas, bo niewidoczne dla oczu małe żyjątka zawładnęły całym światem i nic nie było tak jak dawniej. Pracownicy, trochę nieświadomi, zgodzili się odesłać gołębia z aplikacją do Narodowego Centrum Kultury. Poleciał był Imejl (tak miał na imię ów gołąb) do królestwa – skręcił skrzydło nad Dobrczem, przetargało go w okolicach Suchego Lasu, a potem ledwo dał radę porywistemu wiatrowi dmącemu znad Komańczy, ale dotarł… I stała się rzecz niespodziewana – oto pognieciony zwitek z łapki gołębia wzruszył i poruszył damy Karolinę i Paulinę, które ochoczo przystały na wspólną przygodę… Jednak nikt się nie spodziewał, czym tak naprawdę jest tajemniczy Zaproś, o którym kobiety pisały w listach…

Ogłoszono zatem w Goleniowie wielką nowinę! Wszyscy się cieszyli, trąby dęły, a gazety rozpisywały się o sukcesie. Wkrótce miało się okazać, że Zaproś Siódmy to… smok – potwór z trzema głowami pełnymi nowych pomysłów i rozwiązań. BRRR! Ale oni jeszcze nie byli świadomi… Nadszedł pierwszy list z zadaniem – pracownicy domu kultury mieli się przedstawić. Smok powoli pokazywał, jak bardzo namiesza w goleniowskiej rzeczywistości… Im bliżej terminu realizacji, tym większy był stres, bo do murów grodu zaczął docierać zapach siarki, a wtedy przerażeni mieszkańcy odkryli, że smok Zaproś zainfekowany jest Zmianą i przylatując, na pewno ich też zarazi! Jeszcze nie wiedząc, że już są chorzy na tę nieuleczalną chorobę, zaczęli gorączkowo wymyślać scenariusze spektaklu o swojej pracy, myśląc, że to ich uchroni. Główkowali dniami i nocami, ale było warto – wystawiony przed wszystkimi spektakl w grupie wtajemniczonych zebrał pochlebne recenzje, a oni poczuli to przyjemne mrowienie, które pojawia się, gdy uda się zrobić coś fajnego. I co więcej – zrobili to razem! Na chwilę zapomnieli o smoku… W kolejnym liście dyrektor oraz niejaka Aleksandra dowiedzieli się, że muszą zaprząść swoje konie i karocą gnać do głównego królestwa na wielkie spotkanie wszystkich uczestników eksperymentu. Droga była tak daleka, że zajęła im dwa dni – konie dzielnie galopowały, grzywy rozwiewał im wiatr, a w nozdrzach czuć było zapach lata. Dotarli! Jednak okazało się, że spotkanie nie będzie wielką fetą, a ciężką pracą… Nieustraszeni zaczęli pobierać nauki w Pałacu w Radziejowicach wraz z innymi członkami eksperymentu… Dowiedzieli się, że ich zadaniem będzie oswojenie strasznego Smoka Zaprosia Siódmego zainfekowanego Zmianą. Jak wynikało z wykładów – choroba wcale nie jest groźna, ale właśnie – trzeba ją oswoić i nauczyć się z nią żyć. Towarzysze tej przygody okazali się być wspaniałymi ludźmi, a wspólnie dzielone komnaty wysłuchiwały opowieści z różnych zakątków królestwa. Co dziwne, wszystkie opowieści brzmiały podobnie – o strasznych burmistrzach, okrutnych sołtysach i wielkich skarbcach, z których nikt nie chciał napełniać sakw domów kultury… Po trzech intensywnych dniach, wszyscy rozjechali się do swoich grodów nieść dalej rewelacje o Zmianie i smoku Zaprosiu Siódmym.

Sprawy dalej potoczyły się błyskawicznie! Kolejne listy napływały do Goleniowa, a gołąb Imejl dostawał zadyszki, pokonując dziesiątki razy tę trudną trasę… Kolejne zadania i pracownicy widzieli już, że mają wszystkie objawy choroby. Przerażenie ustępowało miejsca zdziwieniu, że oto z chorobą można żyć i okazuje się, że smok Zaproś Siódmy nie taki straszny, jak go malują. Pracownicy, którzy latem często udawali się do uzdrowisk w różnych częściach królestwa, mimo to, jakoś próbowali się spotykać i pracować… Odważna Wiola wybrała się na wyprawę do Łodzi – grodu wielkiego i fascynującego. Wiola nauczyła się robić karczmy dla owadów i poznała inne nowinki z zakresu nauk przyrodniczych. Każda ta nowość karmiła Zaprosia, ale Wiola polubiła smoka, a on ją i nawet dawał jej się pogłaskać od czasu do czasu. W wyprawie towarzyszyły Jej wysłanniczki i wysłannicy z innych grodów i wszyscy dzielili się sztuczkami oswajającymi smoka. Okazało się, że był łasy na smaczki firmy NOWINKI. Dama Wiola wróciła do Goleniowa i czem prędzej opowiedziała o rewelacjach z odległej Łodzi. Pracownicy wyszli z domu kultury do centrum grodu, by porozmawiać z mieszkańcami – okazali się być oni bardzo zadowoleni z choroby pracowników i chcieli poznać smoka… Już nikt nie myślał o szczepionce, a kocyki utkane z przyzwyczajeń zaczęły wszystkich drapać…

Kolejną zarażoną była dama Anna, która udała się do odległego grodu na Warmii, by pobierać nauki o tradycji i dziedzictwie. Zobaczyła wspaniałe rzeczy, usłyszała niewiarygodne historie, spała w przepięknym zamku! Anna wróciła do grodu zamyślona i tak myślała aż do wczesnej jesieni…

Następnie wydarzyła się rzecz wielka, najważniejsza dla pracowników! Oto do grodu przybyli na smoku Zaprosiu Siódmym Teodor i Karolina – wysłannicy Narodowego Centrum Kultury, którzy mieli zrobić w Goleniowie warsztaty – nie rzemieślnicze, nie podkuwania koni, a… warsztaty z komunikacji! Przez dwa dni wszyscy ciężko pracowali, w pocie, łzach, zmęczeniu, drżeniu obolałych zwojów mózgowych, by w końcu czuć, że nie chcą leków na Zmianę – chcą Zaprosia w grodzie już na zawsze! I z taką myślą zostali po zakończonym treningu.

Wraz z jesienią w grodzie zaczął się bardzo intensywny czas – dziatki wracały do domu kultury, by kształcić swe talenta, pracownicy intensywnie pracowali, a o smoku prawie wszyscy na chwilę zapomnieli. Na szczęście, smok nie był bierny i jak raz, drugi zionął ogniem, od razu wszyscy zapalili się do pracy, a najbardziej dama Beata, która wraz z damą Wiolą ruszyła na wyprawę do grodu Kraka. Okazało się, że smok Zaproś przyjaźni się ze Smokiem Wawelskim i wspólnie przygotowali skarbiec pełen diamentów dla wszystkich zwiedzających – tymi diamentami był oszlifowane, wypolerowane pomysły na działania gotowe do przeniesienia na grunt lokalny. Wspaniały czas! Do tego, okazało się, że chwasty w centrum grodu to nie chwasty, a czwarta przyroda… Co za dziwy! Beata i Wiola wróciły oszołomione ilością zdobytych klejnotów…

Tymczasem w Goleniowie, za sprawą Anny, rozpoczął się ważny proces rozmów o dziedzictwie i rozpoczęto poszukiwania korzeni w piaszczystej ziemi, która wcześniej była germańska. Wspólnie obejrzano spektakl, wybrano się do muzeum, a także zwołano specjalną naradę pasjonatów historii grodu. Okazało się, że więcej osób chce ocalić od zapomnienia trudne historie związane z Goleniowem… Smok Zaproś z radością patrzył na działania pracowników i mieszkańców miasta, nie mogąc się nadziwić, jakie wszyscy radośnie chorują na Zmianę wcale już jej nie zauważając… Dawał się głaskać, a nawet niektórych wziął na przejażdżkę na własnym grzbiecie.

Wówczas wydarzyła się już ostatnia wyprawa Macieja oraz Aleksandry do Pałacu w Radziejowicach. Był to wyjazd o tyle nieszczęśliwy, iż Maciej zachorował – niestety, nie na Zmianę – ta płynęła w jego krwi wartkim strumieniem od dawna, a na grypozę. Utknął w komnacie bez sił, przyjmując jedynie strawę i medykamenty i nie mogąc wraz ze wszystkimi intensywnie pracować. On w tym czasie intensywnie spał… Znowu, 3 dni w Pałacu upłynęły na podsumowaniach, ale też i potężnej dawce nauki. Wspaniały był to czas, pracownicy z całego królestwa wysyłali między sobą gołębie, więc wiedzieli, co u kogo słychać, ale dobrze było się spotkać i wspólnie szukać rozwiązań trudnych sytuacji. Uczyli się być rzecznikami domów kultury i w jaki sposób opowiedzieć ważnemu dygnitarzowi o swoich działaniach  w trakcie krótkiej przeprawy z jednej karczmy do drugiej. Dyskutowali długo i zawzięcie. Wrócili i niespodziewanie pochłonęły ich i wszystkich pracowników czeluści piekieł o niewinnej nazwie „projekt budżetu”, „organizowanie wydarzeń” oraz „projekty ministerialne…” Smażą się tam do dziś, czekając na chwilę, w której przyjdzie zima i znowu pogłaszczą Zaprosia, gdyż mają zaplanowane działania, które to dzielny smok zapoczątkował… Przygoda trwa w najlepsze. Mieszkańcy widzą zmiany, chwalą je w listach i być może właśnie to będzie powodem, iż zapragną, aby dom kultury fizycznie stał się pięknym pałacem zamiast ruderą? Któż wie?

Jaki płynie morał z tej historii?

Nawet najstraszniejszy smok może okazać się mizialskim przytulaskiem, a jednostka chorobowa o nazwie Zmiana jest straszna tylko zanim się na nią zachoruje. Potem już człowiek nie chce starych przyzwyczajeń i kocyków.

Ola Cembała
Goleniowski Dom Kultury