Poezja odegrała ogromną rolę w ideologicznym przygotowaniu powstania styczniowego. Po jego upadku zaś stworzyła jego legendę, która zawładnęła wyobraźnia Polaków na całe pokolenia.
O sile jej oddziaływania przesądzili nie tylko wielcy wieszczowie. Nie mniej ważne były okoliczności zewnętrzne, w których funkcjonowała. W sytuacji, gdy naród nie miał własnych organizacji politycznych i kulturalnych, poezja spełniała ważne funkcje społeczne: podtrzymywała świadomość narodową, integrowała naród wokół ważnych spraw, podtrzymywała w nim świadomość własnego dziedzictwa, odrębnego od dziedzictwa zaborcy oraz inicjowała wiele akcji politycznych.
Zobacz: Powstanie styczniowe w rycinach Artura Grottgera»
Wzbogacona prostymi, łatwo przyswajalnymi rymami zawierała konkretne wezwania ideologiczne, stając się przez to bezcennym medium politycznym, docierającym niemal wszędzie. Wśród zniewolonych Polaków poezja uświadamiała potrzebę sprzeciwu wobec zaborcy, zachęcała do zbrojnego czynu i napiętnowała politykę ugodową wobec cara. W „Hymnie nowym” Ignacego Ślusarczyka z 1861 roku odnajdujemy taką oto strofę:
Racz wrócić wolność ojczyźnie strapionej,
Która przez tyle wieków w obłąkaniu,
Niechaj ten smutek w wesele zmieniony
Będzie, co od stu lat chodzi po kraj
Posłuchaj teledysku Vieni i Jamala o powstaniu styczniowym»
Okres poprzedzający powstanie styczniowe był niezwykle „rozpoetyzowany”. W twórczość patriotyczno-narodową zaangażowani byli niemal wszyscy polscy poeci. Adam Mickiewicz, Cyprian Kamil Norwid, Teofil Lenartowicz i Józef Bohdan Zaleski tworzyli na emigracji. Kornel Ujejski i Mieczysław Romanowski w Galicji i Władysław Anczyc, Henryk Merzbach, Włodzimierz Wolski, Agaton Giller, Ludomir Komar w Kongresówce. Nawet Narcyza Żmichowska, początkowo zdecydowana przeciwniczka powstania, uległa w końcu narodowej egzaltacji, o czym możemy przeczytać w wierszu „Bóg z Wami”:
Męczeństwem pracujcie na dzień zmartwychwstania,
Wytrwaniem okupcie swych win przebaczenie
Jednością otoczcie braterskie działania
A przyjdzie godzina, że wolni, że sami
Z upadku wskrześnięcie na wieczne istnienie,
Bo, kraju i ludu, Bóg z wami!
Tuż przed powstaniem nastroje stawały się coraz bardziej radykalne, poeci zachęcali do konkretnego czynu. To przedpowstaniowe napięcie dobrze oddaje wiersz M. Romanowskiego „Czy wiosna?”
I ty, mój koniu, czekaj spokojny,
Masz siano wonne we brogu.
Lecz ty się z wiosna gotuj do wojny!
Z orężem czekaj nas wrogu!
Siła oddziaływania poezji narodowo-religijnej była ogromna. To głównie dzięki niej Polacy uwierzyli w wielkie słowa wieszczów o potrzebie cierpień, krwawej ofiary i szczególnym posłannictwie Polski wśród narodów. Sam Adam Asnyk, uczestnik powstania i członek powstańczego Rządu Narodowego napisał po latach słowa:
I klątwa wieszczów na grunt padła żyzny,
Budząc gniew, zemstę i boleść namiętną
Nad poniżeniem i hańbą ojczyzny
Z czasem porywające słowa poezji wieszczej znalazły odzwierciedlenie w muzyce, stając się potężnym nośnikiem myśli niepodległościowej. Myśli tym skuteczniejszej, że przekazywanej ustnie za pomocą łatwo przyswajalnej melodii, a więc zrozumiałej dla szerokich kręgów społeczeństwa..
Niesamowitą popularnością cieszyły się śpiewniki, „Śpiewy narodowe” i „Śpiewnik narodowy polski”, wydawane przeważnie w Paryżu i przemycane do Polski, towarzyszyły każdej demonstracji patriotycznej i spotkaniom spiskowym w Warszawie. W „Śpiewach narodowych”, w wierszu Alojzego Felińskiego „Boże coś Polskę”, naród wprost prosi o interwencję z góry:
Boże najświętszy! Od którego woli
Istnienie świata całego zależy,
Wyrwij lud polski z tyranów niewoli,
Wspieraj szlachetne zamiary młodzieży
Czytając poezję romantyczną powstania styczniowego łatwo zauważyć jej powinowactwo z językiem biblijnym. Pismo Święte, a szczególnie Stary Testament, to najistotniejsze źródło natchnień poezji religijno-narodowej tamtego okresu. Wieszczowie zapożyczali stamtąd ducha ewangelicznego posłannictwa narodu wybranego, szlachetną postawę obrony wyższych wartości moralnych za cenę cierpień i wyrzeczeń, metaforykę i język poetycki. Jak prorocy Starego Testamentu opłakiwali zburzoną Jerozolimę, tak polscy poeci rozpaczali nad zniewoloną Polską.
„Nierozerwalne sprzęgnięcie uczuć patriotycznych z uczuciami religijnymi cechuje rok 1863. Okres krzyża, palmy i korony cierniowej – to poezja pieśni kościelnej, modlitw, błagalnej pokory i rezygnacji chrześcijańskiej. Męczeństwo staje się jedyna bronią w walce o zachowanie narodowości” – pisała w „Poezji powstania styczniowego. Zarys ideologii” J. Znamierowska (Lwów 1938 str. 4).
Ich strofy przepełnione były patosem i emfazą. Rabin Jastrow tak w wierszu Romanowskiego opłakuje okupowaną Warszawę:
Ach! I nie budzi Pan mścicielów z kości,
Polsce cierniowej nie zmienia korony!…
Wstał i na miasto poglądając łzawo:
„O! Jeruzalem – jęknął o! Warszawo!
Julian Krzyżanowski w „Literackim dziedzictwie powstania styczniowego” dzieli poezję powstańczą na dwie części: pierwsza oparta jest na bezpośrednich wspomnieniach, druga zbudowana jest na gruncie legendy o powstaniu styczniowym.
Poezja oparta na bezpośrednich wspomnieniach to domena młodych literatów, którzy sami brali udział w walkach bądź ich bliscy, byli to m.in.: Adam Asnyk, Józef Nierzymski, Mieczysław Romanowski, Władysław Sabowski i Walery Przyborowski. Powstanie styczniowe było dla nich namacalną rzeczywistością, często musieli boleśnie je odpokutować. Nie ma się zatem co dziwić, że w ich twórczości nie ma obiektywizmu. Swoje przeżycia spisywali na gorąco, komentując często bieżące wypadki powstańcze:
Miechów, sosnówkę, Chrobrz, Grochowiska,
Dzwoniąc też w żeby wspomni zbój cara –
Krwią garstka doszła mężnych nazwiska,
Garstka się biła jak stara wiara.
Władysław Wolski w „Marsz żuawów”
Na legendę powstania oddziaływały dwa czynniki. Pierwsi to poeci obserwujący tragiczne zmagania powstańców z emigracji. Przekonani o wyłącznie szlachetnej postawie powstańców, doszukiwali się w ich walkach cechy monumentalnych. Wychowani na kulturze antycznej i średniowiecznym eposie rycerskim postrzegali zmagania nielicznych powstańców jako herosów, a ich walkę z potężną armią wroga jako grecką tragedię.
Nawet upadek powstania styczniowego nie zachwiał jego legendą. Henryk Merzbach pisał 1 września 1863 roku:
Zgniotą nas tyrany – powstaniem na nowo!
I naostrzym znowu zardzewiałe noże!
I ginąc za Ciebie, Wolności-Królowo,
Znów modlić się będziem krwią i łzami Boże!
Widzimy, że przewidywalnej klęsce powstania poeci nie napiętnują przywódców i żołnierzy. W utworach popowstaniowych słychać raczej nutę nadziei i wiary.
Drugi czynnik oddziałujący na legendę powstania styczniowego to „narodowego długu spadkobiercy” –pokolenie literatów dwudziestolecia międzywojennego. Pamięcią zbiorową o powstaniu styczniowym zawładnęło wtedy dzieło Elizy Orzeszkowej „Chwała zwyciężonym”. Zapoczątkowane przez Orzeszkową tony heroiczne i teza, że „ofiara nie poszła na marne” podchwyciła niezwykle wówczas poczytna pisarka Maria Rodziewiczówna m.in. w „Pożarach i zgliszczach”. Wiele utworów z tamtego okresu m.in. „Chorał” Kornela Ujejskiego, „Marsz powstańców” Włodzimierza Wolskiego czy w końcu „Marsz, marsz Polonia” na dobre weszło do naszego kulturowego dziedzictwa narodowego.