Elīna Garanča w Warszawie – operowe otwarcie Eufonii!

Date of publication: 16.11.2024
Średni czas czytania 7 minutes
print

Przyjechała do Warszawy pierwszy raz, chociaż nie pierwszy raz występowała w Polsce. Przyjechała, by wystąpić na oficjalnym otwarciu festiwalu Eufonie w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Śpiewu uczyła tutaj swego czasu jej matka, zaprzyjaźniona z Akademią Operową Anita Garanča. „Występ w Warszawie to dla mnie bardzo emocjonalny moment ze względu na historię rodzinną: moja mama, która była śpiewaczką i pedagogiem, spędziła tutaj wiele szczęśliwych tygodni” – powiedziała Elīna Garanča, jedna z największych śpiewaczek naszych czasów.

Pochodząca z Łotwy mezzosopranistka debiutowała 21 lat temu na Festiwalu w Salzburgu i od tego czasu rok w rok potwierdzała swoją wielką klasę artystyczną. Karierę zaczynała od śpiewania Mozarta i włoskiego bel canta, przede wszystkim w tzw. partiach „spodenkowych” (śpiewane głosem żeńskim role męskie) po to, aby dojść do kreowania targanych namiętnościami wspaniałych kobiet, takich jak księżniczka Eboli w Don Carlosie, Charlotta w Wertherze, wymarzona Amneris z Aidy czy słynna Carmen z opery Georges’a Bizeta. W Nowym Jorku, gdzie regularnie występuje w Metropolitan Opera House, uznano Garančę za najlepszą Carmen ostatniego ćwierćwiecza. Artystka włada na co dzień sześcioma językami, doskonale też operuje nimi w repertuarze operowym – w Operze Narodowej śpiewała po czesku, francusku, hiszpańsku i włosku w narzeczu neapolitańskim.

Artystka prywatnie jest osobą pogodną, otwartą na innych i bez wątpienia czarującą. Jej występ i otwarcie festiwalu zaanonsował Robert Piaskowski, dyrektor Narodowego Centrum Kultury: „Pozwólcie państwo, że wyrażę radość z tak licznego spotkania publiczności festiwalu Eufonie, ale także Teatru Wielkiego – Opery Narodowej z gwiazdą operowych scen. W tym roku wyszliśmy na szerokie wody, eksplorujemy terytoria o niebywałej rozległości. Eufonie stają się festiwalem, który nie zna granic w czasie i przestrzeni” – powiedział szef NCK.

Elīna Garanča przyjechała do Warszawy z mężem, wybitnym dyrygentem Karelem Markiem Chichonem, który poprowadził Orkiestrę Teatru Wielkiego. Razem przywieźli wspaniały program, który rozpoczął się – zgodnie z ideą Eufonii, które są festiwalem muzyki Europy Środkowo-Wschodniej – uwerturą do opery Armida Antonína Dvořáka. Pierwszą próbką głosu Elīny Garančy była pięknie, bardzo intymnie zaśpiewana kołysanka z opery Jakobin Dvořáka, pierwsze zetknięcie śpiewaczki z tym kompozytorem.

Finezja muzyki francuskiej, którą następnie wykonała, doskonale pasuje do mezzosopranu Elīny Garančy – ma ona głos lekki, niemal młodzieńczy, a to wrażenie powstaje dzięki wspaniałej technice wokalnej, którą dysponuje śpiewaczka. Garanča nie porywa za sobą tłumów, ona je czaruje siłą swojej muzykalności, mądrej interpretacji, kulturą prowadzenia frazy, świetnie prowadzonym napięciem dramaturgicznym z wyraziście zaznaczonymi kulminacjami, jak w cavatinie Balkis z opery Królowa Saby Charles’a Gounoda. Piękną barwą głosu uwodziła w arii Dalili Mon cœur s'ouvre à ta voix z Samsona i Dalili Camille’a Saint-Saëns’a. I cóż za wspaniałe legato, jaka spoistość frazy – tak śpiewają mistrzowie.

Artystka pojawiła się – jak prawdziwa gwiazda – w dwóch kreacjach: srebrzystej, połyskliwej sukni, którą w drugiej części wypełnionej muzyką hiszpańską i muzyką z Carmen – zamieniła na suknię ogniście czerwoną.

Druga część koncertu przyniosła bowiem gorące rytmy i nastroje Hiszpanii, najpierw w trzech orkiestrowych tańcach typu pasodoble, doskonale poprowadzonych przez Chichona (z pamięci!), a później w pomysłowo skrojonej mini suicie złożonej z wokalnych i instrumentalnych fragmentów z Carmen, dzięki której wrócił jeszcze na scenę język francuski.

Elīna Garanča to typ kobiety nowoczesnej, poważnej, a zarazem mającej życzliwość do świata i samej siebie. Dlatego jej interpretacja Carmen była swego czasu tak bardzo ożywcza. W słynnej Habanerze jej Carmen uwodzi ostrożnie, ponieważ wie, że jest tak piękna, iż nikt się jej nie oprze. Ale w jej ustach słowo „l’amour” („miłość”) powtarzane jest z coraz większą namiętnością. I jakże pięknie w Habanerze odzywał się głos artystki w niskim rejestrze piersiowym.

Przeczucie śmierci – tak można by krótko opisać interpretację arii Carmen z III aktu (En vain…), tak bardzo Garanča przepełniła ją mrokiem i smutkiem. Na koniec zaś wspomnianej „suity” w szaleńczym, coraz szybszym tempie wykonana pieśń cygańska Carmen – tak jakby, mimo śmierci, bohaterka miała pozostać wiecznie żywa i wolna.

Publiczność reagowała niezwykle entuzjastycznie, zgotowała artystce owację na stojąco i dosłownie wyklaskała aż trzy bisy, którymi gwiazda porwała salę. Były to: Carceleras z zarzueli Las hijas del Zebedeo Ruperto Chapí, wspaniale zaśpiewana Granada Agustína Lary (artystka zwróciła się do publiczności i powiedziała, że nie zapowie tego utworu, bo zapewne „sami państwo zgadną”), a na koniec neapolitańska piosenka Marechiare. Po koncercie ustawiła się długa kolejka fanów po autograf od artystki, która podpisywała swoje płyty nagrywane od lat w wytwórni Deutsche Grammophon.

Koncert odbył się 15 listopada 2024 r. w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie w ramch 6. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Europy Środkowo-Wschodniej Eufonie.

Program festiwalu

Opisy wszystkich koncertów