Od prerii Ameryki do mistycznego Wschodu

Date of publication: 20.10.2025
Średni czas czytania 8 minutes
print

Eugene Tzigane, dyrygent o amerykańsko-japońskich korzeniach i europejskim sercu artystycznym, to postać wyróżniająca się nie tylko kunsztem technicznym, ale i magnetyczną osobowością sceniczną. Jego interpretacje cechuje połączenie precyzji z wyobraźnią, a także umiejętność wydobywania z orkiestr zarówno pierwotnej energii, jak i najsubtelniejszych niuansów. Artysta ten, doceniany za szeroki zakres stylistyczny i nieustraszony duch eksploracji, gości na scenach wiodących sal koncertowych czterech kontynentów. Wnosi do swojej pracy wyjątkowy głos muzyczny, który czyni każde jego wykonanie niezapomnianym doświadczeniem słuchaczów.

23 listopada 2025 roku zapraszamy do Filharmonii Narodowej na koncert w ramach festiwalu Eufonie. Eugene Tzigane poprowadzi Chór i Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Śląskiej – zespoły o bogatej tradycji i bogatej dyskografii, przy wsparciu artystycznym Jarosława Wolanina, kierownika chóru – w niezwykłym programie łączącym dwa odmienne światy dźwiękowe. Wieczór ten to konfrontacja monumentalnego romantyzmu Antonína Dvořáka z refleksyjną, kontemplacyjną wrażliwością Eugeniusza Knapika – muzyczna podróż od prerii amerykańskich XIX wieku po mistyczną estetykę sufizmu.

Program obejmuje dwie kompozycje, które mimo ponad stu lat różnicy, poszukują głębi i uniwersalnych prawd o człowieku. IX Symfonia Z Nowego Świata to opus magnum czeskiego mistrza, napisane w Stanach Zjednoczonych i niosące w sobie echa nowego kontynentu. Beauty Radiated in Eternity Eugeniusza Knapika natomiast sięga do perskiej mistyki, aby odkryć podobne głębie ducha. To połączenie obiecuje być nie tylko festiwalem muzycznych smakołyków, ale pogłębionym doświadczeniem, pokazującym, jak sztuka przekracza granice kultur i epok.

23 listopada 2025 roku | godz. 18:00 | Filharmonia Narodowa

Kup bilety!

Antonín Dvořák, IX Symfonia e-moll „Z nowego świata” op. 95 (1893)

U szczytu swej kariery, w latach 1892–95, Antonín Dvořák objął funkcję dyrektora nowojorskiego National Conservatory of Music. Związane z tą nominacją nadzieje Amerykanów ziściły się z nawiązką: czeski mistrz nie dość, że tchnął nowe życie w pedagogikę muzyczną Stanów Zjednoczonych, to jeszcze skomponował pierwsze „amerykańskie” arcydzieła muzyczne – obok Kwartetu smyczkowego F-dur op. 96 (1893) i Koncertu wiolonczelowego h-moll op. 104 (1894) należy do nich IX Symfonia e-moll „Z Nowego Świata” op. 95 (1893).

Powstała ona w miasteczku Spillville (w stanie Iowa), gdzie latem 1893 roku Dvořák wraz z rodziną spędził idylliczne wakacje w kolonii czeskich emigrantów. Symfonia wyrasta z jego zachwytu otwartymi przestrzeniami prerii amerykańskich, które podziwiał w trakcie podróży z Nowego Jorku. Ale w silniejszym jeszcze stopniu jest ona próbą rozpoznania ducha rodzącej się wówczas kultury amerykańskiej. Zdaniem Dvořáka muzyka Nowego Świata, na wzór europejskich szkół narodowych, powinna czerpać z folkloru, czyli przede wszystkim z pieśni Negro Spirituals (które śpiewał dlań czarnoskóry student Harry T. Burleigh – w progi nowojorskiej uczelni mogli wstępować wszyscy, niezależnie od płci i koloru skóry) oraz pieśni Indian. Ku swemu zaskoczeniu Dvořák odkrył, że w obu tych rdzennych tradycjach występuje skala pentatoniczna. Nic dziwnego, że zabarwia ona też tematy jego dzieła.

Ta najsłynniejsza z symfonii Dvořáka jest wyjątkowa także pod względem sztuki kompozytorskiej, zastosował w niej bowiem Dvořák technikę cykliczną: główny temat części pierwszej powraca w każdym kolejnym ogniwie. A przed finałową kodą przypomniane zostają myśli wszystkich trzech części wcześniejszych (przy czym, jeśli chodzi o Largo, Dvořák nie cytuje tematu, lecz poprzedzający go tajemniczy wstęp akordowy). Nowojorska premiera, 16 grudnia 1893 roku, była największym triumfem w karierze Dvořáka. Niekończące się owacje wybuchały po każdej części. Wkrótce potem IX Symfonia wybrzmiewała w salach koncertowych całego świata.

Eugeniusz Knapik, Beauty Radiated in Eternity (2012)

W tej chóralnej kantacie Eugeniusz Knapik sięgnął po poezję Hafiza, perskiego mistyka, który od czasów Goethego i wprowadzonego przezeń pojęcia Weltliteratur fascynuje Europejczyków pragnących odnaleźć za zasłoną egzotyzmu pewne uniwersalne i ożywcze porządki duchowe. Słuchacz polski pomyśli też z pewnością o Szymanowskim – nie tylko o jego dwóch cyklach pieśni do słów Hafiza, ale także o III Symfonii do słów innego sufickiego poety, Dżalaluddina Rumiego. Nowy romantyzm Knapika jest w istocie nawiązaniem, w nowych warunkach i na własnych zasadach, do ekstatycznej mistyki muzycznej początków XX wieku – Mahlera, Skriabina, Szymanowskiego.

Tekst Hafiza mówi o pięknie jako emanacji miłości pociągającej ku Bogu anioły i człowieka, o ile ten ostatni gotów jest poddać się boskiemu impulsowi i zrezygnować z buntowniczego rozumu, który zamiast jednoczyć, kusi swą władzą i izoluje od źródła bytu. Półgodzinna, jednoczęściowa kompozycja Knapika składa się z trzech faz wewnętrznych. Poemat jest w całości zaprezentowany już w fazie pierwszej, rozpoczynającej się jakby od nabrania wiatru w żagle, trzykrotnym zatoczeniem coraz to szerszego kręgu (z trzykrotnym powrotem motywu inicjalnego). Na tle iście Klimtowskiego bogactwa kształtów i barw wyróżnia się skromna i smutna muzyka strofy mówiącej o pułapce rozumu. W instrumentalnej fazie środkowej, utrzymanej w stylu bezwzględnego moto perpetuo, ujawnia się nieludzki mechanizm świata oderwanego od transcendentnego źródła (na początku tej fazy pojawiają się akordy dwunastodźwiękowe, symbolizujące tu jałowe spekulacje muzyki XX wieku). Faza końcowa przychodzi po katastrofie fazy drugiej. Powracają w niej (jako wspomnienie, przestroga, marzenie, wizja odnowy?) fragmenty wiersza Hafiza, przy czym muzyka odwraca tok narracyjny fazy pierwszej: najpierw pojawia się strofa o rozumie, na koniec zaś – ekstatyczna pochwała boskiej Miłości i Piękna. Te dwa słowa, BEAUTY + LOVE, Knapik wyróżnia w partyturze majuskułą.

Marcin Trzęsiok