Ścianka - Kuba Ambrożewski

Data publikacji:
Średni czas czytania 4 minuty
drukuj
Trójmiejska Ścianka na przestrzeni piętnastu lat kariery stała się prawdziwą „świętą krową” polskiej sceny alternatywnej. Poczynaniom zespołu od początku towarzyszy bezkrytyczna, entuzjastyczna recepcja krytyki muzycznej i fanów. Nie ma w tym nic dziwnego – nie było bowiem w historii polskiej muzyki drugiego zespołu, który umiałby podejść do klasyki awangardy rocka w sposób bardziej twórczy i odkrywczy niż Ścianka.
Trójmiejska Ścianka na przestrzeni piętnastu lat kariery stała się prawdziwą „świętą krową” polskiej sceny alternatywnej. Poczynaniom zespołu od początku towarzyszy bezkrytyczna, entuzjastyczna recepcja krytyki muzycznej i fanów. Nie ma w tym nic dziwnego – nie było bowiem w historii polskiej muzyki drugiego zespołu, który umiałby podejść do klasyki awangardy rocka w sposób bardziej twórczy i odkrywczy niż Ścianka.

Od momentu powstania zespołu jego trzon tworzą dwie osoby: gitarzysta i wokalista, a także właściwy lider formacji, Maciej Cieślak, a także zjawiskowy perkusista Arkady Kowalczyk. Na poszczególnych etapach kariery skład uzupełniali tacy muzycy, jak m.in. klawiszowiec Jacek Lachowicz oraz basiści Andrzej Koczan i Michał Biela.

W pierwszych latach kariery Ściankę wrzucano niekiedy – zupełnie mylnie – do wspólnej szufladki z przedstawicielami trójmiejskiej sceny yassowej, z którymi muzyków łączyły wyłącznie kontakty towarzyskie. Zespół szybko wypracował własny, unikalny język wypowiedzi. Słychać go już na płycie demo „Robaki”, gdzie Ścianka podejmuje wątki rozpoczęte przez wybitnych przedstawicieli garażowego rocka (Velvet Underground), noise-rocka (Sonic Youth) oraz psychodelii (wczesne Pink Floyd) i uzupełnia je o swoiste, lokalne poczucie humoru. Motywy te rozwija nominalny debiut grupy, „Statek kosmiczny Ścianka”.

Na szczyt Ściankę zaprowadził awangardowy, układający się w formę słuchowiska album „Dni wiatru” – dzieło niepokojące, mroczne i wymagające, wpisujące się w paranoiczną atmosferę przełomu wieków. Jak na ironię, płytę promowała przepiękna, delikatna kołysanka „The Iris Sleeps Under The Snow” (specjalnie z tej okazji własne wersje utworu nagrali Katarzyna Nosowska i Andrzej Smolik oraz Myslovitz). „Dni wiatru” były zarazem dniami chwały Ścianki – płyta zebrała fenomenalne recenzje i sprzedała się, zważywszy na eksperymentalny charakter muzyki, znakomicie.
Sukcesu „Dni wiatru” nie powtórzyły kolejne płyty Ścianki: najbardziej konwencjonalny ich album „Białe wakacje” (2003) i koncepcyjny, trudny w odbiorze longplay „Pan Planeta” (2006). Potwierdziły one natomiast reputację Cieślaka jako artysty bezkompromisowego, niepokornego i niełatwego do zaklasyfikowania.