Ruchmistrz z Kalisza

Data publikacji:
Średni czas czytania 5 minut
drukuj
Witold Jurewicz - nazywany ojcem tańca współczesnego w Polsce. Nauczyciel, mistrz, przewodnik dla najznakomitszych tancerzy, ale i cichy bohater z tła. Bo nigdy nie było o nim głośno, a wszędzie jest obecny. Jego nazwisko nie figuruje na listach płac lukratywnych instytucji kultury, za to w biografiach kilku pokoleń współczesnych polskich tancerzy i instruktorów tańca zajmuje miejsce szczególne.

Jadwiga Majewska

Witold Jurewicz - nazywany ojcem tańca współczesnego w Polsce. Nauczyciel, mistrz, przewodnik dla najznakomitszych tancerzy, ale i cichy bohater z tła. Bo nigdy nie było o nim głośno, a wszędzie jest obecny. Jego nazwisko nie figuruje na listach płac lukratywnych instytucji kultury, za to w biografiach kilku pokoleń współczesnych polskich tancerzy i instruktorów tańca zajmuje miejsce szczególne.
Nauczyciel ruchu, choreograf, reżyser, performer, wykładowca. Od lat łączony z Kaliszem, ostatnio przeniósł się ze swoim teatrem do Łodzi, gdzie wykłada na Akademii Muzycznej i współpracuje z Teatrem im. Jaracza, związany także m.in. z Krakowem i Teatrem Słowackiego, Teatrem im. Bogusławskiego w Kaliszu, Teatrem Polskim w Poznaniu, oraz Teatrem im. Modrzejewskiej w Legnicy. Często zdarza mu się w tych teatrach dramatycznych tworzyć ruch sceniczny, który niejednokrotnie buduje całość przedstawienia, a jednak w recenzjach jego nazwisko bywa pomijane. Założyciel, dyrektor artystyczny i choreograf Teatru Tańca Alter. W latach 1992-2008 dyrektor artystyczny Międzynarodowych Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych i Ogólnopolskich Warsztatów Tańca Współczesnego w Kaliszu najstarszej tego typu imprezy w Polsce. Ostatnio zorganizował też Festiwal Solo Dance.
Jurewicz to odważny prekursor - jako jeden z niewielu twórców w latach 90-tych pracował na improwizacji. Jest autorem programu nauczania tańca współczesnego i teorii ruchu. Twórcą własnej techniki, wykorzystującej punkt podparcia jako podstawę do ruchu zgodnego z indywidualną motoryką ciała. Tancerz przez niego wyszkolony, niezależnie jak zbudowany, będzie jako sam mistrz - swobodny i miękki w ruchach, pewny swego ciała, akceptujący dane mu od Boga warunki. Mistrz ten bowiem nie posłuszeństwa wymaga od ucznia, ale samodzielności. Mistrz to pozbawiony pretensji do odgrywania autorytetu, jakże różny od marzenia o, typowo polskiej, roli artysty jako koryfeusza tłumów.
Bo Witek to człowiek normalny, bezpretensjonalny, z dużym poczuciem humoru, fascynujący autentycznością, pasją, ciekawością świata. Ale też Witek to człowiek niezwyczajny; jego nauki i ćwiczenia charakteryzują się niezwykłą analitycznością, jego układy niespotykaną precyzją. Powiadają o nim, że podczas treningu umie wymagać, nigdy nie ocenia. Wydobywa z tancerzy to, co w nich najlepsze; każdy jest przecież najlepszy w... swoim. Na każdego patrzył, wspominają uczniowie, i kierował we właściwym tylko jemu/jej kierunku.
Nazywa siebie – ruchmistrzem. Bo dla niego żywiołem twórczym jest sam ruch i ruch ten jest żywiołem elementarnym przedstawienia. Interesuje go zgłębianie jego tajemnic, poznawanie źródeł, w których ruch się rodzi i technik panowania nad nim. Dlatego chyba jego spektakle są często dowcipne, jakby od niechcenia budowane, niby spontanicznie. Zdarza się, że wykraczają poza scenę lub wchodzą z widowni. Tworzy sztukę „ludzką” w najlepszym tego słowa znaczeniu. Działania jego tancerzy nastawione są na spotkanie drugiego, ich ruchy oznaczają aktywne wyczekiwanie na odpowiedź, ich ciała nasłuchują.
Witkowi Jurewiczowi należy się nie medal (do czego by sobie go przypiął?), należy mu się wdzięczna pamięć. Za wydobywanie z tancerzy ich własnego cielesnego języka, za wyrozumiałość dla ludzkich ułomności i umiejętność wyszukiwania niezwykłości. Za wytrwałość w cichym bohaterstwie budowania rycerskich formacji współczesnego tańca w Polsce. Za uosobienie wartości, które są samą esencją tej sztuki.