Premiera musicalu „Metro” - Joanna Szymajda

Data publikacji:
Średni czas czytania 4 minuty
drukuj
Musical „Metro” jest dotychczas jedynym materiałem eksportowym polskiego tańca, który doczekał się premiery na Broadwayu. Jest to pierwszy i do dziś żywy produkt kultury masowej tak silnie związany z tańcem współczesnym.
Musical „Metro” jest dotychczas jedynym materiałem eksportowym polskiego tańca, który doczekał się premiery na Broadwayu. Jest to pierwszy i do dziś żywy produkt kultury masowej tak silnie związany z tańcem współczesnym. Co ciekawe, jego autor, Janusz Józefowicz, w libretcie tego musicalu krytykuje bezwzględną walkę i konkurencję charakteryzującą takie amerykańskie programy jak „You Can Dance” czy „Idol”. Zapewne nie przypuszczał, że dziesięć lat później to one zrzucą go z pierwszego miejsca na liście popkulturowych fenomenów tanecznych w naszym kraju.
Polska premiera musicalu odbyła się 30 stycznia 1991 r. w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, a światowa na Broadwayu 16 kwietnia 1992 r. Oczywiście niezwykle ryzykowne jest przywożenie do Nowego Jorku, stolicy światowej rewii i musicalu, małej (w porównaniu do amerykańskich) produkcji ze słabo identyfikowalnego kraju wschodniej Europy. Nie było więc „Metro” kasowym ani frekwencyjnym sukcesem w USA, ale sam fakt pojawienia się tam zasługuje na uznanie.
„Metro” jest ciekawym argumentem w toczącej się dyskusji o prymacie sztuki popularnej nad wysoką. To doskonały przykład marketingowego sukcesu. Musical jest grany do dziś przy pełnej sali Teatru Buffo. Pamiętam, że mnie osobiście dostępny był jedynie w zapośredniczonej przez ekran telewizora formie. Zachwycali mnie tancerze, porywały nostalgiczne piosenki. Wiele z osób biorących udział w pierwszej – mitycznej wersji – „Metra” zostało gwiazdami polskiej sceny tanecznej i muzycznej. Niektórzy tancerze przekwalifikowali się na taniec współczesny. Uruchomione przy okazji musicalu warsztaty tańca współczesnego były zresztą w latach 90. jednym, jeżeli nie jedynym dobrej jakości treningiem, z którego korzystali też uczniowie szkoły baletowej.
30 stycznia 2009 r. odbyło się 1421 przedstawienie „Metra”, oczywiście już z innym, mniej porywającym składem osobowym. Liczba, która uśmierciłaby każdy inny spektakl, ze względu na wypalenie twórców i wykonawców. Dość wspomnieć, że spektakle tańca współczesnego rzadko kiedy prezentowane są więcej niż dziesięć razy.
Wartość „Metra” mieści się nie tyle w jego artystycznych wartościach, co w jego aspekcie fenomenu społecznego. Jest to produkcja trafiająca przede wszystkim do wrażliwości młodych ludzi, podatnych na emocjonalne uniesienia ekspresyjnego tańca i równie ekspresyjnej muzyki.
„W Polsce Metro stało się fenomenem artystycznym i socjologicznym. Zawiązały się fankluby, zrzeszające młodych ludzi, którzy na spektakl chodzili nawet po 400 razy!” (Polityka, 5 czerwca 1999 r.)
Jak pisze Richard Schustermann – światowej sławy antropolog kultury, „u podstaw uporczywej hierarchicznej dychotomii między sztuką popularną a wysoką leży bardziej podstawowy kontrast: sztuka przeciw rozrywce”. Od widza zależy, który z tych aspektów przeważy w jego odbiorze „Metra”.