Pokolenie solo? - Joanna Szymajda

Data publikacji:
Średni czas czytania 5 minut
drukuj
Jeżeli jeszcze kilka lat temu polska scena tańca była obszarem działań artystyczno pedagogicznych skoncentrowanych wokół kilku „miast wysp”, dziś staje się coraz bardziej obrazem ruchomych pikseli. Kształtują go młodzi tancerze/choreografowie, rzadko wychodzący z charakterystycznego dla lat 90. modelu „mistrzowskiego”, często po edukacji tanecznej w renomowanych szkołach za granicą i niekoniecznie pracujący w kraju. Tylko nieliczni rozpoczęli i kontynuują karierę w Polsce, jak np. Mikołaj Mikołajczyk.
Pokolenie solo?
Jeżeli jeszcze kilka lat temu polska scena tańca była obszarem działań artystyczno pedagogicznych skoncentrowanych wokół kilku „miast wysp”, dziś staje się coraz bardziej obrazem ruchomych pikseli. Kształtują go młodzi tancerze/choreografowie, rzadko wychodzący z charakterystycznego dla lat 90. modelu „mistrzowskiego”, często po edukacji tanecznej w renomowanych szkołach za granicą i niekoniecznie pracujący w kraju. Tylko nieliczni rozpoczęli i kontynuują karierę w Polsce, jak np. Mikołaj Mikołajczyk. Długotrwałe rozproszenie niezależnych artystów spowodowało, że nie mogła – i do tej pory nie może – ukształtować się wyraźnie rozpoznawalna dla zewnętrznych odbiorców społeczność. Mimo braku tego konkretnego kształtu, a może właśnie dzięki temu, to nowe pokolenie zaczyna zmieniać krajobraz taneczny dosłownie – zaznaczając nowe ważne miejsca taneczne na mapie Polski, i w przenośni – popularyzując zróżnicowane, autorskie wizje tego, czym jest taniec współczesny.
2003, rok pierwszej próby stworzenia polskiej platformy tańca może wyznaczać symbolicznie moment kształtowania się „nowego pokolenia” polskich choreografów, chociaż nie jest to data chwalebna, bo pojawiło się po niej wiele negatywnych krytyk co do umiejętności – przede wszystkim choreograficznych – tych właśnie młodych twórców.
Niejednorodna estetycznie i ideologicznie, ale jednak generacja, może być źródłem nowych estetyk w polskim tańcu. Jeden z młodych krytyków określił ją mianem „pokolenia solo”. Z moich osobistych wrażeń wyłania się jednak obraz generacji, która nie chce być tylko „solo”. Owszem, wyraziła ona poprzez artystyczne i sceniczne bycie „solo” swoją indywidualność, próbując odnaleźć właściwą sobie drogę twórczą i oderwać się od dominującej estetyki. Powstają jednak nowe zespoły (Teatr Bretoncaffe, Good Girl Killer, Teatr Maat Projekt), nieformalne i formalne grupy (Towarzystwo Gimnastyczne, Towarzystwo Przetwórcze, Grupa Koncentrat) zaznaczone najczęściej wewnętrzną płynnością. Bycie freenlancerem, od przygody do przygody, od projektu do projektu – to jest podstawowa i wspólna ich cecha. Wymaga bycia elastycznym, flexible – tak jak dobry tancerz powinien – i otwartym na nowe doświadczenia, nie ma mowy o pozostawaniu w ramach jednego stylu związanego z jednym choreografem. Pokolenie solo/freelancerowców czasami świadomie i z determinacją wybiera pracę za granicą (Magdalena Reiter – Słowenia, Helena Gołąb – Hiszpania), gdzie formują się niekiedy mikrospołeczności (w Wiedniu: Radek Hewelt, Cezary Tomaszewski, Ewa Bańkowska, Magdalena Chowaniec). Czasami są to poszczególne jednostki krążące pomiędzy europejskimi stolicami (Kaya Kołodziejczyk, Marysia Stokłosa, Anna Achimowicz). Niekiedy próbują wrócić do Polski, z entuzjazmem i chęcią tworzenia, choć do niedawna napotykali na organizacyjną pustkę – bez miejsc i możliwości tworzenia. Gdzie ćwiczyć, dbać o kondycję, gdzie tworzyć swoje prace? Nie jest to sytuacja w tańcu współczesnym wyjątkowa, wiele z dzisiejszych gwiazd europejskich i światowych zaczynało bez żadnego wsparcia ze strony instytucji i był to bardzo dobry i motywujący początek. Jest jeszcze zbyt wcześnie aby stwierdzić, czy udało się tym młodym choreografom coś na trwałe zmienić w postrzeganiu tańca przez publiczność i świat sztuki, ale z pewnością zróżnicowali oni jego krajobraz.