Ustawienia i wyszukiwarka
Początek internetu w Polsce - Alek Tarkowski
17 stycznia 1991 grupa fizyków z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego nawiązało komunikację poprzez pocztę elektroniczną z serwerem w Kopenhadze będącego węzłem internetu. Tym samym internet zawitał do Polski – a dokładniej rzecz biorąc, Polska została wpięta w działający już w skali międzynarodowej internet.
17 stycznia 1991 grupa fizyków z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego nawiązało komunikację poprzez pocztę elektroniczną z serwerem w Kopenhadze będącego węzłem internetu. Tym samym internet zawitał do Polski – a dokładniej rzecz biorąc, Polska została wpięta w działający już w skali międzynarodowej internet. Pierwsze łącze miało przepustowość 9600 bitów na sekundę – ponad 100 raz mniej, niż najwolniejsze łącza szerokopasmowe dostępne dzisiaj w wielu domach.
Dalszy rozwój internetu przypominał rozprzestrzenianie się epidemii – gwałtownie rosły parametry techniczne łączy, liczba podpiętych do internetu serwerów, oraz korzystających z nich użytkowników. To także okres gwałtownych przemian kultury – mutacji ich elementów, często podlegających Schumpeterowskiej zasadzie kreatywnej destrukcji.
Oglądany z większej odległości, internet jest jeden – a patrząc z bliska widzimy, jak się przejawia w milionach lokalnych kontekstów i dla każdego użytkownika jest trochę czymś innym.
W tej dwoistości leży wyjątkowość internetu: medium, które z jednej strony czerpie siłę ze stosowanych standardów zapewniających jego wzrost i niezawodność, a z drugiej jest elastyczne i otwarte na innowacje.
Internet – zintegrowana sieć sieci elektronicznych, działająca w skali globalnej – jest największym przedmiotem stworzonym przez ludzi. To także największa baza danych i archiwum, największe źródło informacji bieżącej, największy zasób treści kultury, największy środek komunikacji – tak masowej, jak i prywatnej. Połączony z komputerami internet umożliwia – w sposób tani i efektywny - trzy podstawowe czynności: kopiowanie treści, swobodne ich tworzenie lub zmienianie, oraz przesyłanie dalej. Z tych trzech prostych klocków można jednak ułożyć rewolucję kulturową.
Wydawałoby się, że tak radykalna zmiana w warstwie technicznej infrastruktury naszych cywilizacji powinna prowadzić do kulturowej traumy. Tej jednak nie widać, z wyjątkiem rzadkich momentów, takich jak lęk przed komputerową pluskwą milenijną w 2000 roku. Wtedy ujawniają się zbiorowe lęki dotyczące infrastruktury cyfrowej, coraz bardziej wplecionej w nasze życia.
Aby zrozumieć internet, jego wpływ na kulturę i nasze życia, trzeba postąpić jak William Gibson – który przyznaje, że nie potrafi się zdecydować, czy w ostatnim czasie wszystko na świecie się zmieniło, czy też widziane z dłuższej perspektywy nie zmieniło się tak naprawdę nic.
Dalszy rozwój internetu przypominał rozprzestrzenianie się epidemii – gwałtownie rosły parametry techniczne łączy, liczba podpiętych do internetu serwerów, oraz korzystających z nich użytkowników. To także okres gwałtownych przemian kultury – mutacji ich elementów, często podlegających Schumpeterowskiej zasadzie kreatywnej destrukcji.
Oglądany z większej odległości, internet jest jeden – a patrząc z bliska widzimy, jak się przejawia w milionach lokalnych kontekstów i dla każdego użytkownika jest trochę czymś innym.
W tej dwoistości leży wyjątkowość internetu: medium, które z jednej strony czerpie siłę ze stosowanych standardów zapewniających jego wzrost i niezawodność, a z drugiej jest elastyczne i otwarte na innowacje.
Internet – zintegrowana sieć sieci elektronicznych, działająca w skali globalnej – jest największym przedmiotem stworzonym przez ludzi. To także największa baza danych i archiwum, największe źródło informacji bieżącej, największy zasób treści kultury, największy środek komunikacji – tak masowej, jak i prywatnej. Połączony z komputerami internet umożliwia – w sposób tani i efektywny - trzy podstawowe czynności: kopiowanie treści, swobodne ich tworzenie lub zmienianie, oraz przesyłanie dalej. Z tych trzech prostych klocków można jednak ułożyć rewolucję kulturową.
Wydawałoby się, że tak radykalna zmiana w warstwie technicznej infrastruktury naszych cywilizacji powinna prowadzić do kulturowej traumy. Tej jednak nie widać, z wyjątkiem rzadkich momentów, takich jak lęk przed komputerową pluskwą milenijną w 2000 roku. Wtedy ujawniają się zbiorowe lęki dotyczące infrastruktury cyfrowej, coraz bardziej wplecionej w nasze życia.
Aby zrozumieć internet, jego wpływ na kulturę i nasze życia, trzeba postąpić jak William Gibson – który przyznaje, że nie potrafi się zdecydować, czy w ostatnim czasie wszystko na świecie się zmieniło, czy też widziane z dłuższej perspektywy nie zmieniło się tak naprawdę nic.