Big Brother - Mirosław Filiciak

Data publikacji:
Średni czas czytania 3 minuty
drukuj
Premiera polskiej wersji programu "Big Brother", który przesunął granice tego, co dozwolone w telewizji i stał się symbolem charakterystycznego dla współczesnych mediów zatarcia granicy między sfery prywatną a publiczną. Emitowany przez TVN reality show prezentował życie uczestników programu zamkniętych w specjalnie wybudowanej willi pod Warszawą.


Premiera polskiej wersji programu „Big Brother”, który przesunął granice tego, co dozwolone w telewizji i stał się symbolem charakterystycznego dla współczesnych mediów zatarcia granicy między sferą prywatną a publiczną. Emitowany przez TVN reality show prezentował życie uczestników programu, zamkniętych w specjalnie wybudowanej willi pod Warszawą. W pierwszej edycji (jak do tej pory było ich cztery, nie licząc licznych mutacji programu) podglądało ich średnio 4,5 miliona widzów. Ten sukces często interpretowano jako chęć przejrzenia się widzów w lustrze ekranu – tym razem nie widzieli już na nim profesjonalistów, ale zwykłych ludzi. Z tego samego powodu dla wielu osób promujący przeciętniactwo „Big Brother” wciąż pozostaje symbolem ostatecznego upadku telewizji. Ten program to bez wątpienia kamień milowy kultury celebrytów, w której gwiazdy kreowane są nie na podstawie swojego dorobku czy zdolności, lecz poprzez samo pojawienie się na ekranie. Dla wielu uczestników „Wielkiego Brata” program okazał się być odskocznią do dalszej kariery medialnej, a nawet politycznej (dwóch uczestników pierwszej edycji zostało posłami).
Z perspektywy ośmiu lat, które upłynęły od premiery, „Wielki Brat” nie szokuje już tak bardzo jak kiedyś – wydaje się, że jego elementy przeniknęły do innych gatunków telewizyjnych, a medialny ekshibicjonizm został oswojony przez upowszechnienie Internetu, zwłaszcza w wersji Web 2.0, gdzie głównymi dostarczycielami treści są sami użytkownicy. Coraz bardziej natrętne oglądanie innych, nawet w najbardziej intymnych, ale i banalnych sytuacjach, już nie dziwi, podobnie jak coraz mniejsze zdziwienie budzi pokazywanie swojej prywatności. Dlatego medialne zamieszanie wokół emisji programu w roku 2001 wywołuje dziś rodzaj nostalgii. Obecnie chyba jeszcze mniej zastanawiamy się nad swoimi medialnymi wyborami i nie postrzegamy ich jako dylematów etycznych.