"Łaźnia męska" Katarzyny Kozyry - Stach Szabłowski

Data publikacji:
Średni czas czytania 6 minut
drukuj
Dla szerokiej publiczności Katarzyna Kozyra stała się poniekąd ucieleśnieniem i twarzą nowych strategii artystycznych dochodzących do głosu w polskiej sztuce po 1989 roku. Była to twarz artystki skandalistki, przekraczającej w swoich pracach obyczajowe normy, naruszającej społeczne tabu i atakującej wrażliwość widza drastycznymi obrazami, niezabezpieczonymi cudzysłowem artystycznej umowności.
Katarzyna Kozyra
„Łaźnia męska”
Pawilon Polski, 48. Międzynarodowe Biennale Sztuki w Wenecji


Dla szerokiej publiczności Katarzyna Kozyra stała się poniekąd ucieleśnieniem i twarzą nowych strategii artystycznych dochodzących do głosu w polskiej sztuce po 1989 roku. Była to twarz artystki skandalistki, przekraczającej w swoich pracach obyczajowe normy, naruszającej społeczne tabu i atakującej wrażliwość widza drastycznymi obrazami, niezabezpieczonymi cudzysłowem artystycznej umowności. Sensacjonistyczna recepcja twórczości Kozyry oznaczała oczywiście banalizację jej intencji i dokonań, ale – jak się później okazało – skandale towarzyszące kolejnym wystąpieniom artystki w ostatecznym rozrachunku poszerzały przestrzeń dyskusji o sztuce i pole swobody artystycznej wypowiedzi.
Kozyra zdobyła dwuznaczny rozgłos już na początku swojej artystycznej kariery za sprawą dyplomowej pracy „Piramida zwierząt”, zrealizowanej w pracowni prof. Grzegorza Kowalskiego na warszawskiej ASP, czyli w tzw. Kowalni, postrzeganej jako kuźnia radykalnych postaw, laboratorium, w którym wypracowywano nowe strategie obrazowania, kojarzone później z tzw. sztuką krytyczną. Za kulminację kontrowersji wokół twórczości Kozyry – a pars pro toto, wokół sztuki z kręgu Kowalni i sztuki krytycznej w ogóle – należy uznać udział artystki w Biennale w Wenecji w 1999 roku. Kozyra była na tej imprezie oficjalną reprezentantką Polski, wystawiającą w Pawilonie Narodowym. Artystka przedstawiła „Łaźnię męską” – wideoinstalację, na którą złożyły się filmy nakręcone w publicznej łaźni w Budapeszcie. Projekt był kontynuacją realizacji „Łaźnia” z 1997 roku. Obydwie prace opierały się na materiałach filmowych nakręconych ukrytą kamerą w miejscu, w którym rozluźnione zostają zasady intymności, regulujące wystawianie ciała i nagości na spojrzenia innych. W „Łaźni męskiej” Kozyra weszła z kamerą na terytorium zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Aby tego dokonać, artystka musiała przejść fizyczną metamorfozę – wkroczyła do łaźni ucharakteryzowana na mężczyznę, włącznie z protezą męskich organów płciowych.
Praca Kozyry wywoływała wątpliwości natury etycznej – artystka sfilmowała nagich mężczyzn w publicznym miejscu bez ich wiedzy i zgody. Jeszcze większe kontrowersje związane były z faktem prezentowania projektu w polskim Pawilonie. Prawicowa prasa pytała retorycznie, czy Polskę może reprezentować kobieta z doczepionym penisem i czy taka reprezentacja nie uwłacza godności naszego kraju. Kozyra tymczasem dostała za swoją wystawę w Wenecji wyróżnienie honorowe, a cała realizacja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem międzynarodowej krytyki. Był to fakt w sensie symbolicznym przełomowy. Pomimo sprzeciwu środowisk konserwatywnych, wytypowanie Kozyry – i to z taką pracą jak „Łaźnia męska” – do udziału w Biennale w Wenecji, było aktem ostatecznej instytucjonalizacji sztuki krytycznej, która do tej pory była przedmiotem kontrowersji i negocjacji. Wyjazd Katarzyny Kozyry na Biennale można uznać za moment oficjalnej akceptacji strategii artystycznych, którym jeszcze kilka lat wcześniej odmawiano miana „prawdziwej sztuki”. W grę wchodziła także akceptacja używanego przez artystkę języka i reprezentowanej przez nią postawy oraz prawa twórcy do wykonywania operacji na żywej, pozaartystycznej rzeczywistości. Projekt Kozyry współbrzmiał z myślą feministyczną, która zdobywała sobie właśnie rację bytu na scenie artystycznej – jako teoria inspirująca artystki, jako temat prac i jako metoda krytyczna. W „Łaźni męskiej” w nowoczesny sposób podjęte zostały zagadnienia polityki płci oraz tożsamości i wolności do jej autodefiniowania. To między innymi dzięki sukcesowi Katarzyny Kozyry w Wenecji problematyka ta zyskała pełnoprawne miejsce w polskiej sztuce. Proces akceptacji był w tym wypadku burzliwy i trudny, ale po pokazaniu „Łaźni męskiej” w Wenecji dyskusje o granicach sztuki nie były już tak burzliwe, a ich przedmiotem stawały się raczej sprawy merytoryczne niż kwestia wystawiania artystom świadectw moralności.

Zobacz pracę Katarzyny Kozyry -> dział Ikony kultury