Złoto dałam na żelazo

Data publikacji: 12.03.2013
Średni czas czytania 12 minut
drukuj
W czasach strojnych sukni i skomplikowanych krynolin Polki jednogłośnie i spontanicznie ubrały ...

W czasach strojnych sukni i skomplikowanych krynolin Polki jednogłośnie i spontanicznie ubrały się na czarno.

Pojawia się nie na balach i premierach, ale w trudnych momentach historycznych. W chwilach zagrożenia, walki o zmianę ustroju, o utrzymanie tożsamości narodowej. Nie licytuje się czystością diamentów  ani ilością karatów. Jej materiały są pospolite – żelazo, drewno, róg, szkło, lawa wulkaniczna, końskie włosie.

 Krzyżyk ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, źródło: Fotorzepa, autor: Piotr Guzik

Wartość biżuterii patriotycznej tkwi w symbolu. Jak opornika w stanie wojennym. Kawałek drucika wpięty do kurtki wyrażał wtedy sprzeciw wobec junty generała Jaruzelskiego, stwarzał symboliczną więź  ponad podziałami, pozwalał na rozpoznanie „swoich”.

Obozowa, więzienna, zesłańcza biżuteria pozostaje pamiątką wiary i patriotyzmu, dowodem trwania i wierności narodu. To nie tylko polska specjalność, ale jest okres w historii, w którym nasza rodzima twórczość zapisała się szczególnie.

Palmy męczeńskie

W latach 1861–1863, przed Powstaniem Styczniowym symbole religijne,  żałobne i  patriotyczne jednoczą się we wspólnym przesłaniu. Na demonstracyjnie czarnych ozdobach pojawiają się polskie orły, łańcuchy, korony cierniowe, palmy męczeńskie, symbole cnót kardynalnych; krzyż, kotwica , serce, wezwanie: Boże zbaw Polskę. Te ekspresyjne ozdoby, w połączeniu z czernią strojów budują nastrój żałoby narodowej. Czerpiąc z romantycznej „religii patriotyzmu” ojczyzna uznana zostaje za najwyższą wartość, której należy się religijny kult.

– Należy pamiętać, że tzw. czarna biżuteria pochodzi z lat 1861–1863,  czyli  okresu przed Powstaniem Styczniowym – zwraca uwagę Małgorzata Szuman-Gorczyca z Muzeum Okręgowego w Koninie, autorka pracy „Biżuteria Patriotyczna a sprawa polska”. – Po pogrzebie pięciu Polaków zabitych podczas manifestacji patriotycznej w marcu 1861 roku wydano okólnik nakazujący żałobę. Kiedy wybucha powstanie, rodzi się nadzieja na niepodległość. Po powstaniu żałobna czerń jest już żałobą nie symboliczną, narodową, ale prywatną. Kobiety noszą ją po poległych synach, mężach i braciach. Żałoba popowstaniowa nie ma nic wspólnego z żałoba narodową – podkreśla Szuman-Gorczyca.

W kolekcji Bożeny i Marka Sosenków w Krakowie, oprócz pocztówek i zabawek znajduje się około tysiąca sztuk biżuterii patriotycznej z XIX i XX wieku. – Teraz nasz zbiór wygląda mizernie – żartuje Marek Sosenko, z wykształcenia niedokończony medyk i numizmatyk. – Większość obiektów została wypożyczona do kilku muzeów, głównie do Muzeum Szlachty Mazowieckiej w Ciechanowie i do Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ale gdy je odzyskamy, chcemy zrobić  dużą wystawę na Rynku Głównym – zapowiada.

W zbiorach państwa Sosenków znajduje się także cenny dokument – zezwolenie władz carskich na noszenie czarnej odzieży po Powstaniu Styczniowym.

Modlitewnik ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie

W okresie popowstaniowym żałoba narodowa nabiera wagi politycznej. W czasach strojnych sukni, skomplikowanych krynolin Polska jednogłośnie i spontanicznie ubrała się na czarno. Władze carskie bezskutecznie próbowały zakazać noszenia oznak żałoby.

Urzędnikom nakazano, by nie załatwiali spraw petentek przychodzących w czarnym ubraniu.  Ponieważ represje, kary i wywózki na Sybir były dotkliwe, dekret Podziemnego Rządu Narodowego zniósł obowiązek noszenia żałoby. Dopiero w 1866 roku po ogłoszeniu przez cara amnestii, żałoba skończyła się ostatecznie.

– Część tych przedmiotów – opowiada Marek Sosenko – wykonana jest z nietrwałych materiałów: delikatnego drewna, galalitu, wulkanitu. Często stosowano także czarne nieprzezroczyste szkło, tzw. hialitowe, barwione dużą ilością manganu. Bransolety ze srebra pokrywane czarną emalią z perełkami są najczęściej w formie kajdan, podobnie łańcuchy i dewizki, tzw. kajdaniarskie. Mam też broszkę z przytwierdzonym kawałkiem łańcucha – opowiada.

Inne broszki ozdobiono kolcami, symbolami róży, cierni i łabędzia. – Najwięcej w naszym zbiorze jest pierścieni patriotycznych: od powstania listopadowego aż po II wojnę światową – wylicza kolekcjoner.

Ciekawostką jest broszka ozdobiona wizerunkiem grabi, kłosów i szabli. – Autor miał świadomość, że siła Polski zależy także od jej pozycji ekonomicznej – komentuje.

– Czyżby prekursor sierpa i młota? – pytam.

– Tylko trochę inna ideologia – śmieje się.

Biżuteria żałobna ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego

Wstążeczka przeciw Putinowi

Czy nasza fascynacja żałobą wynika ze szczególnej skłonności Polaków do martyrologii? – pytam dr Małgorzatę Możdżyńską-Nawotkę, historyka kostiumu z Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

– Nam się wydaje, że to było wyjątkowe – odpowiada. – Ale manifestacyjna żałoba wpisywała się w nurt europejski.

W europejskiej kulturze wiktoriańskiej kobieta była bardziej zobowiązana do noszenia żałoby. Królowa Wiktoria, która owdowiała po Albercie w 1861 roku, do końca życia nosiła się na czarno.

Biżuterię patriotyczną ma wiele krajów i pojawia się ona w różnych okresach historycznych. W XVI wieku holenderscy patrioci Gezowie w proteście przeciw hiszpańskiemu najeźdźcy nosili zawieszone na wstążce medale z portretem Filipa II oraz, na rewersie, torbą żebraczą (Gezowie wywodzili się z ubogich warstw społecznych) i połączonymi w uścisku dłońmi. Do dzisiaj  w Holandii medal Gezów przyznawany jest za wybitne zasługi w walce z dyktaturą, dyskryminacją i rasizmem.

W okresie rewolucji francuskiej  rozpowszechniły się pierścionki z napisami: „Równość, wolność, braterstwo”, obrączki z relikwiami kamieni z Bastylii i żelazna biżuteria z napisem „Złoto dałam na żelazo”. Sto lat później, gdy Francuzi po wojnie francusko-pruskiej opłakiwali utratę Alzacji i Lotaryngii, na wisiorkach pojawiły się bluszcz i kwiaty niezapominajek, symbole wierności i pamięci.

W XIX-wiecznej Anglii wybuchła fala fascynacji Szkocją, która ze swoim dzikim krajobrazem i burzliwą historią tworzyła wymarzoną scenerię dla romantycznego „Celtyckiego odrodzenia”.  Król Jerzy IV występował w stroju szkockim, także królowa Wiktoria darzyła Szkocję sentymentem. Broszki górali szkockich służące do spinania szala w stroju ludowym, amulety, miniaturki sztyletu noszonego na łydce produkowano na skalę masową.

We Włoszech w czasach zjednoczenia modne były patriotyczne kamee z korala, tradycyjnie włoskiego surowca, z portretami Garibaldiego i Cavoura. Modę na ozdoby „z żelaza berlińskiego”, czyli żeliwa wprowadziła królowa pruska Luiza w okresie wojen napoleońskich. Rodaczki miały przekazywać fundusze na rzecz walki z francuskim najeźdźcą. Dowodem poniesionej ofiary były plakietki, proste pierścionki i broszki z napisami: „Wymienione dla dobra ojczyzny”.

Formą daru były także włosy przekazane na modne w tym czasie ozdoby. Ofiarę upamiętniał żeliwny pierścionek z ornamentem naśladującym plecionkę.

Wreszcie przykłady z historii najnowszej – biała wstążeczka, symbol rewolty antyputinowskiej w Rosji. Zimą 2011/2012 uczestnicy ruchu Białej Wstążki przypinali je na znak protestu przeciwko sfałszowanym wyborom. Władimir Putin szydził: „wyglądają jak prezerwatywy”.

Patriotyczna kostka

Ale czy za biżuterię patriotyczną można uznać broszkę Cartier „Ptak wolności” ze złota, platyny, diamentów, szafirów, korala i lapis lazuli z 1940 roku? Zamknięty w klatce ptak o barwach flagi francuskiej symbolizował Francję pod hitlerowską okupacją.  Albo broszki Tiffany’ego i Cartiera z motywem flagi USA wykonane z diamentów, szafirów i rubinów oprawionych w platynę? A co ze złotymi, robionymi  na zamówienie zegarkami firmy Patek z wizerunkami polskich bohaterów narodowych?

– Czemu nie? – mówi dr Nawotka. – Czy patriotyzm zawsze musi być smutny? Przyzwyczailiśmy się, że biżuteria okresu Powstania Styczniowego była skromna pod względem materialnym. Ale pamiętajmy, że to napięcie między modą i etykietą epoki a wymaganiami żałoby zawsze było obecne.

Muzeum Okręgowe w Koninie, które posiada spory zbiór powstańczej biżuterii, trzy razy organizowało wśród młodzieży licealnej konkursy na podobne obiekty, ale współczesne. – Dzisiejszy patriotyzm jest patriotyzmem czasów pokoju, nie wojny – przypomina Małgorzata Szuman-Gorczyca. – Nie da się przełożyć atmosfery Powstania Styczniowego czy stanu wojennego na współczesne nastroje. Młodzi mają dość martyrologii, ona ich denerwuje. W naszym pierwszym konkursie wygrały nieśmiertelniki, plakietki z nazwiskiem, które żołnierze nosili na szyi, żeby można było ich zidentyfikować w razie śmierci na froncie. Ale dzisiaj te blaszki służą nie tyle wyrażeniu patriotyzmu, ile poglądów. W swoich projektach młodzi wyrażają patriotyzm w sposób lekki, przystępny, czasami humorystyczny, bez zadęcia – dodaje.

Świadczą o tym ich pomysły: kolczyki w formie kostki do gry z samymi szóstkami zatytułowane „Polska na szóstkę”, komplet z kodem kreskowym, patriotyczne kolczyki do piercingu. Nie było ani jednego projektu, który odnosiłby się do religii.

Joanna Bojańczyk

Artykuł ukazał się w dodatku dziennika „Rzeczpospolita” -  „Plus Minus”, który  powstał we współpracy z Narodowym Centrum Kultury