Polska niewdzięczność

Data publikacji: 06.08.2013
Średni czas czytania 16 minut
drukuj
Hercen uważał powstanie na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej za przedwczesne i skazane na porażk...

Hercen uważał powstanie na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej za przedwczesne i skazane na porażkę. Oczekiwał jednak, że rosyjska opinia publiczna wyrazi swoje współczucie wobec Polaków – mówi Leonid Gorizontow, historyk rosyjski.

Czy Powstanie Styczniowe funkcjonuje w świadomości historycznej Rosjan?

Leonid Gorizontow: Aby precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, trzeba znać wyniki reprezentatywnych badań socjologicznych. Powstanie lat 1863–1864 – bo w Rosji styczniowym nazywają je niekiedy tylko historycy – słabo funkcjonuje w pamięci historycznej współczesnych Rosjan. Na wzmianki o nim można się natknąć w szkolnych i uniwersyteckich podręcznikach dziejów Rosji. Aleksander Hercen pisał niegdyś, że powstanie „to głęboka linia podziału. W przyszłości w podręcznikach będzie ono zamykać jeden rozdział rosyjskiej historii i otwierać następny”. Ta prognoza na razie się nie sprawdziła, chociaż w dzisiejszej literaturze badawczej, zajmującej się problematyką imperium i nacjonalizmu, wpływ powstania na losy Rosji został odpowiednio oceniony.

Jaka to ocena?

Głębszej refleksji możemy oczekiwać od ludzi wykształconych, interesujących się historią. Jednak ich oceny będą różne w zależności od ich poglądów. Dla jednych decydujące znaczenie będzie miało wyzwanie rzucone imperium, którym było kolejne zbrojne wystąpienie Polaków. Dla innych najważniejsze będzie to, że powstanie wybuchło w szczytowej fazie wielkich reform Aleksandra II i wpłynęło na nie negatywnie, działając na korzyść obozu konserwatywnego.

W Polsce mówi się o tym wydarzeniu głównie jako o polskim zrywie narodowowyzwoleńczym. Znaczna część działań toczyła się jednak na terenach dzisiejszej Litwy, Białorusi, Ukrainy…

Rzeczywiście, stało się ono częścią historii narodów, na których ziemiach się toczyło. Mamy do czynienia z „nacjonalizacją” powstania. W ramach niej widać dążenie każdego z narodów do podkreślenia swojej historycznej podmiotowości. W ubiegłym roku jeden z moich studentów obronił pracę magisterską dotyczącą oceny Konstantego Kalinowskiego w historiografii rosyjskiej, polskiej i białoruskiej. Jest to postać etnokulturowego pogranicza, mamy więc do czynienia z różnymi interpretacjami jej biografii.

Na ocenę powstania ma też wpływ polaryzacja dzisiejszego życia politycznego. Konsekwencje tego wydarzenia oceniane są z punktu widzenia jego wpływu na procesy narodowotwórcze. Generalnie rzecz biorąc na pograniczu władza upatrywała szkodliwe polskie wpływy, które należało wykorzenić. Ukraińska myśl narodowa zdążyła jeszcze przed powstaniem dać o sobie znać i była prześladowana. Prawosławnych Białorusinów traktowano bardziej łagodnie, dostrzegano bowiem w nich potencjalną przeciwwagę dla wpływów polskich. W sumie jednak długotrwały rosyjsko-polski konflikt na zachodnich kresach imperium, który w efekcie nie doprowadził do zdecydowanej dominacji żadnej ze stron, stał się szansą rozwoju dla narodów pogranicza.

  Jak postrzegali polski zryw współcześni mu Rosjanie?

Jako wydarzenie olbrzymiej skali. Wspomnienia ministra wojny Dmitrija Milutina z lat 1860–1864 to dwa opasłe tomy, w których pokaźna część poświęcona jest polskiemu kryzysowi. Przed rewolucją związek między sprawą polską a innymi bolesnymi problemami imperium był oczywisty. Z upływem czasu historycy utracili tę świadomość i wiele rzeczy trzeba teraz zrozumieć od nowa.

Oceny Rosjan nie były zgodne. Ważna była jednak ogólna zmiana w myśleniu i nastrojach społecznych, wśród których absolutnie dominowała postawa potępienia dla Polaków i tych, którzy z nimi sympatyzowali. Nazywano tych ostatnich „polakujuszczymi”, a ich kosmopolityczny humanizm ostro krytykowano.

Dlaczego?

Szok wywołały okrucieństwo i brutalność w pierwszych dniach powstania. Rozlanie się walk na teren ziem litewsko-białoruskich i ukraińskich było odebrane bardzo boleśnie. Propolskie wystąpienia zachodnich mocarstw oceniono jako wtrącanie się do wewnętrznych spraw Rosji. W powstaniu widziano nie tylko zryw antyrosyjski, ale również przejaw wstecznictwa szlachty polskiej. Powracał również stary wątek „niewdzięczności” – Polacy po raz kolejny się zbuntowali po tym, jak Petersburg poszedł na duże ustępstwa. Odrodzenie państwa polskiego w ówczesnej sytuacji międzynarodowej wydawało się nierealne.

To wszystko trzeba wziąć pod uwagę, by zrozumieć wybór absolutnej większości Rosjan w kulminacyjnym momencie konfliktu między narodami. Jako państwowcy i nacjonaliści wystąpili też liberałowie, dla których powstanie stało się jednym z kluczowych motywów do przesunięcia na prawo. Jakiekolwiek zmiany na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej, przede wszystkim w Królestwie Polskim, będącym epicentrum powstania, były możliwe dopiero po zaprowadzeniu porządku. Rozgorzał natomiast spór dotyczący długofalowej strategii w kwestii polskiej. Oficjalna wersja powstania była promowana wśród ludu: znakiem czasów stało się poszukiwanie wsparcia u dołów społecznych.

Dla nas, Polaków symboliczna była postawa Aleksandra Hercena, który powstanie poparł i rozumiał polskie dążenia, za co był zresztą bardzo krytykowany.

Hercen miał olbrzymie uznanie dla odwagi tych, którzy otwarcie występowali przeciwko sile rosyjskiego samodzierżawia. Całe życie wielbił dekabrystów. Wyżej jednak oceniał szlachtę polską niż rosyjską czasów Mikołaja I z typowym dla niej serwilizmem wobec władzy. Jednocześnie drażniło go, jak i wielu jemu współczesnych Rosjan, polskie dążenie do odbudowania państwa w granicach sprzed 1772 roku i oderwanie polskiej szlachty od ludu. Uważał, że mieszkańcy białorusko-litewskich i ukraińskich guberni powinni sami zadecydować o swoim losie. W programie polskiego ruchu narodowowyzwoleńczego było dla niego – rewolucjonisty i socjalisty – za mało radykalizmu społecznego. Zakorzenione w rosyjskiej świadomości stereotypy nierzadko utrudniały mu ocenę ewolucji tego programu. Ściśle współpracował z Polakami, ale nie było to partnerstwo łatwe.

Ponieważ w styczniu 1863 roku rosyjskie środowiska rewolucyjne nie były jeszcze gotowe do wystąpienia przeciw caratowi, Hercen uważał powstanie na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej za przedwczesne i skazane na porażkę. Niemniej, kiedy powstanie już się zaczęło, oczekiwał, że rosyjska opinia publiczna wyrazi swoje współczucie wobec Polaków bardziej zdecydowanie, niż miało to miejsce w czasie powstania listopadowego. Wbrew tym oczekiwaniom, główną reakcją był wzrost nastrojów nacjonalistycznych. Hercen nie potrafił zaakceptować wartości nadchodzącej nowej epoki. Wydawca „Kołokołu” miał odwagę iść pod prąd, pozostał wierny swoim wcześniejszym sympatiom wobec polskich bojowników o niezawisłość. Kosztowało go to utratę swojej wpływowej pozycji w społeczeństwie rosyjskim, chociaż trzeba pamiętać, że jego polonofilstwo nie wykluczało ostrych rozbieżności z Polakami.

Powstańcy ponieśli militarną klęskę, ale z obawy przed wzrostem popularności powstania wśród chłopów car wydał dekret o likwidacji pańszczyzny. Na ile zmieniło to ówczesne imperium rosyjskie?

Walka o chłopów między polskim ruchem narodowym a rządem carskim zaczęła się na długo przed powstaniem i po stronie polskiej uczestniczyli w niej nie tylko przyszli czerwoni, ale i biali. W Królestwie Polskim, gdzie obowiązywał napoleoński kodeks cywilny i chłopi mieli swobodę osobistą, główną troską szlacheckich posiadaczy ziemi było utrzymanie jej własności. Szlachta uparcie sprzeciwiała się wszelkiej ingerencji władzy w swoje stosunki z chłopami, z wyjątkiem tłumienia nieposłuszeństwa tych ostatnich. Szlachta z guberni kresowych, która nadal była właścicielką swoich chłopów, zmierzała do modelu funkcjonującego na terenie dzisiejszej Polski centralnej. W 1857 roku ziemianie guberni kowieńskiej, wileńskiej i grodnieńskiej zachęceni przez władze, wyszli nawet z inicjatywą zniesienia poddaństwa, co odbiło się dużym echem w całym imperium.

Hercen uważał powstanie na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej za przedwczesne i skazane na porażkę. Oczekiwał jednak, że rosyjska opinia publiczna wyrazi swoje współczucie wobec Polaków – mówi Leonid Gorizontow, historyk rosyjski

Polityka porozumienia z polską szlachtą, widoczna w pierwszych latach panowania Aleksandra II, zakładała ustępstwa również w kwestii włościańskiej. Reforma 1861 roku, która oddawała chłopom ziemię na własność, uderzała we właścicieli ziemskich z zachodnich guberni. Ale w Królestwie Polskim na szlachecką własność ziemi nie podnoszono ręki nawet, gdy rósł w siłę ruch narodowy w latach 1861–1862.

Wraz z wybuchem powstania poprzednia polityka utraciła rację bytu. Jednym z popularnych w społeczeństwie rosyjskim wyjaśnień przyczyn powstania było twierdzenie, że panowie chwycili za broń, reagując na zagrożenie reformy włościańskiej. Zasady reformy 1861 r. rozciągały się w 1864 r. również na Królestwo Polskie, nawet z korektą na korzyść chłopów, z których car próbował budować swoją bazę społeczną na ziemiach polskich. Oparte na szlachcie imperium zdecydowało się na taki krok w sytuacji poważnego kryzysu polityki w kwestii polskiej. Prawdopodobnie to doświadczenie wpłynęło na kształtowanie się koncepcji monarchii ludowej, która zakładała bezpośredni kontakt cara z ludem, z pominięciem warstw oświeconych. Ale wówczas, w latach 60. XIX wieku tak gwałtowna zmiana w polityce socjalnej nie znalazła pełnego zrozumienia u rosyjskiej elity. Również polscy konserwatyści zarzucali Petersburgowi destrukcyjny, niebezpieczny radykalizm.

Jednym ze skutków powstania była nowa fala polskich zesłańców na rosyjską Syberię. Ich losy były bardzo różne – wielu zmarło, niektórzy wrócili, ale część pozostała tam. Czy były wśród nich osoby, które zapisały się w historii Rosji?

Na Syberii bardzo brakowało ludzi wykształconych, więc polscy zesłańcy mieli możliwość uczyć, leczyć, pracować w instytucjach państwowych, prowadzić badania i działalność gospodarczą. A jednak doceniając polskie zasługi nie należy popadać w przesadę. Udział Polaków wśród zesłańców politycznych, bardzo wysoki w okresie między powstaniami listopadowym a styczniowym oraz tuż po roku 1864, w ostatnich dekadach XIX wieku zmniejszał się w związku z rozwojem rosyjskiego ruchu rewolucyjnego. Jednocześnie rosła liczba dobrowolnych przesiedleńców. Władze były zaniepokojone koncentracją Polaków w niektórych częściach Rosji, traktując procesy integracyjne jako polską ekspansję, ale nie potrafiły skutecznie temu przeciwdziałać.

A jaki był odbiór powstania po dojściu do władzy bolszewików?

Komunizm pielęgnował mit powstańczy postrzegany przede wszystkim jako epizod walki klas. W ZSRR systematyczne badania rozpoczęły się w okresie poprzedzającym setną rocznicę powstania, przy czym robiono to w ścisłej współpracy z polskimi historykami. Chyba żaden fragment naszej wspólnej historii nie został w czasach socjalistycznych tak szczegółowo zbadany. Wydobyto wówczas gigantyczną ilość dokumentów archiwalnych. Ale na interpretację powstania istotny wpływ miały czynniki ideologiczne i polityczne. Głównymi wytycznymi były oceny klasyków marksizmu-leninizmu, które – na szczęście – w przypadku powstania były często zupełnie sensowne. Traktowano je jako część „sytuacji rewolucyjnej” przełomu lat 50. i 60. XIX wieku. Najlepiej oceniano „rewolucyjnych demokratów” – radykałów w sensie społecznym i politycznym.

Jednak wiele tematów, których opracowanie mogłoby rozszerzyć problematykę badawczą, było praktycznie niedostępnych historykom. Polityka rządu carskiego w kwestii polskiej była traktowana schematycznie, co pozwalało na przykład oceniać zwrot w kierunku chłopów polskich jako „demagogię społeczną”.

Wiele wydarzeń z niedawnej historii polsko-rosyjskiej, takich jak sprawa katyńska czy przebieg drugiej wojny światowej, ciągle budzi wiele emocji i sporów pomiędzy historykami z obu krajów. W jakim stopniu dotyczy to także dziś Powstania Styczniowego?

Trudno mówić o rosyjskim czy polskim spojrzeniu na powstanie lat 1863–1864, bo w obydwóch historiografiach znajdujemy całe spektrum opinii. W historiografii polskiej dominuje narracja narodowa, polonocentryczna, we współczesnej historiografii rosyjskiej raczej imperialna. Ostatnia, w związku z tym, że powstanie było ważnym czynnikiem „nacjonalizacji” imperium. Przeplata się to również z narracją narodową, ale tą rosyjską.

Leonid Gorizontow – historyk, doktor habilitowany, profesor w moskiewskiej Wyższej Szkole Gospodarki, kierownik Centrum Historii Polski i Stosunków Rosyjsko-Polskich Instytutu Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk

Rozmawiała Justyna Prus-Wojciechowska

Wywiad pochodzi ze specjalnego wydania magazynu „PlusMinus”, wydanego we współpracy z Narodowym Centrum Kultury.