Opera „Czarna maska”, czyli ostrzeżenie dla elit

Data publikacji: 23.11.2024
Średni czas czytania 6 minut
drukuj

„Czarna maska”, jednoaktowa opera Krzysztofa Pendereckiego na podstawie dramatu Gerharda Hauptmanna, rozgrywa się w II poł. XVII w. Sam dramat powstał w 1928 r., a opera blisko 40 lat temu. Penderecki skomponował „Czarną maskę” na zamówienie Salzburger Festspiele, gdzie odbyło się jej prawykonanie w roku 1985 w reż. Harry’ego Kupfera. Teraz w ramach festiwalu Eufonie odbyła się premiera nowej inscenizacji tego dzieła w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w reżyserii Sir Davida Pountney’a.

„W tekście Hauptmanna zafascynowała mnie, po pierwsze, sama konstrukcja dramatu – z całkowitą jednością akcji, miejsca i czasu; po drugie zaś fakt, że akcja sztuki rozgrywa się w zamkniętym pomieszczeniu” – pisał kompozytor.  Był jeszcze jeden aspekt: „Przy jednym stole spotykają się tutaj Żyd, hugenot, jansenista, pastor ewangelicki i opat katolicki – jakie zróżnicowane towarzystwo!”.

Od pewnego czasu reżyserzy operowi dostrzegają w „Czarnej masce” głębię i przestrzeń dla rozmaitych interpretacji odwołujących się do współczesnych problemów. Pierwszy dostrzegł to bodaj Marek Weiss w Operze Bałtyckiej w Gdańsku, gdzie w 2016 r. pokazał spektakl będący ostrzeżeniem przed ekstremizmami islamskimi. „Czarna maska” może być też operą o pandemii (w mieście Bolkowo grasuje zaraza) i uchodźcach wojennych (zatrudnia ich u siebie burmistrz Bolkowa, Silvanus Schuller).

Brytyjsko-polski reżyser Sir David Pountney również dostrzegł wiele współczesnych analogii w operowym dziele Pendereckiego, które wystawił dla Teatru Wielkiego – Opery Narodowej (koprodukcja z festiwalem Eufonie). „Czytam »Czarną maskę« jako współczesny utwór polityczny. To wnikliwa obserwacja tego, co zwykle robią ludzie, gdy nadchodzi katastrofa: zajmują się swoimi małymi religijnymi sporami, rywalizacją i miłosnymi intrygami, tymczasem apokalipsa czeka za drzwiami” – komentował Pountney.

W Operze Narodowej w Warszawie reżyser przeniósł akcję „Czarnej maski” w czasy współczesne, o czym świadczy scenografia i kostiumy w spektaklu. Dom Schullera to dom-twierdza, dom-skarbiec, w którym drzwi do różnych pomieszczeń przypominają włazy do sejfów bankowych – zamiast klamek są na nich umieszczone charakterystyczne pokrętła.

W tym domu, jak w klatce, Schuller wraz z żoną Benigną i pasierbicą Arabellą oraz najbliższymi, możnymi przyjaciółmi ukrywa się przed światem. Okazuje się jednak, że dom nie daje oczekiwanego poczucia bezpieczeństwa – jest pełen niepokojących tajemnic. „To napięcie jest obecne cały czas. Już od pierwszych dźwięków perkusji wiemy, że coś złego się wydarzy” – mówił w jednym z przedpremierowych wywiadów polsko-libański dyrygent Basem Akiki, który perfekcyjnie przygotował muzycznie inscenizację tego operowego thrillera.

Soliści stworzyli wyraziste postacie, świetnie wypadające zarówno solo, jak i w ensemblach. Wojciech Parchem ulegający autodestrukcji burmistrz Schuller, Remigiusz Łukomski jako Hrabia Ebbo, bufon i kobieciarz, Magdalena Pluta jako jego żona (piękny mezzosopran); zanosząca się koloraturą Katarzyna Drelich (Arabella), Krzysztof Szumański jako kupiec Perl, Szymon Rona w roli Jedijdi; Elżbieta Wróblewska jako kostyczna z pozoru totumfacka Rosa Sacchi. Komiczną postać zadufanego w sobie muzyka Hadanka stworzył Mateusz Zajdel. Tragicznym tonem zabrzmiał bogaty sopran Adrianny Ferfeckiej, która wcieliła się w postać Dagi, straumatyzowanego dziecka wojny, w domu Schullera zamienionego w niewolnicę seksualną. Ale gwiazdą przedstawienia okazała się Natalia Rubiś jako Benigna, która sprostała tej roli znakomicie, muzycznie i aktorsko, stworzyła niejednoznaczną, targaną sprzecznymi emocjami postać.

Reżyser Sir David Pountney słynie z klarownych koncepcji, dla których potrafi znaleźć trafną, sugestywną teatralną metaforę, jak w „Pasażerce” Mieczysława Weinberga, operze o Auschwitz, którą zrealizował 15 lat temu w Bregencji, później pokazał w Warszawie i wielu innych europejskich miastach, a w 2019 r. również w Izraelu. Pracował dla takich teatrów operowych, jak Wiener Staatsoper, Bayerische Staatsoper, Opernhaus Zürich. Kierował Festiwalem w Bregencji i Operą Walijską w Cardiff, a wcześniej przez wiele lat był dyrektorem English National Opera w Londynie. Jako szef festiwalu w Bregencji oddał wielkie zasługi dla kultury polskiej, reżyserując „Pasażerkę” i „Kupca weneckiego” Andrzeja Czajkowskiego. W Polsce współpracuje regularnie z Operą Narodową w Warszawie, gdzie reżyserował m. in. arcypolski „Straszny dwór”, prezentując spojrzenie cudzoziemca na relikt kultury polskiej, oraz z Teatrem Wielkim w Poznaniu (ostatnio „Otello”) Verdiego. Obecnie na zamówienie Teatru Wielkiego w Poznaniu przygotowuje operę na podstawie „Portretu Doriana Greya” Oscara Wilde’a: pisze libretto i ma też reżyserować prawykonanie. Muzykę komponuje Elżbieta Sikora. Sir David Pountney w 2019 r. przyjął polskie obywatelstwo. 
 

Premiera "Czarnej maki" odbyła się 22 listopada 2024 r. w Operze Narodowej w Warszawie, w ramach festiwalu Eufonie.