Ustawienia i wyszukiwarka
Francesco Tristano – pianista, którego pochłonęła elektronika
Pianista, który fanów techno zaprasza do sal filharmonii.
17 listopada w Teatrze Palladium, w ramach Festiwalu Eufonie, zabrzmi po raz pierwszy autorska interpretacja muzyki Wojciecha Kilara w wykonaniu awangardowego interpretatora klasyki – Francesco Tristano. W jaki sposób dźwięki Pink Floyd czy Daft Punk wpłynęły na jego kompozycje? Opowie o tym dziennikarz muzyczny, Paweł Gzyl.
Conversations with Wojciech Kilar
Autor tekstu: Paweł Gzyl
W jego domu w Luksemburgu muzyka brzmiała od siódmej rano do północy. To za sprawą matki, która słuchała bardzo różnych dźwięków: przede wszystkim klasyki, ale też jazzu i wykonawców sięgających po elektronikę, takich jak Pink Floyd, Tangerine Dream czy Jean-Michel Jarre. W jednym z pokojów stało stare pianino, koło którego mały Francesco przechodził raz za razem. Kiedy miał cztery lata, zaciekawiony zaczął uderzać w klawisze. Spodobała mu się ta zabawa – i kilka tygodni później matka zapisała go na lekcje gry na fortepianie. Potem w domu pojawił się inny instrument.
17.11 | Koncert Francesco Tristano w Teatrze Palladium →
Są w rodzinnym archiwum takie zdjęcia, na których mam siedem czy osiem lat. Widać na nich, jak przysunąłem do pianina syntezator i jedną ręką próbowałem grać na jednym instrumencie, a drugą – na drugim. Z tego wynika, że od zawsze chciałem to robić: łączyć świat akustycznych i elektronicznych dźwięków [1]
– wspomina Tristano w serwisie „Music Radar”.
Tak naprawdę małego pianistę najpierw pochłonęła klasyka. Jego ulubionym kompozytorem okazał się Bach. Jak sobie później uświadomił, pociągał go minimalizm tej muzyki i to, że geniusz baroku nie tworzył na fortepian, tylko na inne instrumenty klawiszowe swych czasów: organy i klawesyn. Francesco ćwiczył więc zapamiętale do dnia, kiedy granie klasyki okazało się dla niego za mało kreatywne. Wtedy odkrył jazz, a pierwszą płytą, którą kupił za własne pieniądze, był album Keitha Jarretta The Köln Concert.
Tristano opowiada:
Jazz okazał się ucieczką od grania kompozycji, które były w stu procentach zamknięte i jedyne, co można było zrobić, to tylko interpretować wcześniej zapisane dźwięki. Jazz dał mi dużą przestrzeń do improwizacji. Miałem wtedy jakieś 11–12 lat. Chciałem więc być pianistą jazzowym. Zawsze miałem jednak wiele sympatii dla syntezatorów i elektronicznych brzmień [2].
Po nauce gry na fortepianie w konserwatoriach w Luksemburgu, Brukseli, Rydze i Paryżu przyszedł czas na Juilliard School w Nowym Jorku. W roku 1997 siedemnastoletni muzyk otrzymał stypendium w tej prestiżowej uczelni. Zmiana miejsca zamieszkania wywarła ogromny wpływ na chłopaka: pewnego dnia usłyszał utwór Around the World francuskiego duetu Daft Punk. Zafascynowany konstrukcją i brzmieniem house’owego przeboju, zaczął penetrować świat nowej elektroniki. Najpierw kupował składanki z taką muzyką, potem autorskie płyty artystów tego gatunku, aż wreszcie zaczął odwiedzać nowojorskie kluby taneczne. Królujące tam techno i house zrobiły na pianiście wielkie wrażenie.
Muzyka działa jak gotowanie. Jeśli użyjesz czosnku, możesz zrobić na przykład wspaniały włoski makaron all’arrabbiata lub chiński warzywny wok. W muzyce składnikami są melodia, rytm, harmonia, barwa, kontrapunkt. Fuga Bacha czy ścieżka z Detroit techno korzysta z tych samych składników [3]
– wyjaśnia w serwisie „Mea Kultura”.
W Juilliard School Tristano miał dostęp do szkolnego studia, zaczął więc eksperymentować z komputerem i programem Logic Pro. Potem zasiadł za analogowymi i cyfrowymi syntezatorami. W ciągu dnia ćwiczył na fortepianie klasykę, a wieczorami zamykał się w studiu i tworzył elektroniczne brzmienia.
W serwisie „Music Radar” tłumaczy:
To, co najbardziej spodobało mi się w muzyce elektronicznej, to jej struktura. Ma ona minimalistyczny charakter – a ja właśnie tego szukałem w klasyce, szczególnie w kompozycjach z okresu baroku. Dlatego moja fascynacja elektroniką nie była odejściem, a raczej kontynuacją moich dotychczasowych zainteresowań. Minimalizm istniał bowiem od wieków. Bach był jednym z pierwszych twórców minimalizmu [4].
Pewnego wieczoru w jednym z nowojorskich klubów wystąpił pionier techno z Detroit – Carl Craig. Zachwycony setem Tristano wpadł do garderoby, chcąc opowiedzieć muzykowi o swym podziwie dla jego didżejskich umiejętności. Od słowa do słowa, Craig zaprosił Luksemburczyka do swego rodzinnego miasta. Ten nie namyślał się długo i wkrótce zjawił się w Motor City. Tam miał okazję poznać innego pioniera techno – Derricka Maya.
Tristano przyniósł na to spotkanie fortepianową wersję jego legendarnej kompozycji Strings Of Life. May był pod wrażeniem wrażliwości muzycznej i otwartości młodego pianisty. Kilka miesięcy później przystąpił do stworzenia całego projektu, w ramach którego kilka jego sztandarowych utworów zostało zaaranżowanych na orkiestrę. Pech chciał, że w przededniu koncertów jej pianista złamał rękę. May nie wahał się ani minuty: od razu zadzwonił do Tristano i zaprosił go na wspólne występy.
W serwisie „Resident Advisor” Tristano śmieje się: „Myślę, że trzeba uczciwie przyznać, że żyjemy w kulturze remiksu. Ale czy nie podobnie było za czasów Bacha? On samplował muzykę z Włoch i Francji – i na tej bazie tworzył własne kompozycje” [5]. Współpraca z Mayem sprawiła, że poza działalnością na polu klasyki i nagrywaniem kompozycji w rodzaju Bolera czy Czterech pór roku luksemburski pianista zaczął tworzyć również fortepianowe wersje przebojów techno. Trafiły one na płytę Not For Piano z roku 2007, wydaną przez specjalizującą się w nowej elektronice francuską wytwórnię Infiné. Na krążku znalazły się nowe aranżacje utworów detroitowych mistrzów – Derricka Maya czy Jeffa Millsa – ale też brytyjskiego zespołu Autechre.
Uważam, że różnica między wysoką sztuką a niską rozrywką jest nieistotna. Co więcej, Mozart nigdy nie napisał klasycznej sonaty. Jego opera buffa była rozrywką. A był on prawdziwym artystą. Zajmie to trochę czasu, żeby przebrnąć przez to kategoryzowanie, ale wierzę, że zmiany są już w toku [6]
– deklaruje Tristano w serwisie „Mea Kultura”.
Fortepianowe interpretacje muzyki elektronicznej nie wyczerpały kreatywności artysty. Niebawem światło dzienne ujrzały jego pierwsze kompozycje w stylu techno – najpierw na płycie Auricle/Bio/On z roku 2008, na której wsparł go berliński mistrz dubu Moritz von Oswald, a potem na krążku Surface Tension z roku 2016, w którego realizacji wspomógł go wspomniany Derrick May. Jakby tego było mało, Luksemburczyk wyruszył w ramach promocji tych wydawnictw z cyklem występów w klubach tanecznych. To sprawiło, że Tristano gromadził na swych koncertach zarówno wielbicieli klasyki, jak i fanów techno.
Moja publiczność idzie za mną zarówno do sal koncertowych, jak i do klubów. Staram się nie dzielić czy rozdzielać. Wręcz przeciwnie. Imprezowicze przychodzili na moje bachowskie recitale, a miłośnicy starszej muzyki klasycznej pojawiali się w klubie o 3 rano. Chciałbym pochwalić tych ludzi i powiedzieć, że mają oni otwarte umysły [7]
– podkreśla Tristano.
Dziś kariera artysty toczy się dwutorowo: Tristano nagrywa klasyczne kompozycje ze światowymi orkiestrami, ale tworzy też muzykę współczesną, łączącą brzmienia akustyczne z syntezatorowymi. W Warszawie zaprezentuje wyjątkowy program – własną interpretację dzieł filmowych i klasycznych Wojciecha Kilara na fortepian i elektronikę. Wszystkie wersje będą miały podczas festiwalu swoją światową premierę. „Zawsze moją intencją jest dostarczanie sztuki na najwyższym poziomie, bez względu na to, czy występuję w sali koncertowej czy klubie” [8] – podsumowuje Tristano.
[1] Źródło: https://www.musicradar.com/news/francesco-tristano-on-making-the-move-from-classical-to-electronic-music (tłum. PG).
[2] Tamże.
[3] Źródło: http://meakultura.pl/wywiady/muzyka-jest-synonimem-wolnosci-wywiad-z-francesco-tristano-1661.
[4] Źródło: zob. przypisy 1 i 2.
[5] Źródło: https://www.residentadvisor.net/features/1301 (tłum. PG).
[6] Źródło: http://meakultura.pl/wywiady/muzyka-jest-synonimem-wolnosci-wywiad-z-francesco-tristano-1661.
[7] Tamże.
[8] Tamże.