Relacja uczestniczki XII Ogólnopolskiej Giełdy Projektów

Data publikacji: 04.10.2022
Średni czas czytania 19 minut
drukuj

XII Ogólnopolska Giełda Projektów

animacja + włączanie

Toruń, 26-28.09.2022

Kiedy wiosną 2022 roku okazało się, że Nowotomyski Ośrodek Kultury, w którym pracuję, dostał się do programu NCK Zaproś nas do siebie – mój spokojny, „kulturalny” świat stanął na głowie! I można by śmiało rzec, że na tej głowie stoi nadal i co więcej dobrze mi z tym.  Lawina zdarzeń, niezwykłych spotkań i rozmów z ludźmi, która się od tej pamiętnej wiosny zadziała sprawiła, że nie zmieniłabym w tym scenariuszu absolutnie nic. Ta niesamowita „zaprosiowa” ścieżka zaprowadziła mnie ostatecznie do Torunia na XII Ogólnopolską Giełdę Projektów, która w tym roku odbyła się pod hasłem „animacja + włączanie”. I to właśnie temu wydarzeniu dedykuję tę opowieść.Dla mnie wszystko zaczęło się już w niedzielę, 25 września, kiedy to późnym popołudniem, wraz z koleżanką z pracy, przybyłam do Torunia. Oficjalne otwarcie tegorocznej giełdy miało miejsce w poniedziałek, 26 września, w Teatrze im. Wilama Horzycy przy Placu Teatralnym.

Po zarejestrowaniu i dopełnieniu formalności, zasiadłam w przepięknym wnętrzu teatru, który jak wyczytałam, był pierwszą stałą i zawodową sceną polską w Toruniu. Powitania uczestników i jednocześnie otwarcia giełdy dokonali przedstawiciele organizatorów oraz współorganizatorów, a także reprezentanci władz lokalnych. Następnie rozpoczął się kluczowy punkt programu, czyli prezentacja dobrych praktyk/projektów wybranych przez niezależny zespół merytoryczny. Nie sposób w tym miejscu opowiedzieć dokładnie o wszystkich projektach,  ponieważ w ciągu dwóch dni konferencji poznaliśmy ich łącznie aż 16. Ich wspólnym mianownikiem z całą pewnością było słowo – WŁĄCZANIE. Ponadto wszystkie prezentacje łączyła miłość do kultury, pasja, ludzie, ciekawość świata i jednocześnie świadomość, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Za każdym z tych pomysłów kryło się całe mnóstwo emocji, często bardzo trudnych.

Ja, jako teoretycznie bierny słuchacz, nie potrafiłam i nie chciałam się przed nimi bronić. Z zagadnieniem włączania, w kontekście ułatwienia dostępu do kultury osobom wykluczonym społecznie, z niepełnosprawnościami, w kryzysie psychicznym, każdy z nas, pracowników instytucji kulturalnych spotyka się na co dzień. Mnie osobiście ucieszyło to, jak wiele zostało już w tym temacie zrobione i jak wiele osób jest już świadomych sytuacji i głęboko zaangażowanych. Jednocześnie zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele czeka nas pracy w naszym lokalnym środowisku. Z drugiej strony myślę, że właśnie po to są takie spotkania, aby zdobywać świadomość i poszukiwać inspiracji, które będzie można przełożyć na swoje „podwórko”. Spośród wszystkich prezentacji poniedziałkowych mnie osobiście szczególnie mocno urzekły dwie, w tym Opera dostępna dla Osób Niewidomych, zrealizowana przez Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto”. Projekt miał na celu ułatwienie dostępu i odbioru spektaklu baletowego „Dziadek do orzechów”  przez osoby niewidome, a wszystko to za pomocą doskonale przygotowanej audiodeskrypcji. Podczas zaprezentowanego fragmentu dałam się ponieść eksperymentowi, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w opisy. Co kilka sekund włączałam jednak tryb „sprawdzam” i podnosiłam na chwile powieki. Jakież było moje zaskoczenie, gdy rzeczywisty obraz nie różnił się od tego, który podpowiadała mi moja wyobraźnia. „Pełną parą” Fundacji Wszyscy Obecni  to drugi projekt, który bardzo mnie poruszył pierwszego dnia. Współpraca dwóch grup rówieśniczych, uczniów i uczennic Zespołu Szkół Specjalnych oraz Katolickiego LO Montessori w Krakowie we wspólnej pracy twórczej to bardzo trudne zadanie i jednocześnie bardzo potrzebne. Sztuka, a właściwie taniec, stał się tutaj łącznikiem i nauczycielem wrażliwości, empatii i uważności na drugiego człowieka również tego ze szczególnymi potrzebami.

Ten projekt był dla mnie swego rodzaju kwintesencją hasła przewodniego tegorocznej giełdy. Po wspólnym obiedzie i rozmowach mniej oficjalnych, wszyscy uczestnicy podzielili się na mniejsze grupy i udali się na zajęcia według wcześniejszych zapisów. Wybór był ogromny. Począwszy od warsztatów „Zacznij tu i teraz. Dostępność jako filozofia działania”, poprzez zwiedzanie Teatru im. Wilama Horzycy oraz Dworu Artusa, po rejs flisackimi łodziami po Wiśle w ramach programu włączania Wisły w życie nadrzecznych miejscowości. W tym ostatnim wydarzeniu miałam prawdziwą przyjemność uczestniczyć, więc pozwolę sobie poświęcić mu więcej uwagi. Nasza grupa liczyło około 40 osób. Rejs swój początek i koniec miał w Przystani AZS. Płynęliśmy czterema drewnianymi łodziami płaskodennymi typu „bat” (wyedukowałam się ;-)) różniącymi się nieznacznie wielkością  i wyglądem. Natomiast to co je łączyło (oprócz drewna) to fakt, że można było w nich doświadczać bardzo mocno bliskości rzeki – krótko mówiąc woda była na wyciągnięcie ręki. Dawniej tego typu jednostki służyły do przewozu piasku i żwiru wydobywanego z dna Wisły, obecnie doskonale sprawdzają się w turystyce rzecznej. Początkowo rejs próbowała nam pokrzyżować pogoda nasyłając na nas przelotny deszczyk. Na szczęście, ostatecznie podróż w obie strony, zakończyliśmy  wychodząc na ląd suchą stopą (nie pokonała nas ani woda z góry ani szczęśliwie ta pod nami ;-)). Zupełnie poważnie - to była fantastyczna wyprawa, którą poprowadzili Toruńscy Flisacy. To właśnie od nich dowiedzieliśmy się o istnieniu Fundacji „Wolna Wisła” powołanej do życia,  aby popularyzować Wisłę, jej przyrodę i związane z rzeką rzemiosła oraz zrównoważoną turystykę krajoznawczo - przyrodniczą. Podczas postoju spędziliśmy wspólny czas w Społecznym Ogrodzie Wolna Wisła, słuchając opowieści o kulturalnych inicjatywach w ramach programu „Wisła wciąga”. Nie zabrakło kawy, herbaty i pysznego ciasta. Bardzo podziwiam i szanuję ludzi, którzy ze swojej pasji potrafili uczynić pracę (a może na odwrót).

Rejs nie był ostatnim punktem programu pierwszego dnia giełdy. Właściwie prosto z łodzi pobiegłam ponownie do Dworu Artusa na totalnie (nie boję się użyć tego słowa, bo ma w sobie tą właściwą moc) wyjątkowy koncert zatytułowany Kujawskie Improwizacje, w wykonaniu Toruńskiej Orkiestry Improwizowanej. Orkiestra, jak się dowiedziałam, powstała w Toruniu w styczniu 2019 roku, tworząc środowisko dla improwizatorów. Skupia w swoim kręgu zarówno wykształconych muzyków, jak i pasjonatów – intuicjonistów. Gościem specjalnym tego wieczoru był Zdzisław Piernik – legendarny tubista. Koncert był dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Mimo, iż idea improwizacji w muzyce nie jest mi obca, to jednak poziom improwizacji podczas tego koncertu, był dla mnie zaskakujący i dość kontrowersyjny.

Dzień zakończył się późnym wieczorem w klubie Tapas zdecydowanie mniej formalną integracją.

 

Drugi dzień konferencji rozpoczął się wspólnym śniadaniem w Centrum Kultury Dwór Artusa  (przepyszne gofry na słodko lub wytrawnie mówiąc kolokwialnie „zrobiły mi dzień”). Tak dobrze rozpoczęty wtorek musiał być udany. Podczas drugiej części prezentacji dobrych praktyk poznaliśmy kolejne 8 projektów równie poruszających i inspirujących co poprzedniego dnia. Tym razem szczególnie mocno przemówił do mnie projekt  zatytułowany „Poznajmy się w Warszawie”  zrealizowany przez Muzeum Warszawy. Działania skierowano do nowych mieszkańców stolicy, którzy w ostatnich tygodniach czy miesiącach znaleźli tutaj swoje miejsce, ze szczególną uważnością na rodziny ukraińskie. Na program składały się warsztaty kulturowo-językowe oraz konsultacje z ekspertami. W mojej ocenie projekt niezmiernie potrzebny i reagujący na aktualne potrzeby. Mocno poruszył mnie również projekt edukacyjny dla osób w kryzysie psychicznym zatytułowany „Wychodząc z ram” przygotowany przez Muzeum Łazienki Królewskie oraz projekt skierowany do osób odbywających karę więzienia pt.: „W kratkę” opracowany przez Fundację Dom Kultury. Wszystkie te realizacje bardzo wyraźnie obrazują jak szeroki jest problem wykluczenia i że nie dotyczy on wyłącznie osób z widoczną  niepełnosprawnością.

 

Na prezentację projektów, które mogliśmy w ciągu tych dwóch dni poznać, każdy z prelegentów miał zaledwie i aż 7 minut. Na szczęście każdego dnia była zaplanowana sesja pytań i odpowiedzi z autorami projektów na scenie. Natomiast drugiego dnia można było ponadto skorzystać z tzw. sesji stolikowej, gdzie można było porozmawiać  bezpośrednio z autorami projektów i dopytać o wszystkie interesujące nas szczegóły. Dostępna była również sesja posterowa, gdzie można było zapoznać się z projektami zgłoszonymi na Ogólnopolską Giełdę Projektów, które nie prezentowały się na scenie. Na tym jednak dzień drugi się nie kończył. Po obiedzie rozpoczął się blok warsztatowy z bardzo szeroką ofertą, gdzie właściwie każdy mógł znaleźć dla siebie coś interesującego. Były ćwiczenia wspierające grupę zajęciową w otwieraniu się na różnorodność i włączanie, gra zespołowa: dostępność w instytucji kultury, „Holiterapia. Włącz zmysły”, warsztaty taneczne WTAN, inne spojrzenie na patriotyzm w sensorycznym pakiecie edukacyjnym „Barwy wspólne”, współpraca z seniorami w warsztacie „Włącz dyktafon” i wiele innych. Trudno było się zdecydować na ten jeden jedyny. Wydarzeniem zamykającym drugi dzień Ogólnopolskiej Giełdy Projektów był spektakl „Być jak Thelma i Louise, czyli w stronę Meksyku” w teatrze Horzycy dla zainteresowanych.

 

Trzeci dzień XII OGP (środa) to wizyty studyjne.

I tutaj znowu cały wachlarz propozycji - od koloru do wyboru, a wszystko niezmiennie utrzymane w temacie i pełnej zgodności z tegorocznym hasłem przewodnim wydarzenia. I tak: „Ścieżka dotyku i dźwięku. Włączanie osób z niepełnosprawnością wzroku”, „Włączanie mieszkańców, czyli przystanek Chełmno”, „Twórczość w każdym wieku, czyli włączanie seniorów w działania międzypokoleniowe”, „Włączanie poprzez partycypację”

i jeszcze kilka innych. Ja już na etapie rejestracji zdalnej na giełdę byłam zdecydowana na wyjazd do Chełmży na wizytę zatytułowaną „Włącz zmysły, czyli przestrzenie polisensoryczne”. I to był wybór doskonały. W pierwszej kolejności odwiedziliśmy polisensoryczną salę doświadczania świata, która znajduje się w Zespole Szkół im. Unii Europejskiej w Chełmży. Na miejscu mogliśmy poznać bliżej metodę Snoezelen, która jest bardzo pomocna w terapii osób w spektrum autyzmu, wzięliśmy również udział w spektaklu polisensorycznym „Cztery żywioły”. Trudno własnymi słowami opisać to niezwykłe, magiczne miejsce, więc posłużę się opisem naszych gospodarzy: „To świat pełen obrazów, zapachów i dźwięków, w którym niczego nie trzeba, za to wszystko można”. Jak dla mnie miejsce idealne. Chciałam tam zostać na zawsze, serio. Następnie przenieśliśmy się do kolejnej przestrzeni polisensorycznej, tym razem stworzonej przez naturę. Spacer po starym lesie z Bartkiem Guentzelem to niezapomniane przeżycie dla naszych zmysłów. Mieszkam w lesie od kilku lat i przyznaję, że nigdy nie patrzyłam na las w taki sposób, jak pokazał nam nasz przewodnik. Poznaliśmy też różne techniki animacyjne i zabawy edukacyjne, które można przeprowadzić w lesie z różnymi grupami wiekowymi. Wizyta studyjna zakończyła się w Wojewódzkim Ośrodku Animacji Kultury w Toruniu eksperymentem słowno-muzycznym angażującym zmysły, z wykorzystaniem muzykoterapii i technik relaksacyjnych. Moja wizyta studyjna okazała się strzałem w dziesiątkę, ale wiem, że wybory innych uczestników były równie trafione.

I tak oto dotarliśmy do końca XII Ogólnopolskiej Giełdy Projektów w Toruniu. Kiedy zaproponowano mi napisanie relacji z tego wydarzenia w pierwszej chwili zamarłam. Nie mieściło mi się w głowie, że będę w stanie opisać to wszystko, co się wydarzyło w ciągu tych trzech dni, że dam radę przelać na papier te wszystkie emocje, atmosferę, idee i cele. Czy się udało, to już nie mnie oceniać. Jedno wiem na pewno: włożyłam w tą relację całe serce. Liczę, że dla tegorocznych uczestników będzie to miłe wspomnienie, a dla pozostałych zachęta na przyszły rok. Dla mnie była to pierwsza giełda w życiu, ale mam ogromną nadzieję, że nie ostatnia. Wnioski: świetna organizacja, różnorodność, emocje, wiedza, ogrom inspiracji. I to co najważniejsze – LUDZIE! Nic nie jest w stanie zastąpić tych niekończących się, wieczornych rozmów gdzieś w klubach rozsianych na starówce Torunia czy w pokojach hotelowych. To jest absolutnie najważniejsza, bezcenna wartość dodana do i tak perfekcyjnej całości. Czy dostrzegam jakieś minusy? Bardzo starałam się je znaleźć, żeby nie było tak różowo, ale to akurat mi nie wyszło. Może tylko  ten bezlitosny czas, który pędził zdecydowanie za szybko…

Agnieszka Sokalla

Nowotomyski Ośrodek Kultury