Ustawienia i wyszukiwarka
"Kupiec korzenny"
autor fragmentu: Michał Łazowski
Pukanie rozległo się tuż po północy. Zaspany, ale tej nocy wyjątkowo trzeźwy i samotny, Szarzyński bez zbędnego entuzjazmu podszedł do drzwi. Kto tam do Czarta?! Otworzył na szerokość łańcucha. A, to ty Apoloniusz. Już otwieram. Gość wszedł do środka, zdjął kapelusz i wyszeptał Skurwysyny zatopiły "Polonię". Nikt nie przeżył... Od razu wsiedli w służbowe auto i pomknęli do MSZ-u. Cały Departament Emigracyjny postawiony był na nogi telegramem z placówki w Kairze: W dn. dzisiejszym w godzinach popołudniowych w rejonie Zatoki Hajfy niezidentyfikowany okręt podwodny wystrzelił torpedę w kierunku Liniowca "Polonia". Pomimo szybkiej akcji ratowniczej służb brytyjskich, nie udało się nikogo uratować. - Jeżeli wypłyną resztki tego co załadowano w Konstancy, to jest gorzej niż źle. Zarychta miał niemal grobowy głos. Ale to nie jest do końca nasze zmartwienie. - Pytanie co na to "dwójka". Szarzyński już zdążył się dobudzić. Od początku mówiłem, że to chory pomysł. - Też tak sądzę. W drzwiach gabinetu pojawił się wysoki, szpakowaty jegomość. - Witamy Pułkownika. - Serdeczne dzięki za komitet powitalny. Rozmawiałem już z Mieczysławem i jego ludźmi. O wszystkim wiedzą. - Wiadomo już kto to mógł zrobić? - Ja jestem panowie oficer analityk a nie wróżka. Spojrzyjcie Panie Szarzyński na dno filiżanki, to może wam fusy podpowiedzą. - Stawiam na Angoli, ewentualnie Francuzów. To odpowiedź za to, że dostarczyliśmy do Azji licencje na "Maroszka". O Enigmie dla Kitajców nie wspominając... - No to krąg podejrzanych drastycznie się zawęża. - Brawo Watsonie. Pułkownik nie krył irytacji. - Ale opłacało się to tylko temu, kto wiedział o ładunku... Rano rozpętała się burza. Prezydent po raz pierwszy od zakończenia wojny ogłosił żałobę narodową. Paradoksalnie to właśnie "Narodowcy" starali się ją zbojkotować, twierdząc że nie będą płakać po Żydach uciekinierach. W oficjalnym komunikacie MSZ przyznało, że większość pasażerów to Polacy wyznania mojżeszowego. O skrzyniach wyłowionych przez Royal Navy, prasa i radio zgodnie milczały... Menachim był wściekły. Benjamin próbował go uspokoić, ale bezskutecznie. Osiemset osób. Osiemset niewinnych osób!!! Dlaczego??? Oni chcieli tylko dopłynąć, wszystko było już przygotowane. To Brytole, to na pewno oni!!! Nienawidzę ich. Zapłacą mi za to, zapłacą mi, przysięgam... - Nie masz żadnej pewności ze to oni. To że ostatnio zablokowali całkowicie wejście do portu to jedno. Ale kto jest na tyle szalony, żeby porwać się na statek pod biało-czerwoną banderą? - Nie wiem. Ale już dość. Wystarczy. Nikt nie będzie tak traktował naszych sióstr i braci. Daj znać Sternowi. Pokażemy na co stać potomków Dawida!!! - Mieczysław uspokój się!!! Benjamin tak zwracał się do niego kiedy tracił nad sobą kontrolę. Tam było zaopatrzenie dla minimum batalionu. Nie odtworzymy teraz tak łatwo komunikacji. Co chcesz zrobić? Wysadzić jeden okręt? - Okręt, port, hotel, naprawdę nie ma znaczenia! Oko za oko! - Co z "Żabotyńczykami"??? Pułkownik przy ogromnym stole odpytywał po kolei członków podreferatu żydowskiego. - Melduję, że mam ich na oku. Łysy major z czarną opaską na twarzy wyszczerzył białe zęby. - Bez komentarza majorze. A to nieobecne śledziło "Polonię" z Rumunii, co??? - Panie Pułkowniku, uznam że nie słyszałem tej obelgii... - Dość, jakie wieści od Krystyny? Na moment złagodniał na samo wspomnienie jej imienia. - Jutro wsiada w LOT-owski samolot z Hajfy. Brytyjczycy jeszcze nie przerwali połączeń. Będzie po południu. Czekał na nią w restauracji w terminalu. Okęcie z każdym rokiem wyglądało okazalej. Spoglądał na płytę lotniska, na pomnik Marszałka. W głowie miał burzę. Operację "kupiec korzenny" prowadził od początku, od pierwszego kontaktu jeszcze z Żabotyńskim, Sternem i Beginem. Podziwiał ich, na swój sposób odczuwał bliskość ze względu na te same nierealne marzenia, które on miał prawie trzydzieści lat temu. To on zorganizował pierwszy obóz w Andrychowie, to on kierował nimi na terenie całej Europy. On, i Christine. Christine Granville, Christine Goldfeden. Krystyna Skarbek. Prawdziwy skarb. Zaskoczyła go pocałunkiem. - Krystyna. Dobrze cię widzieć. Ucałował ją w dłoń. Jesteś jeszcze piękniejsza! - A Ty niezmiennie przebiegły. Nie musiałeś osobiście po mnie wychodzić. - Boisz się Panów z SOE i MI? W Warszawie możesz być spokojna, to nie Kair ani Bejrut. - Nie o to chodzi. Andrzej, mam ci tyle do powiedzenia... - Będzie czas. Wszystko ma swój czas, prawda? Roześmiali się oboje. Krystyna popatrzyła na niego, uśmiech coraz bardziej gasł. Momentalnie spoważniała. - Wiem kto zatopił "Polonię". Hasło w krzyżówce na sześć liter: święta wojna Mahometan. Pierwsza i ostatnia litera to D. Momentalnie spochmurniał. - Skąd do diabła Hadii Amin miałby okręt podwodny? - Obawiam się, że Wielki Mufti Jerozolimy ma coś stokroć bardziej dla nas niebezpiecznego. Anglicy chcą odpłacić pięknym za nadobne. Jeżeli im się uda, to dostaniemy etniczną Puszkę Pandory...
Wybierz ciąg dalszy:
Aktywny wątek: Paradoks - autor fragmentu: Michał Łazowski