Ustawienia i wyszukiwarka
Szło nowe...
autor fragmentu: Wiesław Karasiński
Na temat śmierci Stalina krążyło wiele wersji, od samobójczej - najmniej zresztą prawdopodobnej, przez nieszczęśliwy wypadek spowodowany przez gospodynię dyktatora - babuszkę Ksenię - taką wersję podano m.in. członkom Kominternu przebywającym w Moskwie, na zamachu zorganizowanym przez Berię i Malenkowa przy współudziale marszałka Żukowa skończywszy. Mimo odtajnienia wielu dokumentów dotyczących tej sprawy w latach 70-tych do dzisiaj trwają spory o prawdziwy przebieg wydarzeń. Bezpośredni świadek tego, co wydarzyło się w willi dyktatora w Kuncewie Nikita Siergiejewicz Chruszczow w książce wydanej w samizdacie tak pisze na ten temat: "W nocy 8 maja obudził mnie telefon. Dzwonił Poskrebyszew, który łamiącym głosem poinformował mnie, że Kobe (pseudonim Stalina - przyp.red.) miał wypadek. Na daczy byli już wszyscy członkowie Politbiura. Przybyłem ostatni. A więc szedłem w odstawkę. Zły moment wybrał Ławrentij - szepnął mi na ucho Mołotow. On też nie miał żadnych szans w czasie przesilenia. - Słyszałeś, jaką siurpryzę Jankesi nam przygotowali? - Kiwnąłem głową, choć dopiero wieczorem dowiedziałem się o Hiroszimie, kiedy włączyłem sobie "Głos Ameryki". Na miejscu zdziwiła mnie obecność Żukowa. A więc mundurowi się dogadali - pomyślałem..." Rzeczywiście jeszcze tego samego dnia Beria przy cichej akceptacji Malenkowa i Bułganina oraz oczywiście przy wsparciu generalicji został tymczasowym sekretarzem generalnym. Od razu też zapowiedział nowy kurs pod hasłem "Nowoje postrojenije". Poczatkowo wydawało się istotnie, że nadeszły nowe czasy. Nagle dla wielu łagrowców otworzyły się bramy więzień (natychmiast jednak uzupełnione przez tych, których określono mianem stalinowskich szkodników), złagodzono cenzurę, a nawt zaczęto wydawać paszporty. Sam Beria, zbyt mocno kojarzony z poprzednim okresem, usunął się w cień, skąd nadal kierował Nowym Sojuzem. Zastąpił go młody enkawudzista - Iwan Sierow, który zaczął głosić hasła (za zgodą stalinowskiej nomenklatury) powrotu do zasad leninizmu. Przy okazji szybko zaczął odnawiać dawną siatkę szpiegowską w zachodniej Europie, a wkrótce przygotował Niemcom taką bombę, że wstrząsnęło całym kontynentem. Tymczasem świat jakby nie dostrzegał zmian, jakie zachodziły w imperium zła. Wszyscy zafascynowani byli możliwościami, jakie niosła ze sobą broń jądrowa. Atak na japońską Hiroszimę zasiał taki strach na wyspach, że cesarz Hirochito szybko nakazał wszczęcie rokowań na temat zawarcia rozejmu na Dalekim Wschodzie. Ameryka szalała z radości. Prezydent Truman, który zastąpił Rooswelta obiecywał Amerykanom, że mając taką broń staną się supermocarstwem, które nie będzie musiało obawiać nikogo na świecie. Nikt wtedy nie wiedział, że plany bomby tomowej trafiły już na biurka Berii i Sierowa za sprawą małżeństwa Rosenbergów. Dlatego,kiedy 1 maja 1947 roku Nowy Związek Sowiecki ogłosił, że przeprowadził właśnie próbę nuklearną, wstrząsnęło to opinią społeczną wolnego świata. Chociaż w tym czasie równowaga sił została już zachwiana. W Europie nasilały się problemy społeczne wywołane powojennym kryzysem. Wzrastały w siłę ruchy ekstremistyczne. Niemcy szczególnie mocno przeżywały ten kryzys, co ponownie dawało szansę ekstremistom spod znaku swastyki i sierpa i młota. Na czele brunatno - czerwonego porozumienia stanął Baldur von Schirach, którego Sojusz Prawicy Demokratycznej, wykorzystując nazistowskie sentymenty wygrał wybory do Reichstagu i wspólnie z Partią Ludową stworzoną przez nową gwiazdę niemieckiej polityki Konrada Adenauera utworzył rząd koalicyjny. W zarządzonych w listopadzie wyborach prezydenckich Schirach wygrał bez trudu z Canarisem. Czas zdawał się cofać. Z wielkim niepokojem przyglądano się temu zwłaszcza w Warszawie. Nowy ambasador Polski w Berlinie Stanisław Mikołajczyk tak relacjonuje nastroje panujące w stolicy Niemiec w listopadzie 1946 roku. " Od rana 11 listopada ulica szalała. Najpierw przeszła manifestacja zwolenników Sojuszu pod brunatnymi flagami i z hasłami przywrócenia Niemcom mocarstwowej pozycji. Wyraźnie usłyszałem wtedy hasło - "Duetsche Schlesien and Pomern. Nie zdążyły przebrzmieć nazistowskie hasła, kiedy na Unter den Linden wylali się repatrianci ze Wschodu, byli jeńcy wojenni, których w ramach Nowogo Postrojenija wypuszczono z sowieckich obozów. Ci z kolei krzyczeli o światowej rewolucji i wznosili okrzyki na cześć Marksa i Engelsa. Sam nie wiem, co dla nas Polaków lepsze: brunatni czy czerwoni? Na czele zaś pochodu pod czerwonymi sztandarami szli bracia Otto i Gregor Strasserowie, świeżo wypuszczeni przez Sowietów, a ongiś wywiezieni do specłagru przez NKWD. Nagle rozległy się strzały..." Mikołajczyk nie wiedział, że na jego oczach zaczyna się historia. Bo oto właśnie rozpoczynało się powstanie berlińskie, które doprowadzi do utworzenia dwóch państw niemieckich. I że zaczyna się Zima Ludów!!!
Wybierz ciąg dalszy:
Aktywny wątek: Zima Ludów - autor fragmentu: Wiesław Karasiński