Data publikacji: 15.09.2015
Średni czas czytania 7 minut
drukuj

autor fragmentu: Wiesław Karasiński

Mimo że jest obecnie wielu historyków, którzy na nazwę "Zima Ludów" reagują dosłownie jak byk na czerwoną płachtę, to nazwa wydaje się być najbardziej odpowiednia dla wydarzeń mających miejsce od listopada 1946 do wczesnej wiosny 1947, a skojarzenie z Wiosną Ludów może budzić niesmak, ale analogie są jednak zupełnie oczywiste. Strzały i zamieszki w Berlinie, które obserwował ze swego balkonu ambasador Mikołajczyk, szybko rozlały się na wschodnie landy. Schirach i jego Sojusz Prawicy kompletnie nie spodziewał się ataku z tej właśnie strony. Będąc w doskonałych układach z przywódcą komunistów Pieckiem, był zupełnie nieświadom, co szykuje jemu i Europie Nowy Sojuz, który potajemnie podsyłał swoich agitatorów do wszystkich krajów na wschód od Alp. Do dzisiaj niewyjaśniona jest tajemnica braci Strasserów, którzy jak przysłowiowy królik z cylindra nagle pojawili się na czele demonstracji na Unter den Linden. Oczywiście znani byli z wcześniejszej działalności, szczególnie Gregor Strasser, niegdyś główny rywal Hitlera w NSDAP, uratowany przez NKWD w czasie "Nocy długich noży" i wywieziony potajemnie wraz z komunizującym już wtedy bratem gdzieś wgłąb Rosji. W czasie wojny Stalin kilka razy miał ochotę wykorzystać braci, ale ostatecznie z jego planów utworzenia niemieckiego rządu po przekroczeniu dawnej polskiej granicy przez krasnoarmiejców nic nie wyszło z prostego powodu. Wojna się skończyła. Strasserowie czekali więc dalej w którejś z sowieckich szaraszek na swój czas. I wreszcie doczekali się go, gdy na czele Nowego Sojuzu stanął Iwan Siergiejewicz Sierow. W tajemnicy przed komunistami z KPD przerzucono ich do Berlina, gdzie wykorzystując sentymenty nazistowsko-komunistyczne w szybkim tempie zbudowali ponadpartyjną Platformę "Nowa Rewolucja", całkowicie niedocenioną przez Forum Prawicy Schiracha. To oni właśnie zaczęli tzw. rewoltę berlińską, w wyniku której w dwóch wschodnich landach - Prusach i Saksonii przejęli władzę ludzie Strasserów. Bundeswehra ogłosiła neutralność, chociaż spora część generalicji z feldmarszałkiem Paulusem na czele po cichu sprzyjała Platformie i braciom. Schirach, który obawiał się rozlania strasserowskiej rewolucji po całych Niemczech podjął po cichu rozmowy, w wyniku których usankcjonowano powstanie Niemieckiej Republiki Ludowej, a Berlin, który stał się najbardziej spornym miastem w Europie został podzielony na dwie części. 2 stycznia 1947 roku w Sali Lustrzanej Pałacu w Poczdamie Gregor Strasser z dumnie podniesionym czołem ogłosił utworzenie VDR (Volkische Deutsche Republik). Pierwszym państwem, które jeszcze tego samego dnia je uznało, był oczywiście Nowy Związek Sowiecki, a zaraz po nim Polska, dla której powstanie dwóch państw niemieckich było nader korzystne. Rząd polski, jak wiekszość zresztą ówczesnych polityków, nie dostrzegał niebezpieczeństwa, jakie niosły za sobą wydarzenia berlińskie. Bo przecież Zima Ludów dopiero się zaczynała, a agenci Sierowa znaleźli się już i w Warszawie, i w Pradze, i w Bukareszcie, a nawet w Paryżu. Wszędzie tam, wykorzystując szalejący kryzys gospodarczy, zbudowali ponadpartyjne organizacje, śmiało szermujące populistycznymi hasłami o konieczności budowy państwa równych szans, państwa prawa i równości obywatelskich. W Polsce sytuacja polityczna na początku 1947 roku była bardziej niż skomplikowana. Kryzys parlamentarny gonił kryzys gospodarczy. Rządy zmieniały się jak w kalejdoskopie i coraz więcej obywateli marzyła o powrocie rządów autorytarnych. I w tak dogodnym momencie pojawiło się na scenie Zjednoczenie Demokratyczne. Oddajmy znów głos autorowi książki o Władysławie Gomułce (Marcin Wolski - op.cit. s. 123 i n.): " Z inżynierem Jankowskim skontaktował mnie Józio Cyrankiewicz, który premiera znał jeszcze z czasów Delegatury (wojenna namiastka rządu londyńskiego - przyp.red.). Jankowski przyjął mnie w jednej z zacisznych salek Belwederu i bez zbytecznych wstępów zapytał, co sądzę o możliwości wsparcia w Sejmie jego rządu w zamian za kilka tek ministerialnych i oddanie nam kilku województw. Odpowiedziałem mu, że propozycja ta zupełnie nie pasuje do obecnej sytuacji, kiedy praktycznie na wschód od Bugu trwa nieformalna wojna domowa, a w samej Warszawie demonstracje organizowane przez narodowców Piaseckiego w każdej chwili mogą zapoczątkować brunatną rewolucję pod hasłem "Polska dla Polaków". a do tego dopuścić nie możemy. Poinformowałem też premiera, że nasze oddziały bojowe połączone z PPS-owskimi mają zamiar przejąć kontrolę nad kluczowymi punktami stolicy. Zapytałem też o stanowisko armii. Enigmatyczna odpowiedź Jankowskiego, że minister Okulicki nigdy nie dopuści do przelewu bratniej krwi, utwierdziła mnie w przekonaniu, że należy działać. Następna moja bytność w Belwederze była już w charakterze premiera rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej..." Podobnie jak w Polsce do rewolt inspirowanych przez sowieckie służby doszło w Czechach, na Węgrzech, w Bułgarii. Do marca 1957 uformował się blok państw demokracji ludowej...

 

Wybierz ciąg dalszy:

Aktywny wątek: "Zapadła stalowa kurtyna..." - autor fragmentu: Wiesław Karasiński