Ustawienia i wyszukiwarka
Najweselszy barak w obozie
autor fragmentu: Wiesław Karasiński
Przejęcie władzy we Włoszech przez brunatno-czerwony sojusz ośmieliło do energiczniejszego działania Sierowa i stojącego za jego plecami Berię. Na zwołanym w sierpniu 1948 roku kolejnym zjeździe WKP(b) Beria ponownie został członkiem Politbiura, a w tajnym referacie wygłoszonym przez przywróconego do łask Mołotowa z powrotem zaczęto mówić o wielkich zasługach Stalina i konieczności przywrócenia mu miana tego, który pokonał III Rzeszę i Hitlera. Nie przeszkadzało to Sierowowi równocześnie w oficjalnych wystąpieniach pod niebiosy wynosić przyjaźń z prezydentem Schirachem i Mussollinim, których nazywał "najlepszymi przyjaciółmi naszego nieodżałowanego Adolfa Hitlera" (Nowaja Prawda z 28 sierpnia 1947). W podobnym tonie (równoczesnego wychwalania Stalina i Hitlera) utrzymane były materiały XX Zjazdu i stanowiły oficjalną wykładnię kursu politycznego Nowego Sojuza i jego sprzymierzeńców. Uchwały te spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem w Berlinie, Bukareszcie, a nawet w Pradze i z wybuchem gniewu w Warszawie. Na wieść o ponownym gloryfikowaniu Stalina i Hitlera o mało nie doszło do rozruchów na warszawskich ulicach, gdzie nie zapomniano zbrodni ani jednej, ani drugiej strony. Tylko natychmiastowa interwencja przebywającego już wówczas w Warszawie Rokossowskiego i powrót do Warszawy Gomułki zapobiegł eskalacji wystąpień. Premier w pompatycznym przemówieniu (na które miał zresztą zgodę samego Berii - Wolski op.cit. ss. 245-248) obiecał wtedy zgromadzonym na Placu Teatralnym tłumom, że Polska nadal będzie żądała ekstradycji takich ludzi jak Rudolf Hoess (były komendant obozu oświęcimskiego) czy oskarżony o mord katyński Wsiewołod Mierkułow i żadnej zmiany w interpretacji wydarzeń II wojny w Polsce nie będzie. Istotnie, gdy w całym bloku wschodnich następowała wyraźna wolta w kierunku zaostrzania, jak to nazwano oficjalnie "walki klasowej", w Polsce panowała "gomułkowska odwilż". W tym samym czasie, kiedy w strasserowskich Niemczech, gotwaldowskich Czechach, czy Bułgarii Dymitrowa za posiadanie krewnych za stalowym kordonem szło się na wiele lat do więzienia, albo nawet "pod stienku", do Polski masowo wracali dawni żołnierze II Korpusu (na powrót pozwolono nawet takim znanym dowódcom jak Maczek czy Sosabowski). Nikogo też nie dziwiło, że Polska została jedynym krajem na wschód od Renu, gdzie nie przeprowadzono przymusowej nacjonalizacji przemysłu (na wzór schirachowskich Niemiec) oraz kolektywizacji rolnictwa (na wzór strasserowskich Niemiec). A mimo zabiegów Rokossowskiego i Berlinga polskie oddziały nie wzięły udziału w "wyzwalaniu Chin" spod władzy Kuomintangu. Mogło się nawet zdawać, że gomułkowska Polska ciąży coraz bardziej ku zachodnim demokracjom. Nic jednak bardziej mylnego. Na tajnej naradzie Gomułka nie wahał sie powiedzieć zdania, które mu później wielokrotnie wypominano - "Władzy raz zdobytej nigdy nie oddamy". Atmosferę lat 48-51 najlepiej chyba oddają pamiętniki Stanisława Lema, znanego później autora powieści historycznych: "Na początku 48 roku wyjechałem na miesiąc do Pragi, gdzie zostałem zatrudniony w rządowej klinice im. Klimenta Woroszyłowa (wyobraźcie sobie u nas szpital imieniem Hermanna Goeringa). I ledwo wytrzymałem ten miesiąc. Codziennie jak nie masówka na stołówce, to agitka w szpitalnych garażach. W moim rodzimym krakowskim szpitalu na Montelupich byłoby to nie do pomyślenia. My byliśmy jednak najweselszym barakiem w obozie..." Rok później jednak Lem napisał: "Dzisiaj znowu spotkanie w świetlicy. Temat oczywiście mógł być tylko jeden. Zwycięstwo socjalizmu w Korei! Juz tego wytrzymać nie można..." Rzeczywiście w ciągu całego roku 1948 Polska przeżyła okres coraz dotkliwszej indoktrynacji. Odczuła to nawet dość samodzielna dotychczas armia, gdzie w ślad za Rokossowskim pojawili się następni "cudownie ocaleni" Polacy, których powszechnie (chociaż w największej tajemnicy) nazywano PO Polakami (pełniącymi obowiązki Polaków). W samym rządzie również nastąpiły gruntowne zmiany. Gomułka musiał pozbyć się wiernego Kliszki i Zawadzkiego, by wprowadzić na ich miejsce Minca i Bermana (znanych powszechnie jako czołowych agentów przebywającego w Moskwie Bieruta). Gomułka jednak nie zdecydował się na zmiany w sprawach gospodarczych. Polska nadal przynajmniej w ekonomii pozostała najweselszym barakiem wśród szarzyzny demoludów. W mniejszym też stopniu od innych brała również udział w zimnowojennych zmaganiach i pewnie dlatego mogły się tutaj pojawić podskórne prądy, które wkrótce okażą się śmiertelnym zagrożeniem dla brunatno-czerwonego systemu. Tymczasem jednak Sierow i Nowy Sojuz święcił największe triumfy w swej historii. Po sukcesie rewolucji Mao w Chinach i Korei, po umocnieniu kolejnymi traktatami sojuszu z Schirachem i Mussollinim przyszła teraz kolej na nienaruszalny, wydawałoby się, bastion demokracji typu zachodniego - Zjednoczone Królestwo, gdzie tacy ludzie jak Kim Philby od dawna już pracowali nad przejęciem kontroli nad labourzystami. I w końcu to się udało!
Wybierz ciąg dalszy:
Aktywny wątek: Dzuma szaleje w Londynie... - autor fragmentu: Wiesław Karasiński