"Prawdziwy koniec wielkiej wojny"

Data publikacji: 15.09.2015
Średni czas czytania 7 minut
drukuj

autor fragmentu: Wiesław Karasiński

W swoich opublikowanych w 1964 roku wspomnieniach Winston Churchill tak wspomina "czerwony okres" w historii Wyspy: "... Myśmy zawsze oceniali Lenina i Stalina przez pryzmat Hitlera. Ten był zły z zasady, a tamci niegroźni fantaści, którym tylko wypaczenia nie pozwalają na zrealizowanie "raju na ziemi". Ale kiedy na własnej skórze poznaliśmy komunizm i to na dodatek z domieszką schirachowskiego faszyzmu, to wreszcie nam się oczy otworzyły. Ja sam osobiście to, co przeżyłem na własnej skórze w specłagrze im. Aldousa Huxleya, odczułem jako pokutę za zdradę Polski we wrześniu 1939..." (W. Churchill - "Lew Albionu" s.543). Tak jak były premier myślało pewnie niewielu Brytyjczyków zajętych codziennym zdobywaniem czegoś do garnka. W wyniku głodu w samym Londynie zmarło blisko 100 tysięcy ludzi, a ofiary na terenie całej Europy liczone były w miliony. Sytuacja była na tyle poważna, że sam Beria zwołał kolejną naradę wszystkich demoludów, na którą zaprosił również Schiracha i Mussolliniego. O wadze narady świadczył fakt, że zrezygnowano nawet z pozorów i na miejsce obrad wybrano Kreml. Przebieg narady, którą natychmiast utajniono, znamy przede wszystkim dzięki zapiskom Gomułki, upublicznionym przez Marcina Wolskiego: "...W czasie pierwszej dłuższej przerwy podszedł do mnie Lońka Breżniew, o którym mówiono, że jest prawą ręką Berii i poprosił mnie do gabinetu w kuluarach. Tam czekał już sam Ławrentij w otoczeniu Schiracha, Strassera i Bieruta, który uśmiechał się do mnie przyjacielsko. - Znacie się towarzysze? - zapytał Beria i nie czekając na odpowiedź, dodał: - Towarzysz Tomasz zastąpi was w Polsze. Zaraz po zjeździe. - Komitet się nie zgodzi! - burknąłem głucho. _Zgodzi, zgodzi - uśmiechnął się drapieżnie "cichy dyktator". Wiedziałem, że mój los jest już przesądzony. Dlatego nie zdziwiło mnie zupełnie, że to Polskę podaje sie na poły oficjalnie jako główną przyczynę głodu, a Strasser z Gotwaldem na wyścigi żądają wkroczenia wojsk układu berlińskiego do Warszawy. Ja zaś cały czas zastanawiałem się, jak przesłać wiadomości do Żymierskiego i Kliszki, żeby przygotowali się na zamach. Bo byłem pewien, że wolny do Warszawy nie wrócę..." (Wolski - op.cit. s.599 i n.). Istotnie Gomułka sie nie mylił. Na lotnisku w Warszawie czekała na niego już specjalna delegacja z Jóźwiakiem na czele, która bez ceregieli wsadziła go do rządowej czajki i wywiozła do Komańczy na jak to nazwały służby "rekolekcje". Na specjalnym posiedzeniu Politbiura Bierut skłonił jej członków do powierzenia mu funkcji generalnego sekretarza i wystosowaniu pisma do Sierowa i KC WKP(b) o "przyjacielską pomoc" w tłumieniu kontrrewolucji. Z początku sytuacja zdawała się być opanowana przez Bieruta i jego ludzi, wojska sowieckie i vderowskie (VDR - nazwa Niemiec Strassera) wkroczyły do Polski. Jednak już po niecałym miesiącu większość sowieckich i niemieckich oddziałów tak mocno zżyła się z miejscowymi żołnierzami, że żaden rozkaz nie zdołał wysłać ich do tłumienia wystąpień kontrrewolucji, która tymczasem rozhulała się na dobre. Na dodatek dwóch czołowych ludzi towarzysza Tomasza - Berman i Minc wdało się w konszachty z ludźmi prowadzącymi nielegalne kasyna, co ujawniła kontrolowana przez Kliszkę "Trybuna". Nie minął tydzień, a w całej Polsce spalono komitety, a Gomułkę, którego uwolniono z przymusowych rekolekcji na rękach zaniesiono na Zamek Królewski i zmuszono do przyjęcia tytułu Naczelnika Państwa. Dowodzący Armią Czerwoną w Polsce Rokossowski został zabity przez swojego adiutanta - kapitana Wojciecha Jaruzelskiego, a nowy dowódca nie zdążył objąć władzy, bo krasnoarmiejcy się po prostu zbuntowali. Sierow próbował jeszcze ratować sytuację i odciął polską granicę kordonem ochronnym, ale było juz za późno. Wolny świat kontratakował. Na Tamizie pojawiły się amerykańskie lotniskowce, w Hamburgu wylądował generał McCarthy (zmobilizowany kilka tygodni wcześniej), na Sycylii wybuchły antyfaszystowskie rozruchy, którymi kierowała miejscowa Cosa Nostra (wsparta jednakże amerykańskimi posiłkami). Przez pewien czas trzymał się jeszcze Strasser w Berlinie, ale i on się ugiął, kiedy przez granicę w Berlinie przeszła mu kawalkada limuzyn ze swastykami i zażądano od niego, by swym dawnym partyjnym kolegom (m.in. Leyowi i Frickowi) zapewnił odpowiednie dla nich posady. Demoludy posypały się dosłownie jak domki z kart. Większość dawnych przywódców straciła głowę, zreszta w sposób zupełnie dosłowny (taki los spotkał Dymitrowa i lorda Hau-Hau). Oczywiście najtrudniej zmiany zachodziły w samym Nowym Związku Sowieckim. Jednak i tutaj kontra spowodowała zmiany - większość dawnych republik ogłosiła pełną samodzielność, zaś sami Rosjanie zażądali natychmiastowego zniesienia wiz do Ameryki, co było ostatnim dyplomatycznym działaniem rządu Sierowa. Rosja wyludniła się dosłownie w ciągu miesiąca. Zapytany po wyjściu z łagru Churchill wypowiedział znamienne zdanie:"Nigdy tak wielu, nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu." I zdanie to dotyczyło po raz kolejny Polski.