Ustawienia i wyszukiwarka
Po co do Polski
Po co do Polski
czyli
zegarki, kalesony, fortepiany...
[...]
teodolitów 27 sztuk
parowozy 3 sztuk
aparatów telefonicznych 3520 sztuk
kalesonów 102575 sztuk
prześcieradeł 46681 sztuk
aspiryny 510 kg
rondli emaliowanych 1813 sztuk
furmanek 750 sztuk
maszyn do pisania 259 sztuk
patefonów 23 sztuk
balii ocynkowanych 1369 sztuk
świń 77 sztuk
papierosów machorkowych 15800 sztuk
zegarków złotych 146 sztuk
rowerów 1372 sztuk
fortepianów 36 sztuk
Teodolity obok kalesonów, rowery i zegarki blisko fortepianów ? Żart ? Nic podobnego, to tylko niewielki fragment dokumentu, podpisanego przez majora Gawriłowa, szefa Oddziału V Sztabu Frontu Ukraińskiego, jednego z dwóch frontów Armii Czerwonej, skierowanych przeciwko Polsce we wrześniu l939 roku. Cytowany dokument jest „Zestawieniem zdobycznego uzbrojenia i mienia zagarniętego w okresie kampanii polskiej i spisanego według stanu na dzień 1 listopada l939 roku”*, aktualnie przechowywanym w Rosyjskim Wojskowym Archiwum Państwowym (RGWA). Z innych, znajdujących się w tym archiwum dokumentów, można się także dowiedzieć, że w okresie „kampanii polskiej” nie zawsze ewidencjonowano zdobyczną żywność oraz odzież, „oficerowie bez żadnej kontroli rozbierali [? ] rowery, broń osobistą i myśliwską, a „lejtnant Ratkow z 97 pułku artylerii haubic na oczach żołnierzy zabrał zegarki i dwie puszki konserw dwóm jeńcom wojennym”. Za ten czyn „wykluczono go z Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii /bolszewików/”
------------------
* Pełny tekst najściślej tajnego przez ponad 50 lat „Zestawienia” ujawniony został w studium historyczno - wojskowym Czesława K. Grzelaka pt. „Kresy w czerwieni 1939”. ( Wydawnictwo NERITON, Warszawa 2001 )
Bratnia pomoc?
W żadnej książce ani w gazecie, wydawanej w latach l944 – 1989 nie
można było napisać o kradzieży zegarków przez lejtnanta Ratkowa.
podobnie jak umieścić artykułów lub fotografii, potwierdzających
wrześniową współpracę wojsk niemieckich i sowieckich. Takie zdjęcia
oczywiście istniały, bo w 1939 roku trafiły do archiwów, zarówno
berlińskich jak i moskiewskich. Ale nie utajniono ich tylko w Rzeszy,
bo w ZSRR szybko trafiły do najtajniejszej części archiwów państwowych
lub wojskowych. Fotografie przechowywane w Rzeszy miały prawo nie
przetrwać. Tak się nie stało i dlatego możemy dzisiaj oglądać, jak
wyglądały spotkania czerwonoarmistów z czołgistami Wehrmachtu, z jaką
życzliwością wymieniali uwagi oficerowie obu agresorów i kto wspólnie
defilował w Brześciu 23 września l939 roku...
Kładąc kiedyś cenzuralny szlaban na fotografie nie zapomniano o
podobnej blokadzie na każdą informację o sowieckiej inwazji, która
zyskała obowiązującą nazwę „operacji wyzwoleńczej”. Wojska obu
sowieckich frontów biły się już na granicy, gdy Wiaczesław Mołotow
informował radiosłuchaczy o Armii czerwonej, która wzięła w obronę
życie i mienie ludności zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi”, o
„wyzwoleniu narodu polskiego z nieszczęsnej wojny, do której wtrącili
go nierozumni kierownicy”, wreszcie o „świętym obowiązku podania ręki
pomocy swym braciom – Ukraińcom i braciom - Białorusinom,
zamieszkującym Polskę”
Na kłamstwo o „świętym obowiązku pomocy” chętnie dał się nabrać
amerykański sekretarz stanu Cordell Hull, uznający za ważną „ochronę
mniejszości rosyjskiej we wschodniej Polsce”, podobnie jak 1 lord
brytyjskiej admiralicji- Winston Churchill, który wkroczenie wojsk
sowieckich ocenił w przemówieniu za „konieczne dla zabezpieczenia Rosji
w związku z niemieckim zagrożeniem...”Obaj znali w tym czasie tekst
układu Ribbentrop – Mołotow. Nie czytali wprawdzie tajnego protokołu
dodatkowego, ale bezkrytyczne przyjęcie informacji o pomocy dla
ludności, mieszkającej na terenie suwerennego państwa nie może
wystawiać tym dyplomatom dobrego świadectwa...
Lepiej od nich oceniają sytuację... dziennikarze. Przekroczenie
granicy RP przez wojska Związku Radzieckiego londyński „Times” dosadnie
nazwał „uderzeniem Polski nożem w plecy”. I nie dając się nabrać na
zapewnienia o „bratniej pomocy” wyjaśnił czytelnikom, że „według tezy
radzieckiej rozpad państwa polskiego pozwala na inwazję, której Moskwa
nie uważa za wojnę, a zamiarem ZSRR jest najwidoczniej przyłączenie
Białorusi i Ukrainy”.