Ustawienia i wyszukiwarka
Operowy spektakl bez precedensu – Operomanija na Eufoniach
W piątek, 29 listopada widownia Nowego Teatru w Warszawie wypełniła się publicznością festiwalu Eufonie. Naprzeciw widzów, jedna przy drugiej siedziały one – kasjerki supermarketu, w które wcieliły się artystki wileńskiego Teatru Muzyki Współczesnej Opermanija. To była bardzo intrygująca pozycja repertuaru tegorocznych Eufonii, na to wydarzenie, po raz pierwszy na żywo w Polsce – czekało wiele osób!
Nad kasjerkami wisiały lampy jarzeniowe, wokół bez przerwy rozlegały się dźwięki skanera cen – stały element towarzyszący zakupom w wielkopowierzchniowych sklepach, symbol odczłowieczającej pracy kasjerek. Od 13 lat Operomanija objeżdża Europę i Amerykę ze swoim spektaklem „Have a good day!” – to oparte na autentycznych relacjach świadectwo stanu psychicznego i przeżyć osób wykonujących zautomatyzowaną, nisko płatną pracę. Twórczynie „Have a nice day!” to Vaiva Grainytė, autorka libretta, kompozytorka Lina Lapelytė oraz reżyserka i scenografka Rugilė Barzdžiukaitė. Autorki chciały ujawnić, co kryje się za fasadą mechanicznie wypowiadanych kwestii w rodzaju Dzień dobry, Dziękuję, Miłego dnia, a libretto jest po części materiałem dokumentalnym.
Struktura muzyczna tej niespełna godzinnej opery – przy czym określenie gatunkowe jest raczej umowne – jest prosta: „Have a good day!” składa się z chórów 11 kobiet, z ich mini-arii, w których wyjawiają swoje emocje, sny, pragnienia i kłopoty. Powtarza się refren „o pęcherzu pełnym moczu”, który dokucza, gdy nie można odejść od kasy i o palcach, które szczypią, bo na banknotach i monetach, których dotykają przez cały dzień są zarazki.
W obsadzie jest jeszcze pianista w kostiumie ochroniarza, jedyny mężczyzna, wyalienowany nadzorca, który na pianinie gra rodzaj rozbudowanego marzycielskiego preludium, jakby był podmiotem lirycznym poematu o późnym kapitalizmie.
„Have a good day!” zaczyna się kołysanką, w której najstarsza pracownica śpiewa: „Śpijcie spokojnie, produkty” i śpiewa o maślance pogrążonej w głębokim śnie, jogurtach cierpiących na bezsenność, ogórkach, które „dokuczają rzodkiewkom” oraz wojnie między piwem i winem. Inna kasjerka marzy o spędzeniu świąt z rodziną – gdy ona pracuje na kasie, w jej rodzinnym domu już pieką ciasto. To świetny komentarz do batalii o wolną wigilię dla pracowników handlu, która przetoczyła się ostatnio w Polsce.
Część bohaterek wydaje się pogodzona z losem, część się buntuje lub narzeka. Ktoś śni o tym, że zamyka drzwi i włącza alarm, który wyje „jak wściekły pies”. Ktoś inny monotonnym głosem śpiewa o tym, że gdy wstaje jest jeszcze ciemno, a gdy wraca do domu – już jest ciemno. Wielką wagę i ciężar emocjonalny ma monolog dziewczyny, absolwentki historii sztuki, która pracuje na kasie, ponieważ nie ma przed sobą innych perspektyw. Jej monolog to opowieść o starciu wrażliwej duszy z brutalną rzeczywistością, o beznadziei i niezrozumieniu przez otoczenie, o bezradności i poczuciu bycia złapaną w pułapkę bez wyjścia.
Każdy z widzów wychodził zapewne z tego spektaklu z inną myślą, ale jedną z nich mogło być to, że w świecie kas automatycznych oraz AI, takiej niewolniczej niemal pracy kasjerek niedługo już nie będzie: wydaje się to zmianą na lepsze. Tylko co stanie się wtedy z całą rzeszą osób, które zostaną pozbawione nawet tej możliwości pracy? Wygląda na to, że „Have a good day!” jeszcze nieprędko straci na aktualności...
Spektakl odbył się 29 listopada w Nowym Teatrze w Warszawie w ramach festiwalu Eufonie 2024.