Do udziału w projekcie zostali zaproszeni również przedstawiciele władz miejskich. I w tym momencie otwiera się bardzo ciekawy rozdział w krótkiej póki co historii Sztabu. Na wiadomość, że w pracach Sztabu miałby wziąć udział prezydent Poznania w środowisku grupy inicjującej zmiany pojawiły się głosy sprzeciwu. Pytania, które się w tym momencie rodzą dotyczą tego, czy Sztab był powoływany, przynajmniej przez niektórych członków, jako narzędzie realnej zmiany czy tylko kontestacji, czy zaproszenie do rozmowy i współpracy przedstawicieli władzy jest zawsze oportunizmem czy też czasami próbą odnalezienia jakiegoś sensownego miejsca w kontekście instytucjonalnym i administracyjnym, czy z drugiej strony władza, która już raz w jakimś stopniu rozczarowała ludzi kultury może być partnerem w działaniach sanacyjnych? Z drugiej strony sama koncepcja „społecznego zarządzania” kulturą jest zastanawiająca. Jakie mechanizmy prawne, instytucjonalne, decyzyjne musiałyby zostać uruchomione, aby stało się to możliwe? Czy samo zasiadanie przedstawicieli środowisk kultury w zespołach przyznających granty i subwencje wystarczy? Czy formą włączenia się jest doskonałe opanowanie umiejętności pozyskiwania środków i stanie się w ten sposób partnerem dla instytucji kultury? Czy oparcie działania domów i centrów kultury na badaniach społecznych nawet takich jak crawdsourcing, wywodzących się z marketingu, jest włączeniem użytkowników w procesy zarządzania i dystrybucji kultury?
Jeszcze jedna rzecz w omawianym kontekście jest ważna. Coraz częstszym zjawiskiem są wszelkiego rodzaju kongresy, sejmiki obywatelskie odbywające się zarówno na poziomie regionu (choćby Kongres Kultury Województwa Śląskiego), jak i powiatu czy gminy. Czy jest to znak faktycznej zmiany w społecznym pojmowaniu i interpretowaniu roli kultury? Na ile jednak grozi nam niebezpieczeństwo, że tego rodzaju działania sprowadzą kulturę tylko i wyłącznie do instrumentalnie kreowanych polityk edukacji kulturalnej, gdzie uczestnictwa w kulturze stanie się przede wszystkim gwarantem poprawy szans na rynku pracy i doskonaleniem przydatnych umiejętności. Na ile zatem kongresy i sejmik będą zaczynem faktycznie krytycznej dyskusji nad stanem kultury, na ile będą zamiast niej?
Trochę więcej o Śląskim Kongresie Kultury: