POTWÓR i POTWORA
Marcelina Jarnuszkiewicz

Znamy POTWORY całkiem dobrze, niemal każdy ma bowiem jakieś, które go gnębią…  
Wiemy też, że KAŻDA POTWORA ZNAJDZIE SWEGO AMATORA. Ale POTWORA – taka rodzaju żeńskiego – zachowała się do dziś już tylko w tym jednym jedynym powiedzeniu. Wszelkie inne POTWORY to językowe samczyki, tworzące razem bandę POTWORÓW, a nie potwor. Jeszcze dwieście lat temu to POTWORA była górą – nasi przodkowie w znaczeniu „dziki płód, niezwyczayny, monʃtrum” [SJP L], czyli ‘coś wyjątkowo szpetnego i odrażającego’ używali formy POTWORA: „Potwora leśna – satyrus”, „Niektóre wyspy są puʃte od ludzi, dla potwor, które maią ʃtraszliwe urody” – jak starano się wytłumaczyć obecność bezludnych wysp na świecie. Męski POTWÓR, występujący także jako POTWOR, pojawił się jako modyfikacja żeńskiej POTWORY i na początku był traktowany jako błąd językowy. Widocznie jednak szpetota, szkaradność i obmierzłość nie licowały z rodzajem gramatycznym rzeczownika – w końcu co płeć piękna, to płeć piękna – i rychło POTWORA została jednak na stałe POTWOREM, ślad swój językowy pozostawiając w owym krzepiącym porzekadle. 

Źródło:

[SJP PWN; SJP L, II-II, 980; ESJP, II, 728]