Ustawienia i wyszukiwarka
Dla wolnej kultury szanse są?
Od ponad dekady przemysły kultury zmagają się z tzw. “piractwem” czyli nieautoryzowanym dzieleniem się ich produktami przez internautów. Tymczasem możliwość rozpowszechniania wytworów kultury na skalę globalną, a przy tym bez ponoszenia wysokich kosztów i - co więcej - bez pośrednictwa różnych komercyjnych instytucji, może być dla kultury nie tyle zagrożeniem, ile ogromną szansą.
Wielu twórców, którym wcześniej nie udawało się przedrzeć przez gęste sito selekcji w wytwórniach fonograficznych, wydawnictwach, galeriach czy też mediach, może dzięki internetowi dotrzeć do swoich odbiorców bezpośrednio. Co więcej, mogą im sami wskazać sposób wykorzystania udostępnionych w sieci dzieł.
Zezwala na to system licencji Creative Commons, które stają się na świecie coraz bardziej popularne. Dla przypomnienia: licencje te stanowią w świecie cyfrowym swoiste “uzupełnienie” prawa autorskiego funkcjonującego zarówno na poziomie narodowym, jak i międzynarodowym. Dzięki nim to nie bezosobowe zapisy prawne, ale sam twórca zaznacza, na co odbiorcy pozwala i w jakim zakresie.
O tym, że licencje są coraz chętniej wykorzystywane przez twórców, świadczy raport opublikowany niedawno przez organizację Creative Commons*. Wynika z niego, że możemy dziś znaleźć w sieci prawie 900 milionów utworów udostępnionych na tych właśnie licencjach. Czy jest to dużo czy mało? Trudno ocenić suche dane, ale jeśli porównamy je np. ze statystykami dotyczącymi opublikowanych w tym roku (2014) na świecie książek, którą to liczbę ocenia się na około 2,2 mln (http://www.worldometers.info/books/), przedstawiają się one dość imponująco. Co ważne, autorzy około 56% dzieł zezwalają na ich komercyjne użycie oraz tworzenie adaptacji (przetwarzanie), co stawia ich w obrębie twórców tzw. “wolnej kultury”.
Warto wspomnieć, że liczba utworów udostępnionych na licencjach CC wzrosła od 2010 r. ponad dwukrotnie (z ok. 400 mln). Podobnie jest, jeśli chodzi o wolne licencje (nie wszystkie licencje CC są licencjami „wolnymi”), w 2010 r. bowiem w taki sposób udostępniono 40% dzieł. Liczby te pokazują, że zwyczaj dzielenia się twórczością staje się częścią mainstreamu, jeśli chodzi o rozpowszechnianie kultury. Może jest dla niej szansą?