Data publikacji: 10.11.2011
Średni czas czytania 2 minuty
drukuj

Na łamach Dziennika Polskiego ukazała się pochlebna recenzja "Quietusa" Jacka Inglota. Marek Oramus przyznaje w niej słuszność autorowi historii alternatywnej osadzonej w Antyku w kwestii szczególnej roli Polaków (Wenedów) w dziejach świata: "Inglot wybrał (...) rozwiązanie, które tak podoba się Polakom, ilekroć stają się tematem takich opowieści. Oto świat ewidentnie pogrąża się w ciemnościach, siły zła atakują i prawie zwyciężają, ale impuls naprawy, nowa inicjatywa ratunkowa na skalę świata wychodzi stąd, znad Wisły.

Coś z tej atmosfery, widocznej zwłaszcza w latach 80. w symbolu i ideałach "Solidarności", przetrwało do momentu, gdy Inglot obmyślał i pisał 'Quietusa'; w tym sensie powieść jest odbiciem emocji, które wtedy w Polsce dominowały. Zwykle zaś tego typu alternatywy w SF kończą się tym, że po rozszczepieniu historii parowóz dziejów wraca na ustalone tory. Czyli za dwa-trzy stulecia należy się spodziewać jakiegoś Piasta, Ziemowita bądź Mieszka, który oczywiście nie ochrzci już Polski, bo to Polska będzie chrzcić w nowej wierze cały kontynent. My ratujemy sytuację, koniec, kropka."