Obserwuję. Lekcja matematyki. Dzieci są w miarę ciche, ale rozkojarzone. Jest zadanie do zrobienia, ktoś usiłuje je rozwiązać przy tablicy. Wchodzi spóźniony uczeń. Nic nie mówi. Nikt do niego też nic nie mówi. Siada w ostatniej ławce. Nie wyjmuje przez dłuższy czas zeszytu. Patrzy w okno. W końcu wyjmuje jakiś zeszyt. Ale nie rozwiązuje zadania, tylko rysuje kreski. Przyglądam się bliżej rysunkowi. To nie kreski tylko wybuch, a nad nim helikopter – pisze w kolejnej odsłonie Dziennika Lena Rogowska.
Szkoła
http://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/deed.en