Ciekawsze od prób definicji ruchu w terminach socjologicznych wydawała się refleksja nad nim w terminach struktury sieciowej i jego społecznej legitymizacji. Stanowiło to również próbę udzielenia pośredniej odpowiedzi na pytanie o potencjał i stopień reprezentatywności ruchu. Według Agnieszki Rothert z Wydziału Nauk Politycznych UW Ruch może być narażony z jednej strony na hierarchizację i centralizację lub, z drugiej, na hermetyzm wynikający z „tyrani braku struktury”. Innym zagrożeniem dla Ruchu jest problem niezinstytucjonalizowanej odpowiedzialności, co może w efekcie osłabiać jego działania i postulaty. O innym aspekcie aktywności Ruchu mówił Andrzej Celiński, zwracając uwagę na to, że ruch Obywateli pozostaje w pewnej sprzeczności z następującymi współcześnie procesami cywilizacyjnymi. Były minister kultury zwrócił przede wszystkim uwagę na to, że postulaty Ruchu stawiają na kolektywność i opiekę państwa, co nie daje się pogodzić ze współczesną tendencją do indywidualizacji i jednostkowości. Również polityka państwa, znajdująca wyraz w ustawie o dostępie do informacji publicznej, ani nowelizacja ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej nie sprzyja postulowanej przez Pakt współpracy sektora publicznego z ruchem obywatelskim.
Uczestnicy dyskusji uzgodnili, że póki co ruch działa na zasadzie eksplozji, która miała miejsce w centrum i powoli obejmuje coraz szersze połacie kraju. Obraz działań Obywateli, jaki jawił się w seminaryjnej dyskusji pozwala w nich upatrywać przede wszystkim obrońców szerokiego dostępu do kultury, zobowiązań państwa wobec obywateli, ruchu przeciwdziałającego wykluczeniu i marginalizacji kultury w sferze publicznej. Ruch Obywateli Kultury to w takim ujęciu ruch społecznego nacisku, który powinien dążyć do uspołecznienia procesów decyzyjnych w ramach demokratycznego państwa.