Settings and search
Trójmiasto tańczy. Gdańska Korporacja Tańca, 2002-2008 – Julia Hoczyk
„Trójmiejscy artyści tańca – łączcie się i występujcie!” Tak mogłoby brzmieć żartobliwe hasło imprezy, która odbywała się przez kilka lat w gdańskim klubie „Żak” z inicjatywy i pod artystycznym kierownictwem Leszka Bzdyla (ostatnie edycje przygotowała Katarzyna Julia Pastuszak, koordynatorka programu teatralnego w „Żaku”). Unikalność przedsięwzięcia wynikała z jego formuły, która obrała za cel nie prezentację twórców „zewsząd”, lecz przede wszystkim rodzimych artystów działających w Trójmieście oraz wybranych z Polski i „ze świata”. Wyjątkowy charakter miał też cykl prezentacji, najczęściej odbywających się dwa razy w roku, zimną i latem.
„Trójmiejscy artyści tańca – łączcie się i występujcie!” Tak mogłoby brzmieć żartobliwe hasło imprezy, która odbywała się przez kilka lat w gdańskim klubie „Żak” z inicjatywy i pod artystycznym kierownictwem Leszka Bzdyla (ostatnie edycje przygotowała Katarzyna Julia Pastuszak, koordynatorka programu teatralnego w „Żaku”). Unikalność przedsięwzięcia wynikała z jego formuły, która obrała za cel nie prezentację twórców „zewsząd”, lecz przede wszystkim rodzimych artystów działających w Trójmieście oraz wybranych z Polski i „ze świata”. Wyjątkowy charakter miał też cykl prezentacji, najczęściej odbywających się dwa razy w roku, zimną i latem. Korporacja pomogła scalić środowisko, zaktywizowane działalnością swojego poprzednika, Bałtyckiego Teatru Tańca i inicjatyw Gdańskiego Teatru Tańca, u którego twórców zawodowe szlify zdobywali niemal wszyscy późniejsi artyści przebogatej trójmiejskiej sceny tańca. Pomimo trudności finansowych, zyskali oni możliwość regularnej prezentacji spektakli, utrzymywali ciągłość działań, a publiczność była w stanie śledzić rozwój ich twórczej drogi oraz widzieć ją w szerszym kontekście Trójmiasta i pokazów z zagranicy. Inną zaletą Korporacji stało się niewątpliwie zapraszanie tancerzy i choreografów, którzy w Trójmieście rozpoczynali swoją działalność artystyczną, lecz – głównie z powodu impasu ekonomicznego – pogłębiali ją już poza krajem Po latach przyjeżdżali tu z własnymi przedsięwzięciami, nierzadko o charakterze międzynarodowym, a nawet decydowali się na dłuższy lub krótszy powrót do Polski. Można tu wymienić między innymi W&M Physical Theatre, czyli dawny Gdański Teatr Tańca; tworzącą w Słowenii Magdalenę Reiter, absolwentkę gdańskiej szkoły baletowej i belgijskiej P.A.R.T.S; Filipa Szatarskiego, od 2001 działającego w Europie, m.in w Austrii i Niemczech; Radka Hewelta, absolwenta P.A.R.T.S., mieszkającego w Wiedniu; Mariusza Jędrzejowskiego, członka szwajcarskiego Marcel Leeman Physical Dance Theatre (wspólnie z partnerką życiową i artystyczną, Japonką Chikaru Mamiya); Roberta Przybyła (Gdańsk/Wiedeń) i Cie Linga (Katarzyna Gdaniec i Marco Cantalupo; Gdaniec studiowała w Akademii Waganowej w Sankt Petersburgu i w gdańskiej szkole baletowej. W latach 1985-1992 tańczyła w zespole Balet XX wieku Maurice’a Béjarta, a następnie wspólnie z Cantalupo założyła własny zespół działający w szwajcarskiej Lozannie). Niektórzy z nich swoją przygodę artystyczną zaczynali od współpracy z Teatrem Dada von Bzdülöw, jak Hewelt i Szatarski, lub przynajmniej brali udział w przedsięwzięciach grupy Bzdyla i Chmielewskiej (np. Reiter).
Specyfika Korporacji nie tylko pozwalała dostrzec wyjątkowe cechy trójmiejskiego środowiska tanecznego, ale również sama je stymulowała. Mam tu na myśli przede wszystkim swobodną i niezwykle płodną artystycznie wymianę twórców i projektów, fuzję wzajemnych spotkań, pomysłów i inspiracji. Poszczególni artyści działali w obrębie własnych grup, otwierając je na dopływ świeżych koncepcji i innych osób, lecz także rozłączali się ze swoimi zespołami, realizując projekty wespół z artystami z zewnątrz oraz inicjatywy solowe itp. (co zresztą pozostało wyróżnikiem artystycznego Trójmiasta). Dlatego nie sposób wymienić wszystkich działań trójmiejskich twórców i ich efemerycznych przedsięwzięć, dla których Korporacja tańca pełniła rolę czułego obserwatora i rejestratora. Dla przykładu warto jednak podać choćby Platique Dod, który zainspirował powstanie Good Girl Killer (Magdalena Jędra, Zbigniew Zibi Bieńkowski, Anna Steller, Grzegorz Welizarowicz) oraz Teatr Patrz Mi Na Usta, założony przez Krzysztofa „Leona” Dziemaszkiewicza (wieloletniego aktora Teatru Ekspresji; w latach 1997-2002 zespół działał w Berlinie), z którym współpracują niemal wszyscy trójmiejscy tancerze i choreografowie, m.in. Bożena Eltermann (Teatr Cynada), Marek Kakareko, Anna Steller i Bożena Zezula. Skomplikowane koleje artystycznego losu polskich twórców można też zaobserować na przykładzie dwójki artystów, którzy kilka lat temu połączyli swoje siły: Rafała Dziemidoka, współpracującego z Dadą (na Korporacji prezentował również solo) oraz Anki Jankowskiej, która uczyła się u teatralnej grupy Derevo i w Holsterbo u Eugenio Barby, a przez kilka lat współprowadziła w Berlinie zespół taneczny Trava (występował między innymi w Gdańsku). Oboje założyli Koncentrat, którego działalność skupia się w Warszawie, jednak wciąż pozostają otwarci na inne projekty, pod szyldem grupy przygotowali np. solo Nawrotnik dla Magdaleny Jędry.
Co po Korporacji? W roku 2009 została przekształcona w Gdański Festiwal Tańca, nazbyt rozbudowaną machinę prezentacyjną, której brakuje kameralnej, swojsko trójmiejskiej atmosfery, sprzyjającej wymianie myśli i idei oraz refleksji nad sztuką tańca. Niegdyś umożliwiały ją codzienne rozmowy z artystami, ciągnące się niezwykle długo i kontynuowane w trybie kuluarowym. Miałam okazję uczestniczyć w kilku z nich i choć przyznać muszę, że bywały burzliwe, miało się niezachwiane poczucie, że odbywają się po coś, jednocząc wszystkich zainteresowanych i pasjonatów oraz dając szansę na konstruktywne, merytoryczne spory. Czy uda się to GFT? Czas pokaże, niewątpliwie potencjał artystyczny wciąż w Trójmiejście istnieje, warto go jednak dalej stymulować i mądrze wykorzystywać, co niekiedy urzędnikom miejskim trudno jest zrozumieć (w myśl dawnego powiedzenia „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie).
***
Podczas pisania artykułu korzystałam z materiałów klubu „Żak” w Gdańsku, serwisu internetowego dancedesk.pl oraz strony Teatru Dada von Bzdülöw.
Specyfika Korporacji nie tylko pozwalała dostrzec wyjątkowe cechy trójmiejskiego środowiska tanecznego, ale również sama je stymulowała. Mam tu na myśli przede wszystkim swobodną i niezwykle płodną artystycznie wymianę twórców i projektów, fuzję wzajemnych spotkań, pomysłów i inspiracji. Poszczególni artyści działali w obrębie własnych grup, otwierając je na dopływ świeżych koncepcji i innych osób, lecz także rozłączali się ze swoimi zespołami, realizując projekty wespół z artystami z zewnątrz oraz inicjatywy solowe itp. (co zresztą pozostało wyróżnikiem artystycznego Trójmiasta). Dlatego nie sposób wymienić wszystkich działań trójmiejskich twórców i ich efemerycznych przedsięwzięć, dla których Korporacja tańca pełniła rolę czułego obserwatora i rejestratora. Dla przykładu warto jednak podać choćby Platique Dod, który zainspirował powstanie Good Girl Killer (Magdalena Jędra, Zbigniew Zibi Bieńkowski, Anna Steller, Grzegorz Welizarowicz) oraz Teatr Patrz Mi Na Usta, założony przez Krzysztofa „Leona” Dziemaszkiewicza (wieloletniego aktora Teatru Ekspresji; w latach 1997-2002 zespół działał w Berlinie), z którym współpracują niemal wszyscy trójmiejscy tancerze i choreografowie, m.in. Bożena Eltermann (Teatr Cynada), Marek Kakareko, Anna Steller i Bożena Zezula. Skomplikowane koleje artystycznego losu polskich twórców można też zaobserować na przykładzie dwójki artystów, którzy kilka lat temu połączyli swoje siły: Rafała Dziemidoka, współpracującego z Dadą (na Korporacji prezentował również solo) oraz Anki Jankowskiej, która uczyła się u teatralnej grupy Derevo i w Holsterbo u Eugenio Barby, a przez kilka lat współprowadziła w Berlinie zespół taneczny Trava (występował między innymi w Gdańsku). Oboje założyli Koncentrat, którego działalność skupia się w Warszawie, jednak wciąż pozostają otwarci na inne projekty, pod szyldem grupy przygotowali np. solo Nawrotnik dla Magdaleny Jędry.
Co po Korporacji? W roku 2009 została przekształcona w Gdański Festiwal Tańca, nazbyt rozbudowaną machinę prezentacyjną, której brakuje kameralnej, swojsko trójmiejskiej atmosfery, sprzyjającej wymianie myśli i idei oraz refleksji nad sztuką tańca. Niegdyś umożliwiały ją codzienne rozmowy z artystami, ciągnące się niezwykle długo i kontynuowane w trybie kuluarowym. Miałam okazję uczestniczyć w kilku z nich i choć przyznać muszę, że bywały burzliwe, miało się niezachwiane poczucie, że odbywają się po coś, jednocząc wszystkich zainteresowanych i pasjonatów oraz dając szansę na konstruktywne, merytoryczne spory. Czy uda się to GFT? Czas pokaże, niewątpliwie potencjał artystyczny wciąż w Trójmiejście istnieje, warto go jednak dalej stymulować i mądrze wykorzystywać, co niekiedy urzędnikom miejskim trudno jest zrozumieć (w myśl dawnego powiedzenia „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie).
***
Podczas pisania artykułu korzystałam z materiałów klubu „Żak” w Gdańsku, serwisu internetowego dancedesk.pl oraz strony Teatru Dada von Bzdülöw.