Settings and search
Produkt Crew, czyli zmiana warty.
Komiksowe lata 90. w Polsce to czas dominacji TM Semic, wydającego w wielkich nakładach superbohaterów i jednoczesne zejście rodzimych twórców do podziemia, jakim był konwentowy i zinowy obieg ich prac. Zaskoczeniem było więc pod koniec 1999 roku pojawienie się w szerokiej dystrybucji pierwszego numeru magazynu komiksowego „Produkt”, wypełnionego komiksami polskich autorów. Dla wielu mógł to być wręcz szok. Tym większy, że jego zawartości nie stanowiły komiksy dla dzieci.
Komiksowe lata 90. w Polsce to czas dominacji TM Semic, wydającego w wielkich nakładach superbohaterów i jednoczesne zejście rodzimych twórców do podziemia, jakim był konwentowy i zinowy obieg ich prac. Zaskoczeniem było więc pod koniec 1999 roku pojawienie się w szerokiej dystrybucji pierwszego numeru magazynu komiksowego „Produkt”, wypełnionego komiksami polskich autorów. Dla wielu mógł to być wręcz szok. Tym większy, że jego zawartości nie stanowiły komiksy dla dzieci.
Opowieści z „Produktu” nie były jednak szczególnie demoralizujące, czy też pełne seksu i przemocy. Stworzyli je natomiast ludzie, którzy zaliczali się wtedy do „starszej” młodzieży, a historie przez nich wymyślone i narysowane traktowały o sprawach trochę poważniejszych i bardziej skomplikowanych, niż to, co prezentują komiksy disnejowskie. Porzucono infantylizm i czarno-biały podział na bohaterów tylko złych i tylko dobrych. Świat tych opowieści to nie bajecznie kolorowe, bezpieczne i słodkie przedmieścia, ale szare i zwyczajne blokowisko, zabita dechami wiocha albo nieprzyjemne wnętrze lodówki.
Sztandarowym przykładem takiego komiksu był publikowany w „Produkcie” cykl „Osiedle Swoboda” autorstwa redaktora naczelnego magazynu Michała „Śledzia” Śledzińskiego (wtedy 21 letniego). To obyczajowa historia z życia miejskiej młodzieży, która lubi ostrą muzykę, imprezy, alkohol i inne używki, niekoniecznie legalne. Snujący się po osiedlowych uliczkach bohaterowie borykają się z przemocą, tępymi dresiarzami, sąsiadami i kacem, czyli z czymś co autor i jego rówieśnicy doskonale znają. Śledziu w prosty, ale nie prostacki sposób pokazuje, jak wygląda nasza codzienność, wzbogacona oczywiście o niesamowite poczucie humoru i niepohamowaną wyobraźnię.
Wszystko to dotyczy także innych historii publikowanych na łamach „Produktu”, m.in. „Wilq”, „Jeż Jerzy”, „Pokolenia, „Na sygnale”... To one były siłą "Produktu", choć redaktor naczelny nie bał się wprowadzania na łamy magazynu także nowych rysowników, nowych postaci i gatunków, dzięki czemu pismo do samego końca pozostało ekscytujące.
23, ostatni, numer „Produktu” ukazał się w 2004 roku. Pięć lat istnienia magazynu nieodwracalnie zmieniło polski komiks. Pokazało czytelnikom w kraju, że to medium może być rozrywką i opisywać rzeczywistość także dla dorosłego czytelnika. I robi to lepiej niż współczesna literatura i film.
Opowieści z „Produktu” nie były jednak szczególnie demoralizujące, czy też pełne seksu i przemocy. Stworzyli je natomiast ludzie, którzy zaliczali się wtedy do „starszej” młodzieży, a historie przez nich wymyślone i narysowane traktowały o sprawach trochę poważniejszych i bardziej skomplikowanych, niż to, co prezentują komiksy disnejowskie. Porzucono infantylizm i czarno-biały podział na bohaterów tylko złych i tylko dobrych. Świat tych opowieści to nie bajecznie kolorowe, bezpieczne i słodkie przedmieścia, ale szare i zwyczajne blokowisko, zabita dechami wiocha albo nieprzyjemne wnętrze lodówki.
Sztandarowym przykładem takiego komiksu był publikowany w „Produkcie” cykl „Osiedle Swoboda” autorstwa redaktora naczelnego magazynu Michała „Śledzia” Śledzińskiego (wtedy 21 letniego). To obyczajowa historia z życia miejskiej młodzieży, która lubi ostrą muzykę, imprezy, alkohol i inne używki, niekoniecznie legalne. Snujący się po osiedlowych uliczkach bohaterowie borykają się z przemocą, tępymi dresiarzami, sąsiadami i kacem, czyli z czymś co autor i jego rówieśnicy doskonale znają. Śledziu w prosty, ale nie prostacki sposób pokazuje, jak wygląda nasza codzienność, wzbogacona oczywiście o niesamowite poczucie humoru i niepohamowaną wyobraźnię.
Wszystko to dotyczy także innych historii publikowanych na łamach „Produktu”, m.in. „Wilq”, „Jeż Jerzy”, „Pokolenia, „Na sygnale”... To one były siłą "Produktu", choć redaktor naczelny nie bał się wprowadzania na łamy magazynu także nowych rysowników, nowych postaci i gatunków, dzięki czemu pismo do samego końca pozostało ekscytujące.
23, ostatni, numer „Produktu” ukazał się w 2004 roku. Pięć lat istnienia magazynu nieodwracalnie zmieniło polski komiks. Pokazało czytelnikom w kraju, że to medium może być rozrywką i opisywać rzeczywistość także dla dorosłego czytelnika. I robi to lepiej niż współczesna literatura i film.