Settings and search
Netlabele w Polsce - Bartek Chaciński
W latach 80. pojawiła się na całym świecie – także w Polsce – tak zwana demoscena, względnie „scena komputerowa”: grono domorosłych artystów-amatorów i programistów-amatorów wyposażonych w pierwsze domowe komputery prezentowało światu grafikę, muzykę czy dema (najczęściej krótkie animacje tworzone w formie prezentacji gier czy programów) własnego autorstwa. Z czasem muzyczny odłam tego środowiska zaczął rozpowszechniać swoją muzykę elektroniczną za pośrednictwem netlabeli, czyli sieciowych wytwórni muzycznych, które wykształciły się właśnie z demosceny.
W latach 80. pojawiła się na całym świecie – także w Polsce – tak zwana demoscena, względnie „scena komputerowa”: grono domorosłych artystów-amatorów i programistów-amatorów wyposażonych w pierwsze domowe komputery prezentowało światu grafikę, muzykę czy dema (najczęściej krótkie animacje tworzone w formie prezentacji gier czy programów) własnego autorstwa. Z czasem muzyczny odłam tego środowiska zaczął rozpowszechniać swoją muzykę elektroniczną za pośrednictwem netlabeli, czyli sieciowych wytwórni muzycznych, które wykształciły się właśnie z demosceny.
Netlabele hołdują punkowej zasadzie „Do-It-Yourself” - tworzą odrębny, niedostrzegalny z zewnątrz obieg. Jednak wraz z rozwojem technologii zapisu dźwięku w plikach formatu mp3 czy Ogg Vorbis i rozrastaniem się samego Internetu, który stał się także ważnym miejscem sprzedaży nagrań dla dużych firm, ten oddzielny obieg staje się coraz bardziej znaczący
Koszty takiej dystrybucji są znikome, stąd większość netlabeli rozpowszechnia muzykę za darmo. Tak robi choćby krakowski AudioTong (audiotong.net, w katalogu m.in. Tomasz Bednarczyk, Emiter.Arszyn, Zbigniew Karkowski), jedna z największych w Polsce i najlepiej znanych poza jej granicami tego typu wytwórni. Publikuje nagrania wielu zagranicznych twórców i kierowany jest przez Fundację AudioTong, której działania wykorzystano na płycie „Exploratory Music From Poland vol. 1”, promującej – w ramach Polska Year! – lokalną twórczość awangardową za granicą. Ciekawa firma Iskry.net wydaje nagrania artystów związanych z nową scena jazzową (Galimadjaz Trio, Polish Improvisers Orchestra). Z kolei Kicksomatic (kicksomatic.pl) proponuje szeroką ofertę nagrań tanecznych. Bardzo ciekawy model prezentuje nowa polska wytwórnia Few Quiet People (fewquietpeople.com) skoncentrowana na prezentacji awangardy muzyki elektronicznej, która działa w Internecie metodami netlabela, ale zamierza publikować także zwykłe, fizyczne wydawnictwa. Zresztą bardzo wielu twórców, tak w kraju, jak i za granicą, przyjmuje podobny model „biznesowy” – nagrania w werji elektronicznej są, zgodnie ze strategią darmowych wersji demo zaczerpniętą od małych producentów oprogramowania komputerowego, rozdawane. Płacimy za fizyczną wersję na płycie. Dodatkowo nagrania najczęściej są udostępniane w ramach licencji creative commons, co umożliwia ich dalsze rozpowszechnianie w komputerowych sieciach peer-to-peer (co jest nielegalne w wypadku wydawnictw chronionych zwykłymi zapisami prawa autorskiego), a często także tworzenie własnych przeróbek, remiksów, samplowanie fragmentów nagrań.
Także warszawska Monotype Records (Mirt, Sing Sing Penelope, Dawid Szczęsny, Patryk Zakrocki) jest ciekawym zjawiskiem na styku obu formuł: znaczną część nagrań udostępnia za darmo do przesłuchania, ale zarabia ze sprzedaży fizycznych albumów. Płyty kompaktowe zaczął zresztą publikować sam AudioTong, który wydał na CD koncert grupy Faust. Być może netlabele ciągle stanowią mało znane środowisko okupujące różne muzyczne nisze, ale model działań, który przyjmują, jest z cała pewnością czymś znacznie potężniejszym – analogicznie do street artu na polu sztuk wizualnych.
Netlabele hołdują punkowej zasadzie „Do-It-Yourself” - tworzą odrębny, niedostrzegalny z zewnątrz obieg. Jednak wraz z rozwojem technologii zapisu dźwięku w plikach formatu mp3 czy Ogg Vorbis i rozrastaniem się samego Internetu, który stał się także ważnym miejscem sprzedaży nagrań dla dużych firm, ten oddzielny obieg staje się coraz bardziej znaczący
Koszty takiej dystrybucji są znikome, stąd większość netlabeli rozpowszechnia muzykę za darmo. Tak robi choćby krakowski AudioTong (audiotong.net, w katalogu m.in. Tomasz Bednarczyk, Emiter.Arszyn, Zbigniew Karkowski), jedna z największych w Polsce i najlepiej znanych poza jej granicami tego typu wytwórni. Publikuje nagrania wielu zagranicznych twórców i kierowany jest przez Fundację AudioTong, której działania wykorzystano na płycie „Exploratory Music From Poland vol. 1”, promującej – w ramach Polska Year! – lokalną twórczość awangardową za granicą. Ciekawa firma Iskry.net wydaje nagrania artystów związanych z nową scena jazzową (Galimadjaz Trio, Polish Improvisers Orchestra). Z kolei Kicksomatic (kicksomatic.pl) proponuje szeroką ofertę nagrań tanecznych. Bardzo ciekawy model prezentuje nowa polska wytwórnia Few Quiet People (fewquietpeople.com) skoncentrowana na prezentacji awangardy muzyki elektronicznej, która działa w Internecie metodami netlabela, ale zamierza publikować także zwykłe, fizyczne wydawnictwa. Zresztą bardzo wielu twórców, tak w kraju, jak i za granicą, przyjmuje podobny model „biznesowy” – nagrania w werji elektronicznej są, zgodnie ze strategią darmowych wersji demo zaczerpniętą od małych producentów oprogramowania komputerowego, rozdawane. Płacimy za fizyczną wersję na płycie. Dodatkowo nagrania najczęściej są udostępniane w ramach licencji creative commons, co umożliwia ich dalsze rozpowszechnianie w komputerowych sieciach peer-to-peer (co jest nielegalne w wypadku wydawnictw chronionych zwykłymi zapisami prawa autorskiego), a często także tworzenie własnych przeróbek, remiksów, samplowanie fragmentów nagrań.
Także warszawska Monotype Records (Mirt, Sing Sing Penelope, Dawid Szczęsny, Patryk Zakrocki) jest ciekawym zjawiskiem na styku obu formuł: znaczną część nagrań udostępnia za darmo do przesłuchania, ale zarabia ze sprzedaży fizycznych albumów. Płyty kompaktowe zaczął zresztą publikować sam AudioTong, który wydał na CD koncert grupy Faust. Być może netlabele ciągle stanowią mało znane środowisko okupujące różne muzyczne nisze, ale model działań, który przyjmują, jest z cała pewnością czymś znacznie potężniejszym – analogicznie do street artu na polu sztuk wizualnych.