Settings and search
Film i historia najnowsza
Spór o obraz historii najnowszej w rodzimym filmie jest naznaczony politycznie. Bitwa o pamięć, o odnowę edukacji historycznej ( przez całe dziesięciolecia straszliwie zapuszczonej ), o nowy kształt przestrzeni symbolicznej - wydawałaby się naturalnym i powszechnym zobowiązaniem. Rzecz w tym ,że podobne działania podejmowane są przede wszystkim przez środowisko konserwatywne ,pod dyskusyjną egidą polityki historycznej. To powoduje ,że odnowa tradycji narodowej od razu znajduje wielu , przy tym wpływowych, antagonistów. Głoszą oni, że podobna strategia ma nalot propagandowy, a realizacja filmów „państwowotwórczych” stanowi nadużycie.
Spór o obraz historii najnowszej w rodzimym filmie jest naznaczony politycznie. Bitwa o pamięć, o odnowę edukacji historycznej ( przez całe dziesięciolecia straszliwie zapuszczonej ), o nowy kształt przestrzeni symbolicznej - wydawałaby się naturalnym i powszechnym zobowiązaniem. Rzecz w tym ,że podobne działania podejmowane są przede wszystkim przez środowisko konserwatywne ,pod dyskusyjną egidą polityki historycznej. To powoduje ,że odnowa tradycji narodowej od razu znajduje wielu , przy tym wpływowych, antagonistów. Głoszą oni, że podobna strategia ma nalot propagandowy, a realizacja filmów „państwowotwórczych” stanowi nadużycie.
Mimo ,że po roku 1990 niepodległościowa tonacja polskiego filmu symbolicznie wygasała wraz ze słynną sceną z Psów Pasikowskiego ( ową solidarnościową piosenką w wykonaniu pijanych ubeków), to filmowe próby odnowienia historii przedstawiane są jako anachroniczny nawrót do martyrologii. Wobec ostatniej fali filmów o ofiarach Katynia, Fieldorfie - Nilu , Wyszyńskim, Kuklińskim, Popiełuszce ; w oczekiwaniu ,że powstaną – wreszcie ! – filmowe fabuły o Janie Karskim i Witoldzie Pileckim ,ów zarzut wybrzmiewa jak samospełniająca się przepowiednia. Rzeczywiście : mimo że obrazy te stronią od patosu są pejzażami depresyjnymi. Jednak dzisiejsze „zmartwienie” nierówne wczorajszemu zgorszeniu. Zbyt długo musieliśmy obcować z ekranowymi konterfektami Dzierżyńskiego, Marchlewskiego, Świerczewskiego . Nawet w okresie Sierpnia 1980 roku międzywojenne dwudziestolecie „przybliżano” w filmach typu Zamach stanu czy Polonia Restituta, stanowiących osobliwy mariaż neoendeckiej ideologii z pezetpeerowską propagandą. Minęła cała epoka. Piłsudskiego, Dmowskiego, Witosa do tej pory w polskim filmie nie ma.
To jednak tylko część problemu . Tematyczne vacuum nie sprowadza się do zaniedbań dotyczących sławnych postaci historycznych. Wiadomo skądinąd ,że biografistyka ekranowa ma swoje ograniczenia. Obrazu epoki częściej poszukujemy poza filmową konwencją gatunkową. Rekonstrukcja zachowań i postaw ludzkich, odnalezienie wyglądów dnia codziennego, wydobycie aury charakterystycznej dla danego miejsca i czasu – wszystko to są kuszące wyzwania filmowe. Umiał im kiedyś sprostać Has , gdy w ekranizacji Lalki Prusa pokazywał reguły gry społecznej i stylu życia. Udało się to Wajdzie, gdy Ziemię obiecaną Reymonta odczytał jako pasjonującą opowieść o mechanizmie robienia pieniędzy. Dlaczego miałoby być inaczej z historią najnowszą ?
Tropów jest wiele. Okres międzywojenny zasługuje na dramatyczny opis w duchu Pamiętników bezrobotnych , mógłby też – przez analogię z serialową Najdłuższą wojną nowoczesnej Europy stać się tłem filmowej odysei o dokonaniach Eugeniusza Kwiatkowskiego i generacji budowniczych II RP. Klimat niemieckiej okupacji można byłoby zobaczyć przez pryzmat Okupowanej Warszawy dnia powszedniego Tomasza Szaroty czy Pamiętnika z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Wczesny okres powojenny mógłby znaleźć swój malownicze odwzorowanie nie tylko w takich narracjach jak Zły Tyrmanda, ale przez odniesienie do świata sportu- zgrzebnego, a nasyconego niewygasłymi ambicjami .Warto tego szukać , zwłaszcza że niektóre znaleziska są na wierzchu.
Mimo ,że po roku 1990 niepodległościowa tonacja polskiego filmu symbolicznie wygasała wraz ze słynną sceną z Psów Pasikowskiego ( ową solidarnościową piosenką w wykonaniu pijanych ubeków), to filmowe próby odnowienia historii przedstawiane są jako anachroniczny nawrót do martyrologii. Wobec ostatniej fali filmów o ofiarach Katynia, Fieldorfie - Nilu , Wyszyńskim, Kuklińskim, Popiełuszce ; w oczekiwaniu ,że powstaną – wreszcie ! – filmowe fabuły o Janie Karskim i Witoldzie Pileckim ,ów zarzut wybrzmiewa jak samospełniająca się przepowiednia. Rzeczywiście : mimo że obrazy te stronią od patosu są pejzażami depresyjnymi. Jednak dzisiejsze „zmartwienie” nierówne wczorajszemu zgorszeniu. Zbyt długo musieliśmy obcować z ekranowymi konterfektami Dzierżyńskiego, Marchlewskiego, Świerczewskiego . Nawet w okresie Sierpnia 1980 roku międzywojenne dwudziestolecie „przybliżano” w filmach typu Zamach stanu czy Polonia Restituta, stanowiących osobliwy mariaż neoendeckiej ideologii z pezetpeerowską propagandą. Minęła cała epoka. Piłsudskiego, Dmowskiego, Witosa do tej pory w polskim filmie nie ma.
To jednak tylko część problemu . Tematyczne vacuum nie sprowadza się do zaniedbań dotyczących sławnych postaci historycznych. Wiadomo skądinąd ,że biografistyka ekranowa ma swoje ograniczenia. Obrazu epoki częściej poszukujemy poza filmową konwencją gatunkową. Rekonstrukcja zachowań i postaw ludzkich, odnalezienie wyglądów dnia codziennego, wydobycie aury charakterystycznej dla danego miejsca i czasu – wszystko to są kuszące wyzwania filmowe. Umiał im kiedyś sprostać Has , gdy w ekranizacji Lalki Prusa pokazywał reguły gry społecznej i stylu życia. Udało się to Wajdzie, gdy Ziemię obiecaną Reymonta odczytał jako pasjonującą opowieść o mechanizmie robienia pieniędzy. Dlaczego miałoby być inaczej z historią najnowszą ?
Tropów jest wiele. Okres międzywojenny zasługuje na dramatyczny opis w duchu Pamiętników bezrobotnych , mógłby też – przez analogię z serialową Najdłuższą wojną nowoczesnej Europy stać się tłem filmowej odysei o dokonaniach Eugeniusza Kwiatkowskiego i generacji budowniczych II RP. Klimat niemieckiej okupacji można byłoby zobaczyć przez pryzmat Okupowanej Warszawy dnia powszedniego Tomasza Szaroty czy Pamiętnika z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Wczesny okres powojenny mógłby znaleźć swój malownicze odwzorowanie nie tylko w takich narracjach jak Zły Tyrmanda, ale przez odniesienie do świata sportu- zgrzebnego, a nasyconego niewygasłymi ambicjami .Warto tego szukać , zwłaszcza że niektóre znaleziska są na wierzchu.