Skąd taka wymyślna nazwa dla niepozornej, choć urokliwej roślinki? No, cóż, było to tak… Dawno, dawno temu najzdolniejsi rzemieślnicy – złotnicy i garbarze – wyrabiali KURDYBANY, czyli pięknie wyprawione, wytłaczane, malowane i złocone skóry koźle (rzadziej cielęce lub jagnięce), używane do obijania drogich mebli, wykładania ścian w pałacach, a nawet do oprawiania ksiąg. Najwspanialsze KURDYBANY pochodziły z hiszpańskiej Kordoby, dlatego też ich miano wywodzi się od nazwy tego miasta. KURDYBANY były bogato zdobione, wśród różnorakich ornamentów częste były motywy roślinne: liście akantu, winorośli, bluszczu i bluszczyku. I to właśnie bluszczyk Glechoma hederacea, mający długie pędy z okrągłymi, błyszczącymi, jakby wytłaczanymi listkami, przejął w języku ludowym nazwę od KURDYBANÓW. A że bluszczyk ów jest raczej roślinką niż rośliną, przejął ją od razu w postaci zdrobniałej – KURDYBANEK. Botanicy, jak to często bywa, zapożyczyli nazwę właśnie z języka ludowego i umieścili ją w swoim leksykonie. Sam KURDYBANEK natomiast – jakby wzorował się na swym niezdrobniałym imienniku – wkracza na salony i z przydrożnego chwastu staje się rośliną ozdobną.
Źródło: [SGP, II, 530; SJP Dor; USJP; W. Matuszkiewicz, Przewodnik do oznaczania zbiorowisk roślinnych Polski]