Wiatr ze wschodu

Date of publication: 15.09.2015
Średni czas czytania 8 minutes
print

autor fragmentu: Robert Dudziński

"A jeżeli to sowieci?" podjął temat Mościcki, "Czytałeś przecież raporty z przesłuchań niemieckich oficerów, Rosjanie mieli wkroczyć parę dni po Niemcach i pewnie nadal mają ochotę na Kresy". - "Myślałem nad tym, ale kontrwywiad twierdzi, że Rosjanie jeszcze nie zdołali zorganizować u nas siatki na dużą skalę. Nie mieliby jak porwać Ossowieckiego" odpowiedział Marszałek, bezwiednie wpatrując się w burzę za oknem. "Stalin na pewno nie odpuści Kresów, ale nasze zwycięstwo to był dla niego szok, więc mamy czas rok może półtora, zanim zdecyduje się na jakiś pewniejszy krok. To chyba aż nadto." Prezydent uśmiechnął się nieznacznie i podszedł do biurka. "Tak, obyś miał rację, obyśmy byli gotowi, zwłaszcza wewnętrznie" mówiąc to poklepał znacząco swoją aktówkę. Rydz Śmigły wiedział, że w środku znajdowały się świeże raporty z MSW, dotyczące, między innymi, rozbudowy obozu w Berezie Kartuskiej i twierdzy w Brześciu oraz toczących się śledztw w sprawach wagi państwowej. "Gdyby gazety to zobaczyły" pomyślał marszałek "chyba dostałyby szału." "Muszę już iść." podjął Mościcki "Za godzinę mam spotkanie z ambasadorem Litwy, dopraszał się o to spotkanie od paru miesięcy". - "Chcą wybadać nasz kolejny ruch?" - "Pewnie boją się, wodzu, że poprowadzisz nas na Kowno". Obaj się roześmiali, bo wiedzieli, jak wygląda sytuacja. Rząd zaczął ostatnio rozważać możliwość wymuszenia na Litwinach kolejnych ustępstw terytorialnych, a przede wszystkim zrzeczenia się pretensji do Litwy Środkowej, zaś sztab generalny przygotowywał plany ewentualnej interwencji zbrojnej. *** W tym samym czasie samochód z Ossowieckim i Jasieńskim jechał pustymi ulicami stolicy w kierunku ulicy Polnej. Gwałtowna burza skutecznie przegnała wszystkich przechodniów do domów. "Odwieziemy teraz pana do domu" przerwał ciszę poeta. "Nie chcieliśmy pana porywać, a już na pewno nie będziemy przetrzymywać. To było konieczne, żeby spokojnie porozmawiać". - "Wy, czyli kto? Komuniści? Bo przecież pan członkiem partii bolszewickiej w ZSRR". - "My, którzy nade wszystko umiłowaliśmy wolność. Prawdziwą wolność, nie marny substytut, który podaje się niewolniczej masie, zbyt głupiej, by zobaczyć swój kierat. Komunizm miał nieść wolność absolutną, coś czego nie udało się osiągnąć Rewolucji Francuskiej. Sądziłem, wielu sądziło, że to właśnie realizuje się w Rosji, dlatego tam pojechałem i wstąpiłem do partii. Ale tam wszystko uległo wypaczeniu, okropnemu wypaczeniu. Był ruch wewnątrz partii, który chciał to zmienić, ale Stalin na nic takiego nie pozwoli, bo to zagrażałoby jego pozycji władcy absolutnego. Właśnie za zaangażowanie w tamtą organizację zostałem skazany i zesłany, udało mi się zniknąć, i sądzą, że nie żyję. Kiedy wyjeżdżałem z Polski skutecznie ograniczano wolność, teraz widzę, że w tutaj może stać się to samo co w ZSRR czy Niemczech". Ossowiecki przez chwilę myślał, nad tym co usłyszał, obserwując, jak ogromne krople deszczu rozbijają się samochodowe szyby. Wreszcie odpowiedział: "Chyba pan żartuje, nie myśli pan przecież, że Mościcki albo Rydz Śmigły zaczną forsować system wodzowski? Może za życia Piłsudskiego by to się udało, ale teraz? Zupełnie brak im charyzmy". - "Przecież od przewrotu majowego trudno tu mówić w ogóle o demokracji, pamięta pan wybory brzeskie? Co dopiero będzie się działo teraz? Po zwycięstwie nad Niemcami rząd ma poparcie społeczne, jakiego nie miał nigdy, bo nic tak nie cieszy zniewolonej masy, jak wygrana wojenka. W dodatku ani Francja, ani Anglia nie będzie się mogła słowem odezwać nie po tym, jak de facto złamała sojusznicze postanowienia. Może nikt z sanacyjnego obozu nie ma wielkiej charyzmy, ale co jednego mają wielkie ambicje. Ambicje bycia drugim Piłsudskim". - "Pan sądzi, że o tym mówiła moja wizja w Pałacu Namiestnikowskim? Że to miasto płakało po wolności, którą ma utracić? Że cudem wybawieni od niewoli niemieckiej, wpadniemy teraz w niewolę własnych rodaków?" Jasieński pokiwał twierdząco głową. Jasnowidz pochylił się i potarł intensywnie czoło, sam już nie miał pojęcia co o tym sądzić, ale wszystko to wydawało mu się niepokojąco prawdopodobne. Nagle poczuł się potwornie zmęczony i bezsilny co on miał z tym wszystkim wspólnego? Zapytał o to Jasieńskiego. "Widzi pan" odparł mu poeta, "Pańska sława jest nadal duża. Wciąż ma pan autorytet doradcy Piłsudskiego. Dostał pan zaproszenie do radia, prawda? To moi przyjaciele je załatwili, chcemy, aby w trakcie tego wywiadu ogłosił pan, że wizje powróciły, że widział pan kraj zniewolony, ale nie przez najeźdźców. Powie pan o zagrożeniu, jakie płynie z zbyt wielkiej władzy i ambicji sanacji. Oczywiście trzeba będzie się posługiwać eufemizmami, ale wszystko i tak będzie nad wyraz czytelne. I to będzie początek drogi, drogi do ograniczenia sanacyjnych rządów, drogi do wolności absolutnej". Samochód zatrzymał się przed willą Ossowieckiego. Deszcz ostro zacinał, gwałtowny wiatr targał koronami drzew, pioruny uderzały raz za razem. Burza przybierała na sile.

 

Wybierz ciąg dalszy:

Aktywny wątek: Operacja "Batory" - autor fragmentu: Robert Dudziński