Ustawienia i wyszukiwarka
"Śubuk" - recenzja Łukasza Maciejewskiego
Śubuk, Śubuk, Śubuk – słowo, którego nie ma. Nie znajdziemy tego wyrazu w słowniku. Mnie kojarzy się z japońską łamigłówką, z sudoku, ale dla każdego skojarzenia będą odmienne. Śubuk to wyraz nadużywany przez syna Maryśki (Małgorzata Gorol), oznacza formę jego komunikacji z rzeczywistością.
Chłopiec mówi w zasadzie tylko to: Śubuk, Śubuk, Śubuk. Nie mówi: Kubuś, Kubuś, Kubuś. W końcu sam zostaje Śubukiem. Jest inny, ale matka nie wie, na czym ta inność miałaby polegać. Początek lat dziewięćdziesiątych to nie był dobry czas dla psychologicznej i medycznej opieki nad osobami ze spektrum autyzmu. Ówczesna walka rodziców, matek przede wszystkim, o prawo do właściwego zdiagnozowania ich dzieci, była pionierska. „Śubuk”, film Jacka Lusińskiego nagrodzony ze scenariusz na festiwalu w Gdyni, opowiada o batalii bohaterki o dziecko, prawo do funkcjonowania Śubuka w społeczeństwie i niezgodę na to, że to prawo się mu odbiera.
Filmowa Maryśka jest matką zbiorową, zbiorowym rodzicem. Zapytany przeze mnie o bezpośredni pretekst powstania scenariusza i filmu, reżyser – autor między innymi filmu „Carte Blanche” i serialu „Minuta ciszy” - mówił, że będąc kiedyś w klinice neurologicznej, w której pracowała jego żona, zwrócił uwagę, że w poczekalni, razem z dziećmi, były wyłącznie matki. Ojcowie w większości odeszli, nie wytrzymali ciśnienia, nie sprostali zadaniu. Wtedy postanowił nakręcić film będący głosem matek zaangażowanych w opiekę nad dziećmi, matek zmagających się z niesprzyjającym systemem, minimalizujących własne życie dla dobra synów lub córek. „Śubuk” to swego rodzaju hołd złożony rodzicom oddanym opiece nad dziećmi, często rezygnującym z siebie dla ich dobra.
Jacek Lusiński, który w poprzedniej fabule, „Carte Blanche”, czule i wnikliwie pokazywał problem ludzi niewidomych i niedowidzących (bohaterem jego pierwszego filmu był grany przez Andrzeja Chyrę nauczyciel historii, który żeby zachować ukochaną pracę i przygotować uczniów do matury, ukrywał przed światem, że traci wzrok), ponownie stawia na kino społeczne, problem do rozwiązania, sprawę do załatwienia.
Nie byłoby sukcesu tego filmu bez Małgorzaty Gorol w roli Maryśki. Wybitna aktorka teatralna młodego pokolenia (pamiętne role w Teatrze Polskim we Wrocławiu), dostała pierwszą tak ważną szansę filmową i skorzystała z niej w stu procentach. Jej Maryśka jest zarazem indywidualna i zbiorowa, w jej historii odnajdzie się wielu rodziców postawionych w podobnej sytuacji. Oni również szukali rozwiązania, kiedy cały świat wydawał się te rozwiązania blokować, ale podobnie jak Maryśka uwierzyli w to, że poświęcenie części z własnego życia ma sens. Że, co tu kryć, miłość ma sens. O tym opowiada „Śubuk”. Miłość ma sens.
Łukasz Maciejewski