"Masz ci los!" - recenzja Łukasza Maciejewskiego

Mateusza Głowackiego, reżysera filmu „Masz ci los!”, zapamiętałem z jego znakomitych, wielokrotnie nagradzanych krótkich metraży, studenckich etiud. To było coś. Głowacki pokazywał rzeczywistość rozdokazywaną, surrealistyczną i ironiczną. Późny uczeń Piwowskiego, Kondratiuka i Munka.

Coś z tych elementów udało się przemycić do fabularnego debiutu reżysera. Nie oszukujmy się, „Masz ci los!” to typowe kino producenckie. Komedia, której celem jest dotarcie do jak największej liczny odbiorców, stąd zapewne skróty scenariuszowe i myślowe, jednak mam wrażenie, że obecność na planie tego, a nie innego reżysera, sprawiła, że film ogląda się z autentycznym uśmiechem, bez zażenowania.

Konwencja jest zbliżona do wielu innych filmów, w tym zwłaszcza do kina Wojciecha Smarzowskiego. Można by powiedzieć, że „Masz ci los!” to taki Smarzowski w wersji super light. Akcja: dwadzieścia cztery godziny, miejsce: dom głowy rodu, cel: pogrzeb i stypa. Gospodarz – w tej aberracyjnej roli Mikołaj Grabowski – właśnie umarł. Zjeżdża się rodzina, pokłócona, zwaśniona, dosyć prymitywna, dosyć żałosna. I pazerna nie tyle na spadek, co na los. Los szczęścia. Bowiem „tatuś” w dniu śmierci skreślił szóstkę w totka, ale kupon zabrał – najdosłowniej – do grobu. Liczba chętnych na wzbogacenie się, stale wzrasta. Dołączają pazerny księżulo i afektowana kochanka.

To wszystko byłoby zapewne zbyt grubymi nićmi szyte, gdyby nie świetna obsada. Iwona Bielska, Iza Kuna, Sonia Bohosiewicz, Rafał Rutkowski, Robert Wabich, Michał Sikorski, Weronika Kruszczyńska, czy cudowny jako staropolski prałat, Marian Dziędziel. Z taką obsadą można zawalczyć o niejeden filmowy los. Można ten los wygrać.

Od skeczu do kalamburu, od złości do radości. Film pokazuje polskie małości, lęki, przywary lokalne i uniwersalne, wszystko to jednak w konwencji bardziej wyrozumiałej niż jadowitej. Taki jest już świat, tacy jesteśmy. Innych pogrzebów nie będzie. I innych rodzin.

Łukasz Maciejewski

Używamy plików cookies (szczegóły znajdują się w zakładce „Polityka prywatności”). Jeśli nie chcesz, by „ciasteczka” były zapisywane na Twoim urządzeniu, zmień ustawienia przeglądarki. Jeśli jednak się na to zgadzasz, wciśnij