„Film balkonowy” - Kultura Dostępna w Kinach

sieć kin Helios
Czw. 18 sierpnia 2022 r.
Cena biletu: 10.00 PLN

W czasach kiedy stale słyszymy, że obowiązującą reakcją jest społeczna znieczulica, Paweł Łoziński w „Filmie balkonowym”, pokazuje, że może być inaczej. Że wciąż potrafimy jeszcze siebie lubić. Potrzeba tylko uwagi, potrzeba skupienia.

 

 

Pomysł był jednocześnie prosty i trudny. Łoziński, wybitny twórca z gigantycznym dorobkiem, postanowił tym razem zrobić coś innego. Film formalnie prosty, skupiony na jednym tylko, fundamentalnym pomyśle. Autor, reżyser, ale tym razem także bohater filmu,  siedzi na balkonie. Siedzi, stoi, czuwa. Czeka na przechodniów: sąsiadów, ludzi spieszących się do pracy, albo wracających z nocnej balangi. Zaczepia ich niegroźnie, podpytuje, czy nie chcieliby wziąć udziału w tajemniczym projekcie filmowym, czy mieliby ochotę powiedzieć coś o sobie, opowiedzieć o  swoim życiu. Były już takie pomysły, były takie filmy – z „Gadającymi głowami” Kieślowskiego na czele, ale film Pawła Łozińskiego wygrywa na tym tle, absolutną szczerością zwierzenia bohaterów, wygrywa prawdą.

Korowód ludzi przechadzający się w okolicach balkonu Łozińskiego jest barwny i wewnętrznie skomplikowany. Oto dziewczyna zmagająca się z chorobliwą nieśmiałością; zdroworozsądkowa, serdeczna dozorczyni; emerytowana dziennikarka radiowa na wózku inwalidzkim; bezdomny; były więzień; starszy pan wyjawiający reżyserowi tajemnicę o swoim homoseksualizmie; albo wesoła, rezolutna sąsiadka, najpierw maszerująca w ciąży, potem z dzieciątkiem na ręku. Reżyser, zarazem bohater filmu, ma dla każdego ze swoich rozmówców czas, potrafi też słuchać. I to jest chyba główne odkrycie tego filmu. Nauka słuchania. Usłyszenia tego, co w pierwszej chwili wydaje się błahe, a ma w efekcie pierwszorzędne wrażenie. Nauka życia.

Nie dowiemy się z „Filmu balkonowego” jaki jest sens życia i czy warto żyć. Takie pytania można zadawać do woli, ale odpowiedź będzie wciąż abstrakcją, dokument Łozińskiego ma natomiast inne znaczenie. Jego siła to próba obrony człowieka przez człowieka. W świecie wewnętrznie skomplikowanym, podzielonym, skłóconym, Łoziński pokazuje, że wewnętrzne konflikty, nawet te najdramatyczniejsze, są do pokonania, wystarczy dobra wola. Nie ocenianie, nie wskazywanie, która postawa jest lepsza, ale umiejętność zrozumienia drugiej strony, drugiego człowieka. Rozmówcy Pawła Łozińskiego, bohaterowie „Filmu balkonowego”, dzielą się z autorem i z nami często bardzo intymnymi zwierzeniami, szukają sensu w codzienności, nie wybiegając zanadto w przyszłość. „Dzień dobry” – mówią do pana „Pawełka”, a czasami „dobry wieczór”, a widz, uczestniczący w tym seansie, ma poczucie dobrego wieczoru i poranka. Naprawdę dobrego. Czujemy, że świat jest jednak trochę lepszy niż  się zdawało. Uzdrawiająca siła kina.