Data publikacji: 15.09.2015
Średni czas czytania 7 minut
drukuj

autor fragmentu: Robert Dudziński

W dwa dni po ostatniej rozmowie z prezydentem, Rydz Śmigły szybkim krokiem przemierzał długie korytarze Sztabu Głównego Wojska Polskiego, spiesząc na kolejną naradę. Marszałkowi z trudem dotrzymywał kroku adiutant, pułkownik MŠ«nnich, w biegu referując mu ostatnie meldunki z wileńszczyzny, gdzie, pod pozorem manewrów, Wołyńska Brygada Kawalerii, 10 Batalion Pancerny i dwie dywizje piechoty dokonywały demonstracji siły. Cała akcja miała ułatwić negocjacje z Litwinami i skłonić ich do przyjęcia ultimatum. "To tutaj" powiedział adiutant wskazując kolejne drzwi. Marszałek podziękował skinieniem głowy i wszedł do pokoju w którym większość miejsca zajmował masywny dębowy stół i stojące wokół niego krzesła. Na widok Rydz Śmigłego oficerowie sztabowi poderwali się i stanęli na baczność. Naczelny Wódz gestem kazał im usiąść i sam zajął miejsce u szczytu stołu. "Panowie, zebrałem was tutaj, aby omówić sprawę wdrażania pozyskanych w trakcie ostatniej wojny sprzętu i technologii. Zacznijmy może od sprawy zdobycznego sprzętu". - "Wobec tego ja mógłbym zacząć, panie marszałku, zgłosił się pułkownik Kapciuch, nasze analizy na temat zdobytej broni pancernej, wskazują na dwa możliwe rozwiązania. Moglibyśmy sformować na tej bazie nową dywizję pancerną, jednak zajęłoby to wiele czasu, związanego głównie ze przeszkoleniem niezbędnej liczby żołnierzy. Dodatkową przeszkodą byłby koszty takiego przedsięwzięcia. Osobiście sugerowałbym wykorzystanie tego sprzętu do modernizacji dywizjonów pancernych przy brygadach kawalerii oraz batalionów pancernych. Czołgi TK-3 i TKS poniosły w starciach znaczne straty, zresztą to konstrukcje mocno przestarzałe. Sprzęt niemiecki pozwoli nam więc zmodernizować i uzupełnić oddziały. Z kolei ciężarówki, samochody pancerne, ciągniki i tym podobny sprzęt motorowy zdobyliśmy w znacznej liczbie, już teraz trwa wdrażanie ich w dwóch dywizjach piechoty, które za miesiąc powinny być w pełni zmotoryzowane". - "A co z częściami zamiennymi i uzupełnieniami?" - "Przedstawiciele Centralnego Okręgu Przemysłowego zapewniają nas, że niebawem będą mogli rozpocząć produkcję nowych modeli czołgów, opartych na maszynach niemieckich, skonfiskowany park maszynowy został już zainstalowany". Marszałek powoli pokiwał głową, wiedział, że wdrażanie nowego sprzętu było sprawą kluczową, jeżeli chcieli się skutecznie oprzeć przewidywanej agresji ZSRR. Analizy doktryny sowieckiej wyraźnie mówiła, że w tym przypadku panowanie nad pogodą może nie dać Polsce zwycięstwa. "A musimy zrobić wszystko, żeby zrobić tu drugi Cud nad Wisłą, pomyślał Rydz - Śmigły, i pal licho Zachód, ale nasz naród pokocha nowego wodza, który uratuje ich przed bolszewicką nawałą. Tak jak pokochał Piłsudskiego". "Nasz wydział jednak wciąż otrzymuje zbyt małe nakłady, z zamyślenia wyrwał marszałka głos dowodzącego lotnictwem generała Zająca, raportowałem już o tym panu, panie marszałku. Wojna z Niemcami pokazał, że nasze samoloty, choć mają dopiero pięć sześć lat, już są technologicznie zapóźnione. Niedawny rozwój nowych technologii nie obszedł się z nimi zbyt łaskawie. Nowoczesnych konstrukcji, takich jak "Łosie" czy "Karasie", mamy zbyt mało i..." - "Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, odparł marszałek, ale niestety te fundusze muszą wam wystarczyć. Naszym priorytetem są i będą wojska lądowe". - "Obecnie wojska lądowe nie są w stanie prowadzić skutecznej walki bez wsparcia lotniczego i niedofinansowanie ich jest, moim zdaniem, błędem". Rydz Śmigły wbił niewidzący wzrok w leżącą przed nim kartkę i zaczął powoli: "Panie generalne, rozmawialiśmy już o tym kilkukrotnie. Nie mamy wystarczających środków, wobec innych priorytetów. A ostatnia wojna wykazała również, że przy niesprzyjającej pogodzie lotnictwo zostaje uziemione. Zarówno nasze, jak i wrogie". Te słowa sprawiły, że Zająć umilkł, fakty pozostawały faktycznie niezaprzeczalne. Zadowolony z tego Rydz - Śmigły chciał jeszcze coś dodać, ale przeszkodziło mu pukanie do drzwi. W progu stanął oficer dyżurny, który zameldował: "Panie marszałku, jest telefon do pana. Z kancelarii prezydenta, podobno to pilne". Naczelny Wódz przeprosił obecnych oficerów i wyszedł. W sali narad zapanowała cisza, przerywana tylko krótkimi rozmowami. Kilku obecnych postanowiło zapalić. Po paru minutach na korytarzu dało się słyszeć szybkie kroki i do pomieszczenia ponownie wszedł marszałek. "Panowie, rzucił krótko, musimy zakończyć na dziś. Mamy sytuacje kryzysową, proszę udać się na swoje stanowiska i oczekiwać na rozkazy". Poruszeni oficerowie wstali i zaczęli zbierać swoje rzeczy, rzucając sobie nawzajem zdziwione spojrzenia. Nerwowość Rydza Śmigłego udzieliła się również im. adiutant marszałka podszedł do swojego szefa i chciał coś powiedzieć, ale ten przerwał mu wpół słowa: "Panie pułkowniku, proszę natychmiast powiadomić szefa sztabu o konieczności wprowadzenia w życie pierwszego etapu planu operacji "Batory". Adiutant zamarł, wiedział, że to mogło oznaczać tylko jedno groźbę radzieckiej agresji.

 

Wybierz ciąg dalszy:

Aktywny wątek: Kryzys litewski - autor fragmentu: Robert Dudziński