Settings and search
Festiwal Euro Chamber Music Festival - wywiad z organizatorami wydarzenia
4. Euro Chamber Music Festival Gdańsk 2015
21 czerwca na całym świecie obchodzony jest Dzień Muzyki, decyzja o terminie festiwalu wydaje się być nieprzypadkowa…
K.T. Oczywiście! (uśmiech) Tak naprawdę, było to dla nas ciekawe odkrycie... Dopiero przed drugą edycją, gdy weryfikowaliśmy nasze ramy czasowe, okazało się, że trafiliśmy z festiwalem w Międzynarodowy Dzień Muzyki. Dziś więc to już nie przypadek, że inauguracja ECMF wypada 21 czerwca.
Widocznie tak miało być! To taki nasz szczególny kamień węgielny.
A.K. Święto to zostało stworzone na początku lat 80. we Francji za sprawą ówczesnego ministra kultury Jacka Langa. Termin jest bardzo przyjazny (chyba że występują zawirowania atmosferyczne...) bo to także pierwszy dzień lata. Slońce, krótkie spodenki i muzyka!
K.T. Z roku na rok planujemy coraz więcej i coraz większe atrakcje w tym niezwykłym dniu, by rzeczywiście całe miasto wypełnione było muzyką: od Dworca PKP po Bramę Zieloną przy Motławie....
Jest to dla nas zawsze dzień wyjątkowy, co Arnaud na pewno potwierdzi. Jako organizatorzy – Duo del Gesù – co rok inaugurujemy festiwal. Pomimo mnóstwa spraw, które zawsze pozostają do załatwienia, często na cito podczas festiwalu, największą wartością dla nas jest zawsze Muzyka oraz miłość do niej. W trakcie naszego koncertu inauguracyjnego, z głębi serca i w stu procentach chcemy dzielić się z przybyłym na festiwal audytorium naszą grą i zawartą w naszej muzyce prawdą. Artysta przychodzi do publiczności, by dzielić się swoją wizją muzyki i w ten sposób właśnie wywoływać emocje. Tak samo i my – przemawiamy do ludzi nie słowem jak aktorzy, lecz dźwiękiem. Jako duet oddajemy się muzyce w pełni, bo im bardziej zagłębiamy się w muzyce, tym bardziej ona nas wciąga, i to bez reszty. Nasz zespół jest rzadkością, przecież to tylko i dosłownie pół kwartetu smyczkowego, jednak próbujemy tworzyć zwarty organizm, brzmiący jak najpełniej, z indywidualnym językiem wyrazowym oraz własnymi wysublimowanymi środkami muzycznymi. Kolokwialnie mówiąc nie chcemy „przegadać” muzyki czy ulegać pokusie „dokładania” niepotrzebnej emocjonalnej ekspresji, a zarazem pragniemy oddać głębię brzmienia każdej nuty i frazy. Pragniemy dzielić się przemyślaną przez nas interpretacją – naszym rozumieniem muzyki, poruszać ludzi, by zapamiętali atmosfere naszego koncertu. Każdy koncert jest dla nas świętem, ceremonią, tym bardziej w Międzynarodowe Święto Muzyki.
To już czwarta edycja Festiwalu Euro Chamber Music Festival, jaka idea przyświecała Państwu przy tworzeniu tego wydarzenia?
K.T. Idea jest jedna: w muzyce kameralnej to przyjaźń scala artystów, tak jak piłka piłkarzy. Nie jest to przypadkowa metafora... ponieważ to właśnie w roku Mistrzostw Świata w Piłkę Nożną EURO 2012 zainaugurowaliśmy nasz festiwal „Przyjaciele grają RAZEM”, po to, by pokazać właśnie ten związek –by zespół dobrze grał i strzelał gole, cała drużyna musi współgrać i żyć w przyjaźni – tak samo jest w muzyce, naszym „golem” jest możliwie najlepsze dotarcie do słuchaczy z naszą muzyką...
A.K. Tak, Przyjaciele grają razem… od tego sie zaczęło, kiedy pół Europy grało w piłkę podczas Euro 2012, to my chcieliśmy też pograć, tzn. pomuzykować, tym bardziej że wtedy niemalże wszystkie w Trójmieście instytucje kulturalne (Filharmonia, Opera, Teatry...) zaprzestały swoją działalność na okres mistrzostw w Polsce i na Ukrainie. Nasi przyjaciele, znakomici artyści, zjechali sie do Gdańska z Polski, Francji, Niemiec, Bulgarii, a nawet Japonii żeby zaprezentować dzieła i arcydzieła muzyki kameralnej. A co to jest kameralistyka? Chyba najlepiej to ilustruje obraz Johanessa Voorhouta –niderlandzkiego mistrza z okresu 17 w. Płótno, które przedstawia garstkę osób muzykujących ze sobą nosi tytuł « Alegoria przyjaźni ». Malarz zrozumiał co to jest Przyjaźń... chyba że chodziło mu o muzykę !
K.T. A idea jest bardzo szlachetna: pragniemy dzielić się piękną muzyką kameralną z naszą gdańską publicznością, dawać ludziom coś od siebie, tworzyć taki nasz mały gdański mit, przy okazji wzbogacając i krzewiąc kulturę w naszym historycznie i kulturowo bogatym ongiś hanzeatyckim mieście Gdańsk.
Oprócz koncertów w Nadbałtyckim Centrum Kultury, kościele p.w. św. Katarzyny czy Centrum św. Jana wychodzicie także w przestrzeń miejską. Do kogo przede wszystkim jest skierowany festiwal?
A.K. do ludzi...
K.T. Do wszystkich, bez wyjątku! Nie uznajemy ograniczeń, ani dotyczących wieku, ani żadnych innych.
Chcemy pobudzić potrzebę, która jest naturalna u wszystkich ludzi – i małych i dużych – którzy na co dzień nie mają do czynienia ze Sztuką, którzy nie mają czasu w tygodniu pójść na koncert do filharmonii.
Z tej racji organizujemy Flash moby w miejscach publicznych, jak Główny Dworzec PKP w Gdańsku, na Długim Targu czy Happeningi w Empiku w centrum handlowym.
Spotykamy się z niesamowicie spontanicznym odbiorem tych muzycznych eventów. Ludzie zatrzymują się: w życiu, w pędzie do pracy, z pracy na lunch... a co najmilsze i jakże ciekawe dla nas to, że bardzo często spotykamy tych samych „zapracowanych” , „zagonionych” ludzi na kolejnych koncertach ECMF. Gdzieś to piękno zostaje w człowieku i przyciąga go!
Zespół kameralny zwykle nie potrzebuje dyrygenta, jakie są jeszcze różnice między graniem w orkiestrze a takim rodzajem grania?
A.K. Jest taki dowcip po trosze lubieżny, a propos orkiestry i dyrygenta, może Krzysiek go opowie? Nie? OK, to ja: « dyrygent to tak jak prezerwatywa, bez niego jest lepiej ... ale z nim bezpieczniej ! »
W kameralistyce, jest przede wszystkim przydatna dobra i zdrowa atmosfera. Tu nikt nie jest wyższym autorytetem nawet przysłowiowy « pierwszy skrzypek ». Kameralistyka odzwierciedla najlepiej demokratyczne pojęcie « dyskusji » choć i ta dyskusja może czasem być nadzwyczaj burzliwa! Zresztą można zauważyć istotny paralelizm historyczny pomiędzy powstaniem pierwszych kwartetów, kwintetów itp... za sprawą takich kompozytorów jak Haydn czy Boccherini, a Oświeceniem. W orkiestrze nie ma czasu na dyskusje...
Gabor Varga, Apollon Musagète Quartett czy Duo del Gesù to jedni z wielu wykonawców tegorocznego Euro Chamber Music Festival, czy takie międzynarodowe spotkania muzyków są platformą wymiany doświadczeń i inspirują Państwa w dalszej pracy?
A.K. Mówi się powszechnie, że świat jest mały. Ale zapewniam, że świat muzyczny, jeszcze mniejszy!
K.T. Takie misteria muzyczne i przeżycia, jakimi obdarzyli nas m.in. Apollon Musagète Quartett czy mistrzowski węgierski klarnecista Gabor Varga, dodają nam ogromnej energii i zachęcają nas do inspirowania gdańskiej publiczności w jeszcze bardziej wyjątkowy sposób. Non stop z Arnaud pobudzamy wzajemnie nasze umysły, by z każdym rokiem bardziej zaciekawić, by kontynuować tworzenie jednego z najważniejszych wydarzeń związanych z muzyką kameralną na Wybrzeżu.
Z całą pewnością profesjonalizm, jaki otacza nas dzięki artystom z najwyższych sfer, ma niesłychany wpływ na nas oraz na rozwój festiwalu. Oddziałuje i przynosi owoce, co, mam skromną nadzieję, jest coraz bardziej zauważalne z edycji na edycję.
Jak widać w programie ECMF, koncerty to nie wszystko, ważna jest także działalność edukacyjna, skąd pomysł na koncert Przyjaciele grają z dziećmi?
K.T. Pani Redaktor, taka działalność jest niemal najważniejsza! Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta – to właśnie te dzieci, będą w przyszłości zapełniać sale koncertowe w filharmoniach czy teatrach. Istotne jest, by zaszczepiać poczucie piękna i wychowywać audytorium poprzez inkubator kulturalny. Chcemy zaszczepiać u dzieci miłość do muzyki w sposób bardzo przyjazny, dlatego też w tym roku rozpoczeliśmy nasz inkubator muzyczny dla najmłodszych od muzycznej bajki pt. „Piotruś i wilk” Sergieja Prokofiewa.
A.K. Sprawa jest bynajmniej niebagatelna. Jak dziś, w świetle internetu, supernowoczesnych narzędzi, trendów i zachowań można wyobrazić sobie przyszłość Kultury, przyszłość tego czego można zwać mianem Sztuki Pięknej, ale również Sztuki Żywej? Chyba jedna z jedynych szans w naszym przypadku stanowi uwrażliwienie największego grona odbiorców, a szczególnie tych najmłodszych, bowiem odkrywają, poznają i utożsamiają sie z tym co jest wokól nich.
K.T. Ale nie tylko najmłodsi są dla nas ważni! Nie zapominamy również o słuchaczach, którzy z różnych przyczyn życiowych bądź losowych nie są w stanie dołączyć do naszej rodziny festiwalowej i uczestniczyć w koncertach. Dlatego też to My – artyści ECMF – przychodzimy do najbardziej potrzebujących i dzielimy się festiwalowymi koncertami. Gramy w takich miejscach jak domy dziecka, szpitale dziecięce, ośrodki dla dzieci z autyzmem czy hospicja. To co tam się współodczuwa podczas koncertów jest dla mnie osobiście największym walorem naszego festiwalu, i widzę w tym niesamowitą misję.
A.K. Tak też, “Przyjaciele grają Wszędzie!”.
W ramach festiwalu odbył się również pierwszy Nadbałtycki Konkurs Duetów Smyczkowych, trudno było wyłonić zwycięzcę?
K.T. Zrealizowaliśmy nasz pomysł na ten konkurs dla uczniów szkół muzycznych II stopnia i dla studentów akademii muzycznych już w tym roku, bo jesteśmy zdania, że stanowi on swoistą skocznię dla przyszłych pokoleń muzyków.
Uważam, że udział w Nadbałtyckim Konkursie Duetów Smyczkowych jest dobrym sposobem na umożliwienie młodym kameralistom rozpoczęcia kariery i zdobycia doświadczenia.
Pierwsza edycja była dla nas organizatorów najbardziej stresująca – tak samo było z festiwalem. Obawialiśmy się, że żaden zespół się nie zgłosi, że za późno rozesłaliśmy informację, że potencjalni uczestnicy przerażą się specjalnie napisanego przez Piotra Jędrzejczyka utworu na potrzeby konkursu...
Ale gdy zglosiło się osiem kolektywów, prosze mi uwierzyć, odetchnęliśmy z ulgą.
A.K. Kandydaci byli niewątpliwie utalentowani. Wszyscy członkowie duetów, nawet ci najmłodsi, przygotowali się z bezprzeczną dozą gorliwości i zapału, szczególnie można było to zauważyć w odniesieniu do utworu Piotra Jędrzejczyka specjalnie skomponowanego na potrzebę konkursu i udostępnionego konkursowiczom na miesiąc przed występem. Każdy zespół więc opanował obligatoryjną « Fraszkę » a pamiętam doskonale moje zaskoczenie, wręcz zalęknienie kiedy spojrzalem poraz pierwszy na nuty tej kompozycji! Zrozumienie stosowanej w tym utworze techniki aleatoryzmu troche à la Lutoslawski, nie jest rzeczą ewidentną. Tym niemniej, Jury jednak nie przyznało pierwszej nagrody. O ile Jury mogło być surowe (odnośnie m.in. warsztatu i techniki instrumentalnej) o tyle mogło mieć na celu utożsamienie, a nawet ostrzeżenie młodych artystów przed czekającej ich surową rzeczywistoscią zawodu. Żeby dziś marzyć i żyć z muzyki, trzeba być na prawdę silnym i dobrym “rzemieślnikiem” a poprzeczkę stawiać tylko coraz wyżej.
K.T. Co do laureatów, myślę, że nigdy na konkursach nie jest łatwo wyłonić zwycięzców – zwłaszcza gdy poziom jest wysoki, co najlepiej pokazał miniony Konkurs Chopinowski... Nie należy to do najłatwiejszych czynności, ale jeśli oceniamy według własnego sumienia, ułatwia to nieco sprawę.
Sukcesy na konkursach odnoszą uczestnicy, którzy umieją mówić własnym głosem muzycznym i wiedzą, co chcą przekazać poprzez muzykę.
Osobowości nie da sie podrobić. Wykonanie można powtórzyć albo skopiować, zaś osobowość jest unikalna. Dlatego jury Nadbałtyckiego Konkursu Duetów Smyczkowych stawiało na indywidualność.
Zwyciężają Ci, którzy okazują się sługami muzyki, bo to ona jest najważniejsza. Uczestnicy winni wytwarzać wokół siebie aurę, którą zahipnotyzują członków jury i zgromadzoną publiczność.
Zasiadając w jury próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie: ”Czy chciałbym potem pójść na ich koncert?”.
Apollon Musagète Quartett, światowej sławy kwartet smyczkowy, po raz pierwszy wystąpił w Gdańsku właśnie na ECMF, to wielki sukces organizacyjny. Czy już przygotowują się Państwo na kolejną edycję festiwalu?
A.K. Choć jestem bardzo marnym szachistą, śmiem porównać organizowanie festiwalu z tą wielowiekową strategiczną grą: ponoć lepiej planować większą ilość ruchów z wyprzedzeniem... ale nie wiem, może Krzysztof raczej porówna nasze przedsięwzięcie do gry w pokera!
K.T. Przyznam że od 3 lat pragnęliśmy zaprosić do nas chlubę ojczystej muzyki kwartetowej – i w tym roku się udało. Nie było to proste, ale widząc zauroczoną publiczność na koncercie, cieszymy się, że po raz pierwszy wykonali koncert właśnie na naszym festiwalu na Wybrzeżu. Jak co roku, już dzień po zakończeniu festiwalu – w tym roku było to 2 lipca – spotyka się Zarząd Stowarzyszenia „Zdolni do wszystkiego” i planujemy kolejną edycję. Możemy uchylić rąbka tajemnicy, iż piąta edycja – nasz mały jubileusz – będzie jeszcze bardziej wyjątkowa i nietuzinkowa – zaskoczymy jak co roku.
Duo del Gesu – dyrektorzy Euro Chamber Music Festival, Gdańsk
Krzysztof Tymendorf
Arnaud Kaminki