Ustawienia i wyszukiwarka
Żyjemy w cieniu, budujmy realność
1.
- Tyle lat żyję i tylko tego jednego jestem pewien, wszystkiemu są winni Niemcy oraz Żydzi- stary wuj z Lubelskiego.
- Polska tylko dla Polaków- syn kuzyna z Warszawy.
- Wybaczamy i prosimy o wybaczenie- biskupi przed laty.
- Sama nie wiem…- bardzo mi bliska osoba, której zdanie szczególnie sobie cenię.
- Musimy zacząć patrzeć przede wszystkim w przyszłość- jakiś polityk.
2.
W grudniu 2008 r. Ulrich von Krockow, dzięki orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego, zyskał realne szanse na uzyskanie polskiego obywatelstwa. Zdaniem NSA służba w armii hitlerowskiej czy zgłoszenie podczas wojny przynależności do narodowości niemieckiej nie mogą być wystarczającą podstawą do odebrania polskiego obywatelstwa. Historia rodziny von Krockow na Pomorzu trwa od XIII w. Ojciec Urlicha Albrecht Otto Ernst von der Wickerau Graf von Krockow przed wojną miał obywatelstwo polskie, ale w czasie wojny rodzina potwierdziła swoją narodowość niemiecką i żyła jako Niemcy - obywatele III Rzeszy, co więcej dwaj jego starsi bracia zginęli jako hitlerowscy żołnierze. Na początku 1945 r. wszyscy uciekli przed zbliżającymi się wojskami radzieckimi do zachodnich Niemiec. Władze PRL pozbawiły ich polskiego obywatelstwa, majątek znacjonalizowano.
Od 1990 r. Albrecht stał się rzecznikiem pojednania polsko-niemieckiego. Dzięki jego staraniom utworzono polsko-niemiecką fundację Europejskie Spotkania Kaszubskie Centrum Kultury Krokowa. Albrecht umarł w 2007 r. - wcześniej on i jego syn Ulrich dostali dowody osobiste potwierdzające polskie obywatelstwo. Jednak po kilku latach polscy urzędnicy doszli do wniosku, że dokumenty wydano z naruszeniem prawa, a wojewoda pomorski i prezes Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców odmówili członkom rodziny von Krockow potwierdzenia polskiego obywatelstwa. Z ich stanowiskiem zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku.
3.
Sprawa rodziny von Krockow ożywiła na nowo dyskurs na temat tego, czy można oddać Niemcom, co było przez kilkanaście wieków ich własnością. Czy ludzie typu przedstawicieli rodziny von Krockow nie powinni odpowiedzieć za wszystkie zbrodnie jakich się dopuściły hitlerowskie Niemcy? Czy może być Polakiem potomek rodu mającego w swych szeregach zarówno posłów i senatorów Pierwszej Rzeczypospolitej jak i członków SA czy żołnierzy SS? Czy nie trzeba by sprawy Niemców powiązać ze sprawą Kaszubów? Czy ubieganie się o były majątek przez Niemca, zwłaszcza emerytowanego oficera Bundeswery nie jest czymś skrajnie negatywnym, a nawet niebezpiecznym? I co zrobić z tymi wszystkimi Polakami (Polakami?), którzy takiemu Niemcowi pomagają? Stworzyło się kolejne pole do dialogu. Ożywione między innymi żywą dyskusją jaka się rozpętała na kilku stronach w Internecie1.
4.
„Dać porządnym ludziom to co im sie należy i zwrócić majątki bezprawnie zagrabione. Ja tam wole mieć za sąsiada porządnego Niemca niż pijaka Polaka”. Ale czy bezprawnie? Przecież w czterdziestym którymś władze PRL ogłosiły dekret, że każdy kto się pojawi i udowodni, że zajęto jego majątek, będzie mógł go odzyskać. A poza tym po tylu latach, czy coś się jeszcze komuś należy. Miejscowi doskonale pamiętają dyrektora Konarzewskiego, który włożył mnóstwo pegeerowskich pieniędzy, żeby zamek wyremontować i zrobić z niego między innymi ośrodek kultury. Wielu pożyczało tu książki, chodziło do kawiarni, bawiło się podczas występów na sali balowej, jadało obiady w zakładowej stołówce, pracowało w biurach PGRu a nawet mieszkało. Toć to nasz zamek jest i tyle. Że potem zniszczał kompletnie i że go w zasadzie od zera odbudowano za pieniądze, które w ramach Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej pomógł załatwić start Krockow?! Dla siebie to pewnie załatwiał. Wielu od razu mówiło, że wykorzysta okazję i tylko sobie zrobi dobrze.
5.
"Dwaj starsi bracia Albrechta zginęli jako hitlerowscy żołnierze (we wrześniu 1939 r. jeden z nich był polskim ułanem)." „Jak mógł ktoś być hitlerowskim żołnierzem i zginąć jako polski ułan?” „Ot.. we wrześniu był jeszcze ułanem, potem szabelka się złamała i poszedł po hitlerowską komendę - co tu dziwnego?” „Może jednak ktoś niech zbada udział rodu von Krockov w mordzie w Piaśnicy?”
Wojna to trudne doświadczenie dla nas wszystkich. Także dla mojego pokolenia- ludzi urodzonych dziesięć lat po jej zakończeniu. Rodzina mojej mamy została wysiedlona i pozbawiona całego majątku na początku 1940 roku. Znaczna część rodziny została
1 Wypowiedzi internautów (zaznaczone kursywą) ze strony http://forum.gazeta.pl/
rozstrzelana na początku wojny lub zginęła w jej trakcie. Czasami wieczorami słuchałem historii o złych Niemcach, którzy potrafili strzelać do Żydów, tylko dlatego, że ci nie mieli stosownej opaski. Mój dziadek, bardzo przedsiębiorczy Wielkopolanin, blisko 20 lat ciężko pracował, żeby żyć z odsetek od uskładanego kapitału. Wojna pozbawiła go całego majątku. Mnie przez kilkanaście lat katowano filmami o niedobrych Niemcach i uczono o odwiecznym germańskim wrogu. Zresztą czy tylko germańskim? Pamiętam jak się pokłóciłem z moją bliską francuską przyjaciółką, która powiedziała, że za dużo uwagi poświęcamy historii, a ja jej na to, że to przez Francuzów przegraliśmy kampanię wrześniową, bo im się d….y nie chciało ruszyć z linii Maginota.
6.
„Jeżeli masz zamiar szczuć to nie podpisuj sie jako Kaszub ok ? Podpisz sie jako dojczer, Niemiec, Ślązak, szlezjer, rusek komunista i tak dalej. A od Kaszubów to ci wara. My tu żyjemy, żyliśmy i będziemy dalej żyć ale w zgodzie z wszystkimi którzy szanują swoich sąsiadów gdyż to jest podstawa kaszubskiej tożsamości lecz do Ciebie to wyraźnie jeszcze nie dotarło”. „Kaszubi zawsze szanowali inne narodowości, bo granica raz przebiegała tu a raz tam. Sam wywodzę się z rodziny kaszubskiej, gdzie też babcia była z rodziny niemieckiej ale czuła sie Polką, kuzyni byli i Polakami i Niemcami, żyli wszyscy w zgodzie do II wojny św., a po wojnie Ruscy wygnali część rodziny noszącej według nich niemieckie nazwiska, imiona i ślad po nich zaginął”.
Stary Krockov często podkreślał, że czuje się po trosze Kaszubą. Potrafił nawet nieźle mówić po kaszubsku. Kaszubi często podkreślali słowa Derdowskiego „Nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski”. Kaszubi zawsze szanowali inne narodowości, choć nie zawsze szanowali Polaków. Nie zawsze też byli szanowani przez Polaków. W II RP Kaszuby przeżyły inwazję polskiej inteligencji- nauczycieli, urzędników, inżynierów, wojskowych i policjantów- bo to jednak była strefa przygraniczna, a ci Kaszubi to… W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wielu miejscowych wyemigrowało do Niemiec. Zięć moich rodziców, Kaszub z dziada pradziada, nieustannie powtarza „Moja córka skończyła germanistykę, bo dla mnie język niemiecki jest bliższy niż polski, mam to we krwi”. Kiedyś na spotkaniu z senatorem RP ten przemawiał do obecnych tylko po kaszubsku, bo jak ktoś mieszka na Kaszubach i je kaszubski chleb, to powinien się też nauczyć tego języka. „Oni przyszli, oni pójdą”- powiedział mi kiedyś kierowca samochodu służbowego, kiedy w ramach swoich obowiązków służbowych obwoził mnie po Kaszubach i kiedy rozmawialiśmy o aktualnych relacjach polsko-kaszubskich.
7.
Honorowe obywatelstwa przyznać tym którzy deptali polską ziemię w imię Hitlera. Tym którzy mordowali Polaków przyznać Virtuti i dożywotnią rentę , ale nie pomostową. W dupę się pocałujcie libertyni i zdrajcy Polski spod znaku Platformy i wasalnej PSL.
Hm… Nie mamy łatwej historii. Zresztą nie tylko my. Polacy wyrządzili wiele krzywd Kaszubom. Niemcy Polakom. Niemcom po części sami Niemcy, a w szczególności jeden mały Austriak. Sami sobie też robimy krzywdę. Tak naprawdę brakuje nam dialogu. Przed laty zapytany przez ówczesną szefową Fundacji Schumana Różę Thun, co sądzę na temat sytuacji w Krokowej, powiedziałem że to skandal, że Niemcy chcą nam odebrać naszą własność. Spytała, a o co konkretnie chodzi. Że chce przejąć ziemię, wykrzyknąłem, pobudować na niej jakąś turystyczną infrastrukturę, zachęcać swoich rodaków, żeby do nas przyjeżdżali itd. To znaczy, spytała, masz pretensje do człowieka, który chce poświęcić swój czas i zainwestować swoje umiejętności i wykonać jakąś pracę, by ziemia na której mieszkasz się zmieniła? Nie, ale że Niemiec- krzyknąłem rozsierdzony, że nic nie rozumie. I co z tego, że Niemiec- odpowiedziała spokojnie. Niemiec, to to samo co Polak, tylko że Niemiec.
Trzeba rozmawiać.
8.
„Proszę wszystkich o skoncentrowanie się na naszym podwórku. Przynajmniej 30% wpisów pochodzi od różnej maści szlyzjeruf szukających prowokacji i żądnych nienawiści. Co gorsza podszywają się pod Niemców - i w ten sposób wózek nienawiści polsko-niemieckiej toczy się dalej”. „Rozwój tej części Europy powinien opierać się na docenieniu różnorodności. To od zawsze było naturalnym bogactwem tej części Europy i to dobry krok w stronę jego odbudowy”. „Brawo! krótkie ale mądre słowa”.
Wyróżnienie: Jarosław Kordziński, autor eseju Żyjemy w cieniu, budujmy realność
Autor jest właścicielem Centrum Komunikacji i Mediacji „AKADEMIA DIALOGU”, trenerem szkoleniowcem specjalizującym się w kształceniu kompetencji społecznych. Jest także mediatorem sądowym, autorem i realizatorem szkoleń e-learningowych. Posiada duże doświadczenie w pracy na rzecz rozwoju zawodowego nauczycieli wychowawców. Jest trenerem w programie TERM-IAE, superwizorem w programach Sierra-PIE oraz TERM-Edukator, autorem licznych projektów oraz szkoleń z zakresu metod pracy wychowawczej, współpracy z rodzicami, planowania i realizacji własnego rozwoju, zapewniania bezpieczeństwa w szkole, zarządzania placówkami oświatowymi. Realizuje zajęcia z zakresu psychoedukacji w projekcie English Teaching finansowanym ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, pracuje dla szkół i nauczycieli w zakresie m.in.: przeciwdziałania agresji, rozwiązywania sytuacji konfliktowych w szkole, profilaktyki uzależnień, komunikacji interpersonalnej, współpracy z rodzicami itd. Jest autorem wielu książek i artykułów z zakresu edukacji, pracy zespołowej oraz komunikacji interpersonalnej.